historyk, felietonista, z-ca dyrektora Centrum Szkoleniowego Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Szczecinie
Spostrzeżono - nie było to bardzo trudne - następujące kwestie. Otóż rośnie dysproporcja w poziomie wykształcenia mieszkańców miast i wsi. Po prostu ludzie w miastach mają więcej szans na pracę nad sobą, bogatsza jest oferta edukacyjna, więcej się dzieje. Szkoły mają więcej dzieci, a zatem na szkoły te przeznacza się więcej pieniędzy, a skoro więcej pieniędzy, to i sprzęt lepszy, wyposażenie, łatwiej też znaleźć dobrych nauczycieli. O wszystko to na wsi jest o wiele trudniej, a efekt jest taki, że dzieciom ze wsi trudniej jest odnaleźć się potem w pędzącym świecie. Ciągle też krzywdząca jest sytuacja młodych ludzi z tzw. specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. A to za ruchliwy, a to słabiej słyszy, a to za zdolny jak na resztę klasy, nudzi się, przeszkadza i nie rozwija. Jeśli się o nich nie zadba odpowiednio, to jedni potem sobie nie poradzą, a drudzy - ci zdolni - poradzą sobie zapewne, ale znacznie mniej z siebie dadzą, mniej się rozwiną niż by mogli. Pędzący świat - takie wyrażenie mi się „wypsnęło”. Ale taki on jest. Konkurencja ogromna, w każdej skali. Kto nie dostanie dobrej sytuacji na starcie, może już do końca życia nie dogonić innych. A strata będzie i jego, i tych innych, których swoimi możliwościami nie obdarzy…
I dlatego pojawił się program „Szkoła równych szans - programy rozwojowe szkół w województwie zachodniopomorskim”. Są w nim dodatkowe pieniądze dla szkół, powiedzmy: zupełnie spore pieniądze. W większości, bo w 75% pieniądze pochodzą z Unii Europejskiej, w 25% z polskiego budżetu. Warunkiem dostania pieniędzy europejskich było dołożenie polskich. Teraz są i można je szkołom dać. Ale rozdanie ich wszystkim szkołom po troszeczku byłoby bezsensowne - po pierwsze nie ma ich aż tak wiele, by wówczas szkoły to w ogóle zauważyły, a po drugie - i to jest najważniejsze - takie centralne rozdawnictwo nic by tak naprawdę nie zmieniło. Pieniądze te mają posłużyć do wsparcia lokalnych, oddolnych pomysłów. Tam bowiem, w małych szkołach, w wioskach i małych miasteczkach miejscowi najlepiej wiedzą, czego im brakuje i czego potrzebują. Istnieje zatem nadzieja, że najtrafniej wykorzystają pojawiające się możliwości. Ale czasem tak jest, że biedni są, potrzeby znają, ale albo im się nie chce ruszyć, albo pomysłu nie mają, albo boją się nowości. Program mówi więc mniej więcej tak: jeśli macie dobry pomysł, jeśli zbierzecie się i napiszecie projekt (pomożemy wam w tym) - przekażemy wam pieniądze, żebyście dobrą, sensowną ideę mogli zrealizować. Co więcej - pomożemy wam w fazie realizacji: doradzimy, podpowiemy, pomożemy rozliczyć. Ale musi być najpierw wasza potrzeba, wasz pomysł, wasza staranność w tym, by przekonać nas, że wasz projekt naprawdę w sensownym kierunku zmieni waszą sytuację. Projekt musi „mieć ręce i nogi” - musi być tak pomyślany, by widać było, że zmierza do bardzo konkretnych rezultatów, a na końcu te rezultaty będzie można zmierzyć.
To jest naprawdę dobry pomysł, bo równocześnie prowadzi do dwóch celów. Po pierwsze, pozwoli zrobić coś konkretnego w jakichś 70 szkołach w województwie zachodniopomorskim. Gdzieś dzieci naprawdę czegoś nowego się nauczą, naprawdę przeżyją coś, co otworzy im oczy na świat, naprawdę się trochę bardziej rozwiną. Po drugie, w każdej z tych szkół powstanie zespół, który wie, co to projekt, umie postarać się o dodatkowe pieniądze dla swojego środowiska, wie już także, jak wiele można zrobić, nie czekając na pieniądze. Krótko mówiąc: program wspomaga powstawanie w małych środowiskach zespołów ludzi wierzących w swe siły, mających pomysły i umiejących wprowadzać je w życie.
Z wielką przyjemnością napisałem powyższe słowa. I to nie tylko dlatego, że moja rodzima Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej wraz z Fundacją Edukacja dla Demokracji i ze Społecznym Towarzystwem Oświatowym realizują ten program. Bardziej dlatego, że program ten pozwolił mi napisać o sensownym działaniu, które w Polsce podejmują sensowni ludzie. Okazuje się więc, że dzieje się w naszej Ojczyźnie coś więcej, niż afery, lustracja, porzucanie kapłaństwa, ucieczki z więzienia, rozboje, protesty. Dzieje się także, a może dzieje się przede wszystkim, spokojne budowanie. Spokojne, choć nie wolne od kłopotów i błędów.
Ten felieton przeznaczony jest na niedzielę, w której cieszyć się będziemy ze Zwiastowania. Bliscy już tajemnicy Wielkiego Tygodnia i Wielkiej Nocy będziemy myśleć o Wcieleniu. Program „Szkoła równych szans” nie jest programem religijnym, to program całkowicie świecki. Ale przecież każde dobro ma swoje źródło w Miłującym Bogu, prawda? A Jezusowe Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie dokonały się przecież po to, by każdy człowiek miał szanse. I to równe szanse, bo każdy otrzymuje pełnię! Więc nasz świecki program chyba dobrze się wpisuje…
Pomóż w rozwoju naszego portalu