Tym wszystkim prześladowanym, dręczonym i nękanym wiernym przychodzi z pomocą organizacja o nazwie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Niegdyś, w latach PRL-u, i nasz region korzystał z pomocy organizacji. Dziś pora się zrewanżować. A rewanżować się będzie cała Polska, nie tylko nasza diecezja, gdyż Konferencja Episkopatu Polski podczas 346. Zebrania Plenarnego na Jasnej Górze, jeszcze w 2008 r. podjęła decyzję, aby każda 2. niedziela listopada była w Kościele polskim Dniem Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym obchodzony był po raz drugi i poświęcony był sytuacji katolików w Iraku. Ale nie tylko naszym współbraciom w Azji przychodzi ze wsparciem organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jest obecna w Ziemi Świętej - w Izraelu i Palestynie, gdzie sytuacja chrześcijan wydaje się być katastrofalna i gdyby nie wsparcie z zewnątrz, złe warunki życia byłyby nie do zniesienia. Wsparciem otaczani są chrześcijanie w Afryce - w Czadzie, Sudanie. Pomoc jest słana także do Chin, Indii, Chile i Haiti.
Na początku była słonina
Reklama
Stowarzyszenie zostało założone po II wojnie światowej przez o. Werenfrieda van Straatena. Ponoć w nocy 7 grudnia 1947 r. o. Werenfried poruszony sytuacją, w jakiej znaleźli się katolicy w Europie, napisał artykuł do jednej z lokalnych gazet „Nie ma miejsca w gospodzie”. Nawoływał w nim narody do udzielania pomocy pokonanym Niemcom i do pojednania z byłym wrogiem. Był to moment narodzin organizacji Kirche in Not Ostpriesterhilfe. Dlatego nie dziwi, że głównym hasłem organizacji jest pojednanie i solidarność na świecie. O. Werenfried zaczął od zbierania słoniny, dlatego nazywano go „Ojciec Słonina”. W 1952 r. rozpoczął pomoc dla krajów za „żelazną kurtyną”. Po spotkaniu w 1957 r. z kard. Stefanem Wyszyńskim o. Werenfried zapoczątkował pomoc dla Kościoła w Polsce. W pierwszej kolejności pomoc otrzymały zakony kontemplacyjne i seminaria duchowne. Pomoc taka kontynuowana jest nieprzerwanie do dzisiaj. Ważnym jej elementem było także fundowanie stypendiów naukowych, umożliwiających przygotowanie kadry dla polskich seminariów i uczelni katolickich. Od 1962 r., na prośbę papieża Jana XXIII stowarzyszenie rozszerzyło swą pomoc na kraje III Świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kościoły-statki
Ale nie tylko działalnością charytatywną zajmował się o. Werenfried. Zaskoczył świat stworzeniem kaplic na kółkach, czyli przerobionych na kaplice ciężarówek, w których odprawiano Eucharystię docierając do wiernych pozbawionych miejsc kultu. W 1953 r. powołał do życia tzw. zakon budowniczych, odbudowujący domy dla uchodźców niemieckich. W ostatnich latach życia podjął działania na rzecz pojednania ekumenicznego z Kościołem prawosławnym. Wówczas to zaprojektował kościoły-statki pływające po rzekach rosyjskich i docierające do miejscowości, w których nie było ani świątyń, ani żadnych dróg dojazdowych. Drugi projekt pełnił posługę reewangelizacyjną w Niemczech. Do dziś po kraju jeżdżą samochody-konfesjonały, zachęcające do sakramentu pokuty.
Jak możemy pomóc?
Organizacja nie jest koncernem, nie wypracowuje własnych dochodów, utrzymuje się z datków wiernych. Jak pomóc w takim razie Kościołowi w Potrzebie? Rozwiązania są trzy: modlitwa, informacja, ofiara. Modlitwa to pierwsza i najważniejsza rzecz, jaką można zrobić. Drugim krokiem jest pomoc informacyjna, a więc przekazywanie wiadomości na temat organizacji wszystkim znajomym. Pomocą w tym może być prenumerata bezpłatnego Biuletynu, który ukazuje się regularnie od kilkudziesięciu lat we wszystkich niemal zakątkach świata. Umieszczane są w nim najważniejsze informacje o tym, czym zajmuje się aktualnie stowarzyszenie, komu pomaga i komu służy. Wsparcie finansowe - to kolejny krok. Datki można przekazywać na konto: Pomoc Kościołowi w Potrzebie, ul. Wiertnicza 142, 09-952 Warszawa, ING Bank Śląski o/Warszawa, 31 1050 1025 1000 0022 8674 7759.
SOS dla Ziemi Świętej
Jednym z najbardziej znanych przedsięwzięć stowarzyszenia jest pomoc dla chrześcijan zamieszkałych w Ziemi Świętej. My z rozrzewnieniem i nabożnym skupieniem wyjeżdżamy do Ziemi Świętej. Zwiedzamy i modlimy się w najważniejszych dla chrześcijaństwa miejscach i świątyniach, niejednokrotnie zapominając, że od ponad 2000 lat żyją tu kolejne pokolenia rodzin chrześcijańskich, których obecność w Ziemi Świętej jest poważnie zagrożona. Trzeba wiedzieć, że od czasu, gdy w 1948 r. powstało państwo Izrael, trzy czwarte chrześcijan uciekło z Ziemi Świętej lub zostało z niej usuniętych siłą. W Jerozolimie żyje ich zaledwie 7 tys., a 60 lat temu było ich tu 45 tys. Liczba chrześcijan zamieszkujących te ziemie, w przybliżeniu wynosi tylko 150 tys. - to zaledwie 2 proc. populacji. Dziś chrześcijanom żyje się w Ziemi Świętej bardzo ciężko. Pod naporem władz muzułmańskiej Autonomii Palestyńskiej zamykane są chrześcijańskie stacje radiowe i telewizyjne, istnieje zagrożenie pobiciem, a nawet śmiercią. W Autonomii Palestyńskiej nikt nie zatrudnia chrześcijan. Dodatkowo nasila się wrogość między dwoma walczącymi obozami, izraelskim i palestyńskim, a to dotyka najsłabszych, którzy nie uczestniczą w tej wojnie - chrześcijan stanowiących bezbronną mniejszość. Dlatego organizacja opracowała i prowadzi kampanię „SOS dla Ziemi Świętej”. Polega ona na rozpowszechnianiu pamiątek z drzewa oliwnego, które wyrabiają chrześcijanie w Izraelu i Palestynie. Tak więc kupno różańca czy ozdoby choinkowej to forma dofinansowania i zagwarantowania chleba na kolejny dzień dla wielu chrześcijan. Listę pamiątek z Ziemi Świętej można znaleźć na stronie: