Reklama

Lubelscy święci

Niedziela lubelska 45/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Listopad jest miesiącem szczególnym w całym roku. W tym czasie więcej myślimy o tych, którzy poprzedzili nas w drodze do domu Ojca. Idąc jakby po linii tych przemyśleń, Kościół na początku tego miesiąca ukazuje nam mieszkańców nieba - świętych. Jest to dla nas przypomnienie, że jesteśmy stworzeni, aby żyć wiecznie w chwale Boga. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, ilu jest świętych - to zna tylko Bóg. Z pewnością jest ich całe mnóstwo, tych kanonizowanych i tych, o których dowiemy się w niebie. Niemniej warto zapoznawać się z życiorysami "herosów Bożych", aby czerpać z nich nadzieję i pragnienie świętości, do której każdy z nas jest powołany. Niniejszy cykl ma na celu przybliżyć czytelnikom " Niedzieli Lubelskiej" osoby, które dostąpiły chwały ołtarzy lub zmarły w opinii świętości i były związane z naszym miastem.

Można śmiało powiedzieć, że Lublin jest miastem męczenników. Wielu jego mieszkańców zginęło podczas ostatniej wojny zarówno w samym mieście, jak i w różnych obozach. W naszej pamięci tkwi wspomnienie papieskiej pielgrzymki w 1999 r., kiedy to Ojciec św. dokonał w Warszawie beatyfikacji 108 męczenników z okresu II wojny światowej. Spośród nowych błogosławionych aż jedenaście osób było związanych z Lublinem. Na pierwszym miejscu należy wspomnieć bł. Władysława Gorala, sufragana lubelskiego. Urodził się 1 maja 1898 r. w Stoczku, w chłopskiej, głęboko pobożnej rodzinie. Po ukończeniu gimnazjum w Lubartowie wstąpił do Seminarium Duchownego. Jeszcze jako alumn został wysłany na studia do Rzymu i tam otrzymał święcenia. Po powrocie do kraju wykładał w seminarium, oddając się także z zapałem pracy duszpasterskiej, charytatywnej i publicystycznej. Intensywnej działalności nie zaprzestał nawet po nominacji na biskupa pomocniczego w 1938 r. W następnym roku bp Goral został aresztowany przez gestapo i uwięziony wraz z innymi duchownymi na Zamku Lubelskim, a następnie przewieziony do obozu w Sachsenhausen, gdzie odizolowano go od reszty więźniów. Mimo zabiegów dyplomatycznych nie udało się uzyskać jego zwolnienia. Został zamordowany najprawdopodobniej podczas likwidacji obozu, wiosną 1945 r.

Za pasterzem - męczennikiem podążyli kapłani. Ks. Kazimierz Gostyński (1884-1942) pochodził z Warszawy, wstąpił do lubelskiego seminarium i tu otrzymał święcenia. Dał się poznać jako gorliwy i zaangażowany kapłan oraz wychowawca. Zginął w obozie w Dachau. Pozostali błogosławieni, którzy zostali umęczeni w tym obozie to: ks. Antoni Zawistowski (1882-1942) i ks. Stanisław Mysakowski (1896-1942). Także świeccy katolicy dzielili męczeński los i ginęli w obozach. Przykładem jest Stanisław Starowieyski (1895-1941), ojciec rodziny, właściciel majątku w Łaszczowie, członek Akcji Katolickiej. Proboszcz z Gdeszyna, ks. Zygmunt Pisarski (1902-1943), który doznał najpierw prześladowań od miejscowych "komunistów", został rozstrzelany, ponieważ nie wydał ich hitlerowcom, co równałoby się z wyrokiem śmierci dla wskazanych. Swoją kalwarię przeszli także ojcowie kapucyni z lubelskiego klasztoru na Krakowskim Przedmieściu: o. Henryk Krzysztofik (1908-1942), gwardian i rektor zakonnego seminarium, o. Florian Stępniak (1912-1942) i br. Fidelis Chojnacki (1906-1942), kleryk III roku, zaaresztowani zostali wywiezieni do Dachau i tam zginęli. Ich los podzielił także br. Brunon Zembol (1905-1942), franciszkanin z Chełma. Ofiarę z życia złożyła również Lublinianka, s. Marta Wołowska. Urodziła się w Lublinie w 1879 r. i tu spędziła swoją młodość. Jej rodzina, mieszkająca na Krakowskim Przedmieściu, była znana ze swej współpracy z lokalnym Kościołem. W zgromadzeniu Sióstr Niepokalanek, do którego wstąpiła, wielokrotnie była przełożoną na najtrudniejszych placówkach wschodniej Polski. Jej ostatnim miejscem służby dla braci był klasztor w Słonimie ( obecnie Białoruś). Została zamordowana za pomoc świadczoną Żydom. Stało się to w 1942 r.

Bezkompromisowa postawa wierności Chrystusowi i Kościołowi była głównym motywem śmierci tych błogosławionych. Umierali, mając ufność, że już wkrótce spotkają się z Tym, który pierwszy oddał za nich życie. Niech ich orędownictwo uprosi nam wzrost wiary, która przyniesie owoce nadziei i miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To znak, że papież odszedł w okresie wielkanocnym

Gdy odszedł Jan Paweł II – też był kwiecień – to moje pierwsze skojarzenie po śmierci Franciszka, które kieruje serce do roku 2005. Też był to okres Świąt Wielkanocnych. Zauważmy: wybór Franciszka był oceniany jako zapowiedź nowego stylu, jako nowy powiew.

Umarł w czasie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, w poniedziałek wielkanocny, czyli w czasie tak bardzo wiążącym się z odnowieniem właśnie. Z odrodzeniem. Z życiem, które tylko zmienia się, nie kończy. To z pewnością wymowny znak dla świata. Także dla Kościoła, który nadal trwa, także w okresie sede vacante, bo został założony przez Zmartwychwstałego Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Czy w Poniedziałek Wielkanocny udział we Mszy św. jest obowiązkowy?

[ TEMATY ]

Wielkanoc

Poniedziałek Wielkanocny

Karol Porwich/Niedziela

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę. Czy Poniedziałek Wielkanocny jest świętem nakazanym?

Poniedziałek Wielkanocny nie jest świętem nakazanym. Wierni nie są więc zobowiązani do uczestnictwa we Mszy świętej oraz powstrzymywania się od prac niekoniecznych, jednak polscy biskupi zachęcają do udziału w liturgii również w te dni. Wielkanoc to najważniejszy czas w całym roku dla nas, katolików! Dlatego też zachęcamy, aby uczestniczyć we Mszy św. nie tylko w Niedzielę Wielkanocną, ale również w Poniedziałek Wielkanocny.
CZYTAJ DALEJ

Jak wyglądały ostatnie godziny Papieża Franciszka?

2025-04-22 13:07

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

Włodzimierz Rędzioch

Gestem podniesionej ręki rankiem w Poniedziałek Wielkanocny Papież Franciszek pożegnał się ze swym osobistym asystentem medycznym, potem zapadł w śpiączkę i odszedł. Nie cierpiał – relacjonują osoby, które były do ostatnich chwil przy Franciszku w momencie jego śmierci. Wcześniej dziękował za powrót na Plac Świętego Piotra.

Wśród ostatnich słów Ojca Świętego znalazło się podziękowanie dla osobistego asystenta medycznego, Massimiliano Strappettiego, za to, że zachęcił go do odbycia ostatniego przejazdu papamobile, w niedzielę, po błogosławieństwie Urbi et Orbi. „Dziękuję, że zabrałeś mnie z powrotem na Plac” – powiedział Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję