Reklama

Słowo pasterza

Pan mój i Bóg mój

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trwa w Kościele paschalna radość. Wyrażamy ją w pieśniach wielkanocnych. Pogłębiamy ją szczególnie tu, w kościele, gdy gromadzimy się przy Chrystusie Zmartwychwstałym. Zwycięski Chrystus po zmartwychwstaniu pozostał wśród swoich. Pozostawił po sobie pusty grób i przyszedł do uczniów, z którymi przebywał przed swoją śmiercią. Dzisiaj jest tutaj z nami. Ewangelia dzisiejsza przenosi nas znowu do Jerozolimy. Scena w niej przedstawiona rozegrała się w Wieczerniku. Spróbujmy wczuć się w tamtą sytuację. Upływał trzeci dzień po śmierci Jezusa. W Jerozolimie zapanowało wyjątkowe podniecenie. Miasto w swojej tysiącletniej historii nie przeżywało jeszcze czegoś takiego, ani wtedy, gdy Salomon poświęcał świątynię, ani wtedy, gdy pierwszy raz przed 140 laty wkroczyli tu Rzymianie. Takiego wrzenia dotąd nie było. Wielu sądziło, że po świątecznym dniu Paschy winien panować błogi spokój. Właśnie przed trzema dniami zginął wreszcie na krzyżu ten wichrzyciel, co siał niepokój i mącił prostakom w głowach.
Przeciw wszelkim przewidywaniom, pewnie tylko z nadzieją swojej matki, zmartwychwstał, wrócił do życia. Maria Magdalena twierdziła, że Go widziała żywego. Niektórzy sądzili, że musi się gdzieś ukrywać. Nie było Go w grobie. Być może szukano Go u matki, wśród uczniów, na dziedzińcu świątyni. Nigdzie Go jednak nie było. Ale oto u kresu dnia pojawił się w pomieszczeniu, gdzie byli zgromadzeni uczniowie. Przyszedł przez zamknięte drzwi. Pozdrowił uczniów słowami „pokój wam”. Przekazał im władzę odpuszczania grzechów: „Weźmiecie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. Przy tym pierwszym spotkaniu nie było jednego z dwunastu - Tomasza. Za tydzień sytuacja się powtórzyła. Był już Tomasz. Jezus wypomniał mu brak wiary. Tomasz zaś tym razem zdał egzamin. Wyznał „Pan mój i Bóg mój!”. Te słowa są dziś z pewnością naszymi słowami. Wielu z nas może je z przekonaniem powtórzyć i zasłużyć sobie w ten sposób na uznanie Pana: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Wniknijmy głębiej w to Tomaszowe wyznanie, pod którym się wszyscy podpisujemy: „Pan mój i Bóg mój!”.
Słowo „pan” ma u nas historyczne obciążenia. Przeszłość sprawiła, że łączyliśmy je z pychą, przemocą, zachłannością, samowolą. Dziś w języku potocznym dźwięczy obojętnie. Oznacza grzeczne zwrócenie się do dorosłego mężczyzny, w jednym przypadku słowo „pan” jest pełne najmilszej treści, właśnie w tym znaczeniu, które mu nadał niewierny Tomasz., gdy wyznał przed Chrystusem „Pan mój i Bóg mój!”. Pan oznacza tu Boga, Króla Wszechmocnego, Mesjasza, Zbawiciela ludzkości. Tak nazywa Chrystusa wielokrotnie w swoich listach św. Paweł. Tak też się nam przedstawia Chrystus w Apokalipsie. Znamienne słowa dziś słyszeliśmy z tej Księgi: „Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani”. Godność Pana „przydali” Chrystusowi ci, którzy uwierzyli w Niego po zmartwychwstaniu. Uznawali, ze Chrystus jest Panem nieskończenie potężnym, ale zarazem nieskończenie dobrym, a dobroć Jego i miłosierdzie trwają na wieki. Wierzyli w to, że Jezus dzięki zmartwychwstaniu został wyniesiony i intronizowany przez Ojca, od którego otrzymał wszelką władzę nad ludźmi i nad całym światem. Uznawali, że Jezus jest Panem historii, Panem czasu i wieczności. Udziałem uczniów stało się jeszcze inne doświadczenie, a mianowicie, że Jezus jest obecny, żywy. Jezus nie był tylko wspomnieniem, jak każda inna postać, która żyła i umarła przed nim, ale kimś obecnym, żywym, a nawet Żyjącym. W sposób szczególny można było doświadczać tej obecności podczas Eucharystii. Kościół niezmiennie uznaje, ze Jezus po zmartwychwstaniu żyje i króluje nieprzerwanie aż do dziś. Jest Panem na wieki. Jako Pan nie ma równego sobie. Nie można z nim zestawić, porównać żadnej wielkości tej ziemi, żadnego władcy, żadnego króla, cesarza, polityka, prezydenta, kanclerza, filozofa czy przywódcy religijnego. Wyznajemy to w hymnie „Chwała na wysokości Bogu”, gdy mówimy: „Albowiem tylko Tyś jest święty. Tylko Tyś jest Panem. Tylko Tyś Najwyższy, Jezu Chryste”.

Oprac. A. Bugała

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Alojzy Gonzaga, zakonnik

[ TEMATY ]

patron

Adobe.Stock.pl

Św. Alojzy Gonzaga

Św. Alojzy Gonzaga
CZYTAJ DALEJ

Góra Igliczna. Najświętsza Maryja Panna - Przyczyna naszej radości

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

W malowniczym zakątku południowo – zachodniej Polski, w Sudetach, na terenie diecezji świdnickiej, pod samym szczytem Góry Iglicznej, skąd rozpościera się przepiękna panorama na Góry Bystrzyckie, Orlickie, a w oddali również na Stołowe i Sowie oraz wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Kotlinę Kłodzką, w późnobarokowej świątyni z końca XVIII w., króluje Matka Boża czczona jako Przyczyna Naszej Radości „Maria Śnieżna”.

Dzieje Sanktuarium sięgają czasów, kiedy to Śląsk należał do Austrii, a ludność Ziemi Kłodzkiej pielgrzymowała do austriackiego sanktuarium Matki Bożej w Mariazell. W 1742 roku, w wyniku działań wojennych hrabstwo kłodzkie przechodzi pod panowanie Prus. Dla ówczesnych mieszkańców tego regionu Kotliny Kłodzkiej pojawiają się trudności z przekroczeniem granicy austriacko – pruskiej, celem pielgrzymowania do sanktuarium w Mariazell. Wówczas to mieszkaniec wioski Wilkanów, miejscowości u podnóża Góry Iglicznej, Krzysztof Veit, wracając w 1750 r. z pielgrzymki do Mariazell, przyniósł jako pamiątkę, wykonaną z drewna lipowego, ludową kopię figury Matki Bożej z alpejskiego sanktuarium. Za zgodą swojego brata, mężczyzna mieścił figurę na stoku Góry Iglicznej, gdzie znajdowało się ich pole. Nikt wtedy nie myślał o budowie sanktuarium. Ustawiona pod konarem rozłożystego buka figurka, miała jedynie przypominać austriackie sanktuarium w Mariazell.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: człowiek jest czymś większym niż to, co je i pije!

2025-06-21 14:45

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

- Biedny jest taki Kościół, który swojego poczucia bezpieczeństwa upatruje w pieniądzu. Nie to tworzy wspólnotę Kościoła i nie to daje poczucie bezpieczeństwa, ale realne więzi ludzi, którzy są ochrzczeni w jednym Duchu - mówił kard. Grzegorz Ryś podczas Dnia Wspólnoty Kościoła Łódzkiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję