Reklama

Moją misją jest śpiewanie

Niedziela wrocławska 34/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Karol Białkowski: - W tej chwili grasz na Jasnej Górze, ale wiele łączy cię z Wrocławiem…

Jarosław Jasiura: - Moim rodzinnym miastem jest Kluczbork. Średnią szkołę muzyczną, w klasie organów oraz studium muzyki kościelnej, kończyłem w Opolu, a później, kolejnym etapem życia był Wrocław. To miasto mojej młodości, tu znalazłem drugi dom. Studiowałem na Akademii Muzycznej, moją specjalnością była chóralistyka. Drugie studia, które rozpocząłem, to dyrygentura symfoniczna. To mnie związało na 9 lat z Wrocławiem. Po jakimś czasie rozpocząłem pracę w parafii św. Franciszka z Asyżu i tam właśnie zostałem przyjęty jak swój. Bardzo dobrze wspominam ten okres.

- Twoja kariera rozwija się w błyskawicznym tempie. Którego z kompozytorów darzysz szczególną sympatią?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na pierwszym miejscu jest Bach. Największym sentymentem darzę „WeihnachtsOratorium” z pięknym wstępem z kotłami i radosnym chórem.

- W swoim dorobku masz wiele własnych kompozycji. Piszesz je na zlecenie, czy czujesz potrzebę pisania muzyki?

Reklama

- Nie powiem nic odkrywczego: największym natchnieniem dla muzyka jest dobre zlecenie. Na konkurs pieśni chóralnej we Wrocławiu napisałem „Regina Coeli”. Pieśń okazała się być utworem trafionym w dziesiątkę. Ostatnio wykonywał go chór międzynarodowy, który miał swoje warsztaty w Koszalinie. Utwór poszedł w świat.

- A co teraz komponujesz?

- Ostatnie utwory skomponowane na wizytę Ojca Świętego Benedykta XVI to: „Tu es Petrus” i „Litania do Najświętszej Maryi Panny”. Litania dostała nawet przydomek „jasnogórska”.

- Który moment w twojej karierze był tym przełomowym?

- Na swój sposób każdy. Ale zainspirowała mnie moja siostra, organistka. Pięknie grała na organach. To mnie wzruszało. Wszystkie harmonie, które przynosiłem do domu, to po mojej siostrze. Słyszałem co ona gra i potrafiłem to powtórzyć. Drugi taki przełom był wtedy, gdy nie dostałem się na Akademię Muzyczną do Katowic. I wtedy pstryczek w nos. Pan Bóg mówi: „O nie, nie to jest dla ciebie. Stary, idziesz na inne studia”. I tak trafiłem do Wrocławia na wydział chóralistyki. To jest drugi przełom w moim życiu. Chóry stały się dla mnie pasją.

- W każdym z miast, w którym pracowałeś powstawały chóry…

- Największym problemem dla mnie było opuszczanie tych zespołów. Opuszczałem je zawsze z nadzieją, że ktoś będzie kontynuował to dzieło, które ja zacząłem. Jestem zadowolony, że wszystkie osoby przez cały czas fascynują się śpiewem. Chyba moją misją jest zarażanie ludzi śpiewaniem. Nie jest ważne gdzie potem się śpiewa. Ważne jest, by to czynić i znaleźć w tym radość.

Reklama

- Jesteś chórmistrzem na Jasnej Górze. Jak wygląda praca w tym szczególnym miejscu?

- Specyfika tego sanktuarium jest niesamowita. To miejsce przyciąga młodych ludzi. Dla mnie to polski Watykan. Jest to miejsce, w którym liturgia powinna być na najwyższym poziomie. Myślę, że wielu ludzi w Polsce zajmujących się muzyką liturgiczną chciałoby się spotkać, razem pośpiewać i usłyszeć piękną muzykę, chociaż w tych dniach pielgrzymkowych. I powinna być to muzyka według właściwych standardów liturgicznych. Oby polskim standardem nie była rozstrojona gitara i bębenek.
Pracę na Jasnej Górze wyznacza kalendarz liturgiczny. Wszystkie okresy liturgiczne są zgodne z kalendarzem, choć my, tutaj, nie mamy okresu zwykłego. Powiedziałbym, że czas zwykły jest na Jasnej Górze najbardziej niezwykły. Wtedy zjeżdża się najwięcej pielgrzymek. Życie tego sanktuarium kształtuje też życie chórów jasnogórskich. Przy okazji wielkich odpustów, mimo że wypadają one w wakacje, tutaj zawsze ktoś musi być. Chóry muszą być dyspozycyjne.

- Co wyrażasz przez swoją twórczość?

- To jest bardzo trudne pytanie. Ja ubieram słowa w dźwięki. To, co chcę, aby słuchacz odebrał, to sposób w jaki ja odczuwam słowa, które śpiewamy. Jest też we mnie chęć służenia swoimi zdolnościami.

- Czy chętnie wracasz do miejsc, w których poprzednio pracowałeś? Czy jasnogórskie chóry podążają za tobą?

- Mam nadzieję, że z czasem razem z moimi chórami będziemy wychodzić coraz bardziej na zewnątrz. Mam też nadzieję, że już niedługo „Jasnogórską litanię” usłyszymy we Wrocławiu, w Kluczborku i w innych miejscach. Chcemy to wszystko pokazać, aby zarażać kolejnych ludzi pasją śpiewania na chwałę Bożą.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

2025-09-24 08:52

[ TEMATY ]

ksiądz

Meksyk

Źródło: Parafia Jezusa z Nazaretu

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Meksyk: w trakcie celebracji Eucharystii, tuż po udzieleniu Komunii Świętej, w niedzielę 21 września w wieku 62 lat zmarł na zawał serca ojciec José de Luz Rosales Castañeda.

Według informacji udostępnionych przez ACI Prensa, diecezja Gómez Palacio, gdzie pełnił posługę ksiądz, poinformowała, że ​​„zmarł po udzieleniu Komunii. Puryfikował już kielich, gdy upadł”. Odnośnie do przyczyny śmierci, sprecyzowano, że „była to śmierć naturalna, zawał serca”.
CZYTAJ DALEJ

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

W Winnym Grodzie trwają IX Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne

2025-09-27 16:31

[ TEMATY ]

diecezja zielonogórsko ‑ gorzowska

Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno‑Muzyczne

Karolina Krasowska

IX Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne

IX Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne

W Zielonej Górze od wczoraj trwają IX Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne. W tym roku w wydarzeniu uczestniczy 260 osób.

Od wczoraj w Zielonej Górze trwają IX Zielonogórskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne. Z roku na rok wydarzenie cieszy się coraz większą popularnością, a w tym roku przeżywa je 260 osób, a uczestnicy są niemal z całej Polski. Tematem warsztatów jest Eucharystia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję