Reklama

W drodze ku pełnej Komunii z Chrystusowym kapłaństwem (1)

Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej, 32. rocznica wyboru Sługi Bożego Jana Pawła II na Stolicę Piotrową, i 32. rocznica zdobycia Mount Everestu przez Wandę Rutkiewicz. To ostatnie wydarzenie i słowa, jakie skierował do pani Wandy Ojciec Święty, są szczególnie inspirujące: „w tym samym dniu doszliśmy tak wysoko”. W dniu tych wielkich rocznic w sposób uroczysty alumni naszego seminarium rozpoczęli uroczystą inauguracją kolejnego roku akademickiego wspinanie się na szczyty

Niedziela przemyska 44/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ich wysokość to wypadkowa pracy wychowawców i samych zainteresowanych. Wreszcie, co najważniejsze i warunkujące powyższe, to uczciwa współpraca z łaską powołania prowadzona pod życzliwym kierownictwem Ojców Duchownych.
Świętowanie w dniu 16 października rozpiszemy na kilka odcinków, chcąc w tym roku przybliżyć pracę tej najważniejszej dla diecezji uczelni i miejsca wchodzenia na „szczyty” formowania godnych i świętych kapłanów. Na początek słowa rektora ks. dr hab. Dariusza Dziadosza, wygłoszone na początku uroczystej Eucharystii sprawowanej pod przewodnictwem biskupów Adama Szala i Mariana Rojka.
„W dzień, który Kościół Święty tradycyjnie poświęca czci Matki Bożej gromadzimy się w naszej seminaryjnej kaplicy, aby poprzez Jej matczyne pośrednictwo dziękować Jezusowi Chrystusowi za dar kapłańskiego powołania i daną nam możliwość nieustannego wzrostu w łasce Bożej. Pod przewodnictwem naszych Pasterzy pragniemy z wielką ufnością prosić Wszechmogącego Boga, który jest Panem żniwa wszystkich dusz ludzkich, o to wszystko, co potrzebne alumnom, przełożonym i wszystkim osobom związanym z naszym seminarium w nowym roku formacji. Wszyscy pragniemy jak najlepiej wykorzystać ten nowy okres człowieczego, duchowego i intelektualnego wzrostu, który daje nam powołujący nas Chrystus Pan, aby odpowiednio przygotować się do kapłaństwa i służby w Kościele i zdobyć w naszych seminaryjnych murach tyle wiary, gorliwości, wypróbowanej mocy i stałości oraz bezinteresownej miłości, aby wytrwać na drodze za Jezusem oraz by wiernie i odpowiedzialnie wypełnić to, czego Bóg zażąda od nas na kolejnym etapie kleryckiego lub kapłańskiego życia.
Proponuję, aby w tajemnicę dzisiejszej uroczystości wprowadziła nas biblijna scena z naszej kaplicy. Może ona bowiem posłużyć za duchowy obraz naszego powołania i posłannictwa. Skupmy więc na moment uwagę na tych trzech postaciach umieszczonych w absydzie. Wszyscy doskonale wiemy z Ewangelii, co przedstawia to rzeźbiarskie dzieło, gdyż dokumentuje najważniejsze wydarzenie z dziejów zbawienia, jakim była odkupieńcza śmierć Syna Bożego dokonana za grzechy całego świata. Z górującej nad nami sceny, mimo ogromu cierpienia i bólu, emanuje przede wszystkim wielka powaga i pokój. Umilkły już szydercze i nienawistne głosy prześladowców Jezusa, umilkły głośne wołania i jazgot ciekawskiego i obojętnego na niezawinione cierpienie skazańca tłumu, umilkły już rubaszne pokrzykiwania rzymskich żołnierzy wykonujących bezdusznie swą katowską powinność, ucichł też odgłos przybijanych do krzyżowego drzewa gwoździ, nie słychać już nawet przeszytego ogromnym bólem Chrystusa ani też cichych westchnień i szlochań Jego Bolesnej Matki, kilku niewiast i wiernego ucznia. Zło, niegodziwość, okrucieństwo, szatan i zaprzedani grzechowi ludzie dopełnili już swego dzieła zniszczenia, dokonali, rzec by można, rzeczy wręcz niewyobrażalnej i niewykonalnej, zabili bowiem Dawcę życia, zdołali odrzucić najczystszą z miłości, której wprost nie sposób odrzucić, odepchnęli z szyderczą pogardą i cynizmem samego Boga, który przyszedł, by przywrócić im utraconą godność synów Bożych i obdarować prawdziwym szczęściem. W tym ułamku czasu, który na zawsze utrwaliła ręka artysty w naszej kaplicy, nie ma już miejsca na zło, nienawiść i ludzkie okrucieństwo. One nie mają już nic do powiedzenia, utraciły bezpowrotnie swą moc, nie potrafią już nic więcej. Odebrały życie człowiekowi, lecz nie zdołały niczego odebrać Synowi Bożemu. Kontemplowana przez nas scena ukazuje więc górę Kalwarię na kilka chwil po śmierci Jezusa. W zamarłym obliczu Chrystusa nie ma wyrzutu wobec prześladowców, nie ma też triumfującego zwycięstwa upokarzającego niedorzeczną pychę i bezsilną złość ludzką, która myślała, że może pokonać Boga. Jest za to dobroć i miłość gotowa cierpieć za kochanego nad życie człowieka, gotowa przebaczyć każdą zdradę i krzywdę, a nawet to, że się ją ciągle odrzuca, wyśmiewa, czy jej się nie potrzebuje. Ileż pokoju i życzliwości bije na nas z oblicza cierpiącego Chrystusa. Ileż razy winniśmy się w to oblicze wpatrywać, by zrozumieć jak bardzo Bóg nas ukochał i jak wiele dla nas uczynił. Nasze życie, nasze powołanie, nasze kapłaństwo i nasze zbawienie biorą swój początek w tym pełnym dobroci i pokoju spojrzeniu umęczonego za nas Jezusa.
Teraz niech nasz wzrok zatrzyma się na moment na Bolesnej Matce Syna Bożego. Jej niezwykłe piękno jest owocem najświętszego ze świętych życia, Jej matczyna boleść i smutek zamknięte w sercu i wyryte na twarzy emanują nie rozpaczą, ale wielką godnością i niezwyciężoną niczym nadzieją pokładaną w Bogu. Maryja pod krzyżem wiernie i z posłusznym oddaniem wypełnia trudną Wolę Boga, tak jak Jej Syn. Wymownym znakiem tego posłuszeństwa jest Jej ręka delikatnie wskazująca na przebitą cierpieniem duszę. W niepokalanym sercu Maryi, w którym nieustannie rozważała niezgłębione plany Boga od chwili zwiastowania aż do ukrzyżowania Jezusa, dokonywało się ciągłe fiat, niech mi się stanie według Twego słowa. Niezwykła miłość Tych dwojga, Matki i Syna, jest nieskończona i doskonała. Nie przerywa jej ani nie zwycięża żadne cierpienie czy bolesna próba, nie niszczy jej nawet śmierć. Ich miłość trwa zawsze i nie ma żadnych ograniczeń. To dlatego Jezus ostatnim aktem woli oddaje swą Matkę uczniowi, a poprzez niego wszystkim ludziom. To dlatego Maryja po śmierci Syna kieruje swą matczyną troskę i czułość w stronę nas wszystkich. Wymownym tego dowodem jest druga dłoń Bolesnej Matki, która posłuszna testamentowi miłości Syna jest skierowana w naszą stronę, aby przypomnieć nam, że od tamtej pamiętnej chwili jesteśmy już na zawsze Jej umiłowanymi synami. Ta prawda ma wielkie znaczenie dla każdego człowieka, a szczególnie winna być bliska każdemu klerykowi i kapłanowi. Tyle razy w naszym życiu będziemy uciekać się w różnych potrzebach do tej czułej Matki, zapewne wiele też razy będziemy doświadczać Jej czułej opieki i słyszeć od Niej, że najpewniejszą drogą przez życie jest droga miłości Boga i człowieka.
I w końcu postać Jana Apostoła, najmłodszego i najwierniejszego z uczniów Jezusa. Już sam jego młodzieńczy wiek, jasno błyszcząca w oczach ciekawość życia oraz wyrażony postawą idealizm i radykalizm w miłości do Mistrza i pragnienie pójścia Jego śladami, winne uczynić go bliskim sercom młodych, a szczególnie sercom młodych alumnów i kapłanów. I On, tak jak Maryja, wiernie trwa pod krzyżem Jezusa, pomimo tego, iż tak po ludzku lęka się o własne życie i musi znosić odrzucenie ze strony świata, w którym żył. Jan postanowił pozostać wierny Mistrzowi, bo zbyt wiele od Niego otrzymał. Najpierw przed laty uzyskał wspaniały dar powołania do szczególnej bliskości z Jezusem. Stał się z Jego wyboru jednym z najbliższych towarzyszy Mistrza z Nazaretu. Potem w czasie kilkuletniej drogi za Jezusem otrzymywał kolejne dary: dar niezmąconej miłości i wiernej przyjaźni Chrystusa, wiedzę o Bogu, Jego Królestwie i prawdziwym sensie ludzkiego życia, a także władzę nad złym duchem, moc czynienia znaków oraz misję głoszenia Ewangelii. W Wieczerniku i teraz, pod krzyżem otrzymał trzy największe dary: najpierw Eucharystię, czyli miłość Jezusa, a jednocześnie Jego samego. Eucharystię, która w Kościele stanie się znakiem zbawiającej obecności Syna Bożego i wieczną pamiątką tego wszystkiego, czego Jan był świadkiem na Kalwarii. Drugim darem jest Chrystusowe kapłaństwo, które będzie trwałą drogą jednoczącą ludzi z Bogiem i rozlewającą na świat strumienie Bożej łaski i przebaczenia. Trzecim jest dar Matki Jezusa, która w chwili śmierci Syna Bożego stała się Matką wszystkich wierzących. Te wszystkie dary Jan, jak widzimy, przyjmuje drżącymi z emocji rękoma, nie mogąc się po prostu nadziwić ich wielkości i swemu wyróżnieniu i obdarowaniu. Czy uniesie te dary, czy ich nie zmarnuje, czy z wdzięcznością odpowie na niewypowiedzianą hojność Mistrza? Te pytania z pewnością rodziły się w sercu Jana. Niech rodzą się również w naszych sercach, kiedy na modlitwie będziemy wpatrywać się w absydę naszej kaplicy. Patrząc uważnie na te trzy święte postacie odnosi się wrażenie, że w tej scenie czas jakby na moment się zatrzymał. Ich duchowe i zewnętrzne piękno, pokój oraz niewyobrażalna wręcz moc więzów miłości i bliskości, jakie je łączą, przykuwa wzrok od pierwszego wejrzenia i jakby zniewala do modlitewnego trwania tuż obok, zachęca też do konkretnej odpowiedzi na to, co się zobaczyło. Ale ta odpowiedź zależy już wyłącznie od nas samych.
Niech w tej odpowiedzi na miłość naszego Pana, Jego Matki i wiernego ucznia pomoże nam jeszcze jeden aspekt oglądanej przez nas sceny. Kiedy mrok spowija kaplicę i tylko te trzy postacie z absydy jaśnieją w blasku światła, nagle pojawia się jeszcze jeden wymiar opisywanej sceny. Otóż kładący się na ścianie cień złożonych dłoni Jana widocznie zbliża się do stóp ukrzyżowanego Jezusa i w jednej chwili z gestu przyjęcia daru zmienia się w gest składania w darze. Jan składa u stóp Jezusa swoje ludzkie życie i swoją miłość do Niego i do Jego Matki i w ten sposób najpełniej odwdzięcza się za otrzymane uprzednio dary. To najpiękniejsza prawda i owoc dialogu miłości między uczniem a Mistrzem, pomiędzy powołanym a Powołującym, pomiędzy kapłanem a Bogiem”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Joachim i św. Anna - rodzice, dziadkowie i wychowawcy

Imiona rodziców Maryi i zarazem dziadków Jezusa są nam dobrze znane. Wynika to z faktu, że ich kult w Polsce jest dość rozpowszechniony. Zapewne powodem tego jest nasze, pełne sentymentu, podejście do kobiecej części rodu Jezusa. Kochamy mocno Najświętszą Maryję Pannę i swą miłość przelewamy również na Jej matkę - św. Annę. Dlatego liturgiczne wspomnienie św. Anny i św. Joachima cieszy się u nas tak dużymi względami. Współcześnie czcimy rodziców Maryi wspólnie, choć początkowo przeważał kult św. Anny. Przywędrował on do Polski już w XIV wieku, kiedy Stolica Apostolska ustaliła datę święta na 26 lipca. Zawsze wyjątkową czcią otaczano babcię Jezusa na Śląsku. Do dziś największej czci doznaje ona na Górze św. Anny k. Opola, gdzie znajduje się cudowna figura tej Świętej. Przedstawia ona św. Annę piastującą dwoje dzieci: Maryję i Jezusa, dlatego powszechnie jest nazywana Świętą Anną Samotrzecią - co można tłumaczyć „we troje razem”. O św. Joachimie i św. Annie nie wiemy jednak za dużo. Pismo Święte o nich nie wspomina. Trochę więcej światła na te postaci rzuca jeden z apokryfów - Protoewangelia Jakuba z końca II wieku. Z niego właśnie dowiadujemy się o imionach dziadków Jezusa. Wiemy też, że byli oni długo bezdzietni. Dopiero wytrwała modlitwa Joachima przez czterdzieści dni na pustyni wyjednała łaskę u Boga. Dar dany im w podeszłym wieku został przepowiedziany przez anioła, który określił mającą się narodzić córkę jako „radość ziemi”. Zapewne św. Joachim i św. Anna byli dobrymi rodzicami, czego bezdyskusyjnym przykładem jest Maryja. Właśnie Ona przyjęła w pokorze Boże wybranie, spełniając Jego wolę wobec siebie. Podkreślił to sługa Boży Jan Paweł II 21 czerwca 1983 r. właśnie na Górze św. Anny, kiedy powiedział, że: „Syn Boży stał się człowiekiem dlatego, że Maryja stała się Jego Matką”. W wielkiej mierze Maryja mogła stać się Matką Zbawiciela dzięki dobremu wychowaniu, które otrzymała w domu rodzinnym. Warto więc postawić pytanie: Czy my potrafimy wyciągnąć z tego właściwe wnioski dla nas samych? Trzeba nam pytać o styl wychowywania naszych pociech. Z niego wynika ich stosunek do sacrum, do świata Bożych planów wobec każdego z naszych dzieci. Św. Joachim i św. Anna na pewno mieli świadomość tego, że ich obowiązkiem jest dobre przygotowanie Maryi do wypełnienia zadań, które Bóg przed Nią postawił.
CZYTAJ DALEJ

Wojewoda mazowiecki nie zgodził się na cykliczny Marsz Powstania Warszawskiego

2025-07-25 22:27

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

pl.wikipedia.org

Polscy młodzi harcerze podczas powstania warszawskiego

Polscy młodzi harcerze podczas powstania warszawskiego

Wojewoda mazowiecki odmówił zgody na cykliczny Marsz Powstania Warszawskiego – poinformował w piątek Robert Bąkiewicz, który reprezentuje stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Bąkiewicz zaznaczył, że marsz 1 sierpnia i tak się odbędzie, bo jest zarejestrowany w innym trybie.

Bąkiewicz na portalu społecznościowym X opublikował skan decyzji wojewody mazowieckiego.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież przyjął wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego

2025-07-26 17:31

PAP

Ojciec Święty przyjął dziś rano na audiencji Jego Eminencję Antoniego, metropolitę wołokołamskiego, odpowiedzialnego za stosunki zewnętrzne Patriarchatu Moskiewskiego - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Było to pierwsze spotkanie wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego z Ojcem Świętym. Wcześniej uczestniczył on w uroczystościach pogrzebowych papieża Franciszka. Tradycyjnie nie opublikowano po tym spotkaniu komunikatów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję