Reklama

W centrum człowiek i rodzina

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 44/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - Na II Kongresie Rodziny w Gorzowie miała Pani przedłożyć wykład „Polityka państwa w zakresie wspierania procesów wychowawczych na tle współczesnych zagrożeń”…

Elżbieta Rafalska: - Ponieważ całość kongresu odnosiła się do oddziaływania wychowawczego, w tym zachowań patologicznych, w moim wykładzie odniosłam się do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, ale może należałoby powiedzieć także o rozwiązaniach związanych z dopalaczami, o ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, o sytuacji w polskiej szkole... Niestety, nagły wyjazd służbowy uniemożliwił mi osobiste przybycie. Mój wykład odczytała Elżbieta Płonka.

- Od jak dawna zajmuje się Pani problematyką rodziny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W swojej działalności polityczno-społecznej od samego początku, czyli od ponad 15 lat, zajmowałam się problematyką społeczną. W centrum mojego zainteresowania był człowiek, a także rodzina jako ta część struktury społecznej, bez której społeczeństwo i człowiek w tym społeczeństwie nie mogą normalne funkcjonować. Nic doskonalszego od rodziny nie było i nie będzie.
Tym zajmowałam się, czy gdy pracowałam jako dyrektor Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Wojewódzkim, czy gdy miałam zajęcia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wlkp., czy gdy pełniłam funkcję przewodniczącej Komisji Rodziny i Spraw Społecznych w Radzie Miasta. Zawsze chodziło o szeroko rozumiane sprawy związane rodziną, niepełnosprawnymi, bezrobotnymi, z problemem ubóstwa, zawsze moja praca koncentrowała się wokół człowieka i jego sytuacji.
Zawsze też w mojej pracy niezwykle ważny był wątek solidarności społecznej. Trzeba pamiętać, że ludzie silni doskonale poradzą sobie sami, ludzie odnoszący sukcesy też potrafią o siebie zadbać, ale są też inni, którzy mają własne ograniczenia wynikające z niepełnosprawności czy z wieku. Jeśli chcemy być społeczeństwem ucywilizowanym, zachowywać się po chrześcijańsku, to musimy być miłosierni nie tylko w Tygodniu Miłosierdzia i o solidarności ze słabszymi musimy pamiętać przez cały czas. Jest to też wyzwanie dla polskiej inteligencji. Ci, którym się udało, osiągnęli awans społeczny, mają obowiązek pamiętania o tych, którzy sobie nie radzą. Gdybyśmy częściej o tym pamiętali, mielibyśmy mniejsze enklawy biedy, ludzie nie czuliby się pozostawieni sami sobie. Łatwiej jest zbudować drogę czy chodnik, niż uporać się z jednym ludzkim problemem. Czasami ludzie, którzy przychodzą opowiedzieć mi o swoich bolesnych problemach, nie wiedzą już, do kogo mają się udać.

- Jak się przedstawia sytuacja gorzowskich rodzin?

Reklama

- Sytuacja gorzowskich rodzin nie różni się bardzo od ogólnej sytuacji rodzin w Polsce i myślę, że ona trochę nam się pogarsza, także jeśli chodzi o sytuację materialną. Jest rzeczą oczywistą, że dbałość o silną rodzinę leży w interesie państwa, a jeśli rodzina potrafi dać sobie radę z wszystkimi problemami, nie ma potrzeby ingerencji państwa. W Polsce jednak jest wiele do tej pory nierozwiązanych problemów, które powodują np., że w obliczu kryzysu demograficznego związanego z niską dzietnością, gdy nie mamy nawet zagwarantowanej zwykłej zastępowalności pokoleń, pogarsza się sytuacja rodzin wielodzietnych z trójką czy czwórką dzieci, wśród których ubóstwo dotyczy już 40 proc. przypadków. Znaczy to, że państwo nie daje żadnych zachęt, byśmy mieli w Polsce liczne rodziny. Co więcej, nie dość, że takich zachęt nie daje, wprowadza rozwiązania ustawowe pozwalające na ingerencję pracownika socjalnego i zabranie dziecka z rodziny bez wyroku sądu w ciągu 24 godzin. Takie ograniczanie swobody działań rodzicielskich jest rozwiązaniem niebezpiecznym, naśladującym wzory szwedzkie. A Szwedzi się zapędzili za daleko, nie ma tam więzi rodzinnych, nie ma rodzinnej opieki nad starszymi. Jeśli tak pójdzie dalej, nie wiem, co będzie u nas za 10 lat.
Dlatego ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie budzi mój niepokój. Oczywiście, jestem przeciwnikiem karania dzieci. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest za tym, byśmy używali kar cielesnych, ale w przypadku tej ustawy mamy do czynienia z nadmierną ingerencją państwa w rodzinę. Nie wiem, czy bieda jest czymś, co emocjonalnie tak bardzo dziecku zagraża, czy bardziej niebezpieczne nie jest rozerwanie więzi rodzicielskich poprzez ingerencję pracownika socjalnego.
Podczas pracy na tą ustawą próbowaliśmy zgłaszać odpowiednie poprawki. Niestety, nie udało się. Stanowczo oponowałam w sejmie m.in. przeciw mówieniu o „przemocy w rodzinie”, co najwyżej o „przemocy domowej”, bo nazwa ustawy stygmatyzuje rodzinę, sugerując, jakoby była ona jakimś szczególnym siedliskiem przemocy. Pełno przemocy mamy w mediach, na ulicy, w szkole, w sąsiedztwie, a nie tylko w rodzinie.

- Brała Pani także udział w gorzowskim Marszu Rodziny dla Trzeźwości. To wyraz poparcia?

- Nie ma najmniejszych wątpliwości, że taką inicjatywę trzeba poprzeć. Rodzina, dbając o trzeźwość, dba o swoją trwałość. Zdaję sobie sprawę, jakim zagrożeniem dla rodziny jest nadużywanie alkoholu i jak wielki jest to problem w Polsce. Marsz o tym przypomniał i jestem zbudowana postawą jego uczestników, tym, że tak wielu przyjechało z daleka, że mieli odwagę wyjść, pokazać się i publicznie modlić o trzeźwość polskich rodzin. Dla ruchu trzeźwościowego jestem gotowa wiele zrobić.

- Czym powinien kierować się chrześcijanin, który jest politykiem?

- To ważne pytanie, zwłaszcza w okresie debaty i głosowania w parlamencie nad projektem ustawy o zapłodnieniu in vitro. Polityk nie może zapomnieć o tym, że jest katolikiem i tymi samymi zasadami powinien kierować się w życiu prywatnym i w swojej działalności politycznej.
W kwestiach wiary, w kwestiach moralnych nie można zawierać kompromisu, co nie znaczy oczywiście, że przy wszystkim trzeba się upierać. Kompromis w polityce jest niezbędny, ale musimy wiedzieć, gdzie on może mieć zastosowanie, a gdzie nie. W niektórych kwestiach trzeba być absolutnie pryncypialnym, a to dotyczy kwestii związanych z ochroną życia.

- Jak postrzega Pani inicjatywę uczynienia bp. Wilhelma Pluty patronem miasta Gorzowa?

- To znakomity pomysł. Ta inicjatywa spotkała się zresztą z powszechną akceptacją. Bp. Wilhelma mamy nie tylko na pomniku, ale nosimy go głęboko w sercu. Grób Sługi Bożego w katedrze to miejsce, gdzie gorzowianie zawsze przyklękną, a jako o patronie miasta będą o nim tym bardziej ciągle pamiętać.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: bł. Carlo Acutis jest wiarygodnym wzorem do naśladowania dla młodych ludzi

2025-07-23 13:04

[ TEMATY ]

bł. Carlo Acutis

Agata Kowalska

Carlo Acutis

Carlo Acutis

Na kilka tygodni przed kanonizacją bł. Carlo Acutisa, Watykan opublikował teologiczny tekst , który przedstawia młodego Włocha jako wiarygodny wzór do naśladowania dla nowego pokolenia wierzących. W komentarzu opublikowanym przez portal Vatican News, jezuita ks. Arturo Elberti, teolog i konsultant Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, wspomina o głębokim związku między jego zainteresowaniem technologiami, życiem codziennym i duchowością chrześcijańską. „Nie jest doktorem Kościoła, ale wiarygodnym świadkiem” - powiedział jezuita. Poprzez jego kanonizację Kościół nie chce uhonorować teologa, ale raczej pokazać, „że młodzi ludzie dzisiaj również mogą poważnie traktować przesłanie Ewangelii i konsekwentnie nią żyć”.

Ks. Elberti spotkał Carlo raz osobiście - w 2006 r. w jezuickim Kolegium Leona XIII w Mediolanie, gdzie ówczesny 15-latek został mu przedstawiony przez księdza jako „duchowo zaangażowany chłopak o pogodnym usposobieniu”. Wkrótce potem, w październiku tego samego roku, zmarł z powodu agresywnego nowotworu.
CZYTAJ DALEJ

Mam w sobie jeszcze to pragnienie by usłyszeć, by móc zobaczyć?

Rozważanie do Ewangelii Mt 13, 10-17

Czytania liturgiczne na 24 lipca 2025;
CZYTAJ DALEJ

USA: papież uznał za cud uzdrowienie noworodka za wstawiennictwem kapłana z Hiszpanii

2025-07-24 07:48

[ TEMATY ]

uzdrowienie

cud

Robert Skupin/Fotolia.com

Leon XIV podpisał niedawno dekret uznający uzdrowienie noworodka Tyquana Halla 14 stycznia 2007 w szpitalu w Rhode Island za cud przypisywany wstawiennictwu hiszpańskiego sługi Bożego ks. Salvadora Valery Parry (1816-89). Był on kapłanem z miasta Huércal-Overa w Andaluzji, nazywanym „hiszpańskim proboszczem z Ars” na wzór św. Jana Vianneya (1786-1859) z tego francuskiego miasteczka, patrona księży, a zwłaszcza proboszczów.

Jest to pierwsze publiczne uznanie cudu przez obecnego papieża od wybrania go na ten urząd 8 maja br. i umożliwi ono beatyfikację ks. Valery, choć nie wyznaczono jeszcze jej daty. Kościół w Hiszpanii spodziewa się, że nastąpi to w przyszłym roku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję