Reklama

Głos z Torunia

Siedem znaków Bożej miłości

Liczba siedem już od starożytności była uważana za liczbę świętą. Wiązało się to z obserwacją natury: siedem barw tęczy, siedem tonów w gamie, siedem planet, siedmiodniowa faza księżyca. Liczba ta oznacza pełnie, była też miarą czasu (nie tylko w kulturze hebrajskiej, ale też, na przykład, w babilońskiej).

[ TEMATY ]

sakramenty

cykl o sakramentach

Renata Czerwińska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stary Testament również uznawał liczbę siedem za świętą: siódmy dzień tygodnia był poświęcony Bogu (Rdz 2, 2n), tak samo jak każdy siódmy rok (Wj 23, 10n), święty świecznik posiada siedem ramion (Wj 25, 37). Nowy Testament poucza nas, że mamy przebaczać bratu nie tylko siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy, modlitwa Pańska zawiera siedem próśb, księga w Apokalipsie św. Jana zamknięta jest na siedem pieczęci, a Baranek, który je otwiera, ma siedem rogów i siedmioro oczu, którymi jest siedem Duchów Boga wysłanych na całą ziemię (Ap 6, 1. 6). Dzieje Apostolskie mówią o siedmiu diakonach Kościoła, wyznaczonych do pomocy apostołom (Dz 6, 1-7). Mamy siedem grzechów głównych i siedem cnót (cztery kardynalne: mądrość, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie oraz trzy boskie: wiara, nadzieja i miłość), a Duch Święty obdarza nas siedmiorakimi darami.

Nawiązując do tej tradycji, możemy powiedzieć, że siedem sakramentów obejmuje pełnię życia Kościoła i dotyka tego, co najważniejsze w życiu chrześcijanina. Równocześnie sakramenty ukazują związek życia duchowego z życiem naturalnym: sprawiają narodzenie i pobudzają do rozwoju, uzdrawiają i wyznaczają nasze posłannictwo w życiu Kościoła i świata. Dlatego możemy podzielić sakramenty na trzy grupy:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

1. sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego (chrzest, bierzmowanie i eucharystia);

Reklama

2. sakramenty uzdrowienia (pokuta i namaszczenie chorych);

3. sakramenty w służbie wspólnocie (sakrament święceń i małżeństwo).

Można również podzielić sakramenty na dwie grupy: te, które przyjmuje się raz (niepowtarzalne) i te, które można przyjąć wielokrotnie (powtarzalne).

Trzy z siedmiu sakramentów są niepowtarzalne, tj. raz przyjęte wyciskają niezatartą pieczęć, nie można ich ani wymazać, ani powtórzyć. Są to: chrzest, bierzmowanie i sakrament święceń kapłańskich. One to, oprócz tego, że udzielają łaski, wyciskają również charakter sakramentalny – niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju znak przynależności do Boga i do wspólnoty Kościoła. To dzięki nim każdy z nas ma udział w kapłaństwie Chrystusa odpowiednio do swojego stanu i pełnionych funkcji.

Pozostałe cztery (eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych i małżeństwo) można przyjmować więcej niż jeden raz (nie oznacza to oczywiście możliwości ponownego przyjmowania sakramentu małżeństwa wtedy, gdy trwa sakrament małżeństwa).

2020-05-13 09:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak często się spowiadać?

[ TEMATY ]

spowiedź

sakrament pokuty i pojednania

sakramenty

cykl o sakramentach

Karol Porwich/Niedziela

„Drugie przykazanie («Przynajmniej raz w roku spowiadać się») zapewnia przygotowanie do Eucharystii przez przyjęcie sakramentu pojednania, który jest kontynuacją dzieła nawrócenia i przebaczenia zapoczątkowanego na chrzcie” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2042).

Zasłyszane w jednym z włoskich sanktuariów:

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję