Reklama

Gdy tworzenie staje się pasją...

Już będąc dzieckiem, chłonął każdy dźwięk. Gdy tata siadał do pianina, Pawełek gramolił się na jego kolana i słuchał. Szczególnie gdy tata grał Bacha, siedział spokojnie. Dziś, gdy słyszy Bacha, spokojny już nie jest. - Wobec muzyki nie można pozostać obojętnym - twierdzi Paweł Łukowiec

Niedziela kielecka 50/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Z czasów dzieciństwa zapamiętał, nie jak inne dzieci, żarty, zabawy, psoty, lecz dźwięki. Cudowne dźwięki. Tata był organistą (w zawodzie pracuje do dziś) oraz nauczycielem muzyki. Ukończył studium organistowskie w Lublinie.
Lubił, kiedy ojciec konserwując organy kościelne pokazywał mu piszczałki, lubił nabożeństwa różańcowe, zapach kadzidła, głosy modlących się wiernych, tajemniczą atmosferę kościoła i mocne, soczyste dźwięki organów. Gdy grały, ciarki przechodziły mu po plecach. Grającemu tacie lubił przestawiać rejestry zmieniające barwę i głośność w organach. Bawiło go to niezmiernie. Tatę jakby mniej.
Tato zauważył zainteresowania syna i od najmłodszych lat uczył go gry na fortepianie oraz zasad muzyki. Nie rozumiał, dlaczego synowi tak podobało się granie ojca. Jego harmoniczne myślenie zrozumiał jakiś czas później, naśladując i analizując poznane współbrzmienia. Tata miał swoiste podejście pedagogiczne. Pewnego razu postanowił dać trzynastoletniemu Pawłowi możliwość oprawy części Mszy św. do Sanctus. Miał przyjść później, żeby go zastąpić. Niestety, przeżywający olbrzymi stres „mały organista” nie doczekał się pomocy. Tata nie przyszedł. Pomachał mu tylko z prezbiterium i pokazał, że świetnie mu idzie. Ale poszło jednak nie najlepiej. Mały organista nieprzygotowany do swojej roli w dalszej części liturgii, „wyczarowywał” różne dźwięki wzbudzając zaciekawienie uczestników Eucharystii. Wierni wyczuli, że coś jest nie tak, gdy młody organista improwizował. Kościół we Wzdole Rządowym dawno nie słyszał takiego „koncertu”. Pawełek był załamany. Wstydził się do tego stopnia, że nie chciał zejść z chóru, ukrywając się przed wzrokiem ludzi. Ale głęboko przyrzekł sobie, że następnym razem wykona wszystkie śpiewy bez pomyłki. Niedługo potem zagrał na całej Mszy św. Wyszło bardzo dobrze. Był zachwycony.
Pochodzi z rodziny muzykalnej - trzech braci także zajmuje się zawodowo muzyką. Młodszy - Marcin - podoficer WP w orkiestrze reprezentacyjnej, Tomek - pedagog i dyrygent orkiestry oraz Mateusz - organista. Mama - pedagog, choć nigdy nie doczekała się córki, nie żałuje. Szczególnie lubi wspólne święta, kiedy przy wigilijnym stole słychać trzygłosowe kolędy przy wtórze pianina i trąbki. Bracia kiedyś wspólnie muzykowali, mieli zespół, wykonywali covery i piosenki autorstwa Pawła. Występowali na różnych imprezach kulturalnych, festiwalach harcerskich, konkursach. Z biegiem czasu założyli rodziny, ich drogi się rozeszły. Pozostały wspomnienia, ale jakie!

Rozwijać talent

Widząc talent u syna, tata posyłał go na prywatne lekcje fortepianu do prof. Kutrzeby - ówczesnego dyrektora kieleckiej szkoły muzycznej. Po latach otrzymał dyplom jej ukończenia. Wtedy już często zastępował tatę w kościele, dając też pierwsze koncerty organowe.
W czasie studiów na Akademii Muzycznej we Wrocławiu, będąc na ostatnim roku w klasie kompozycji prof. Jana Antoniego Wichrowskiego, podjął pracę w sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej. Z tamtych lat pamięta jedno - notoryczny brak czasu. Nauka, praca i męczące dojazdy, na uczelnię, do domu, do sanktuarium. Nic dziwnego, że zdarzało mu się pracować nad partyturą kompozycji dyplomowej podczas Mszy św. w czasie homilii i ogłoszeń. Miał podzielną uwagę...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tworzyć

Reklama

Wzrastanie w atmosferze typowej dla pracy organisty, fascynacja muzyką organową, zdobyte wykształcenie kompozytorskie zaważyły na aktywności twórczej w obszarze muzyki sakralnej. Jako młody kompozytor Paweł Łukowiec osiągnął wiele, bardzo wiele. Długo by wymieniać nagrody i wyróżnienia na konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych. Dość powiedzieć, że do tej pory siedemnaście razy jego twórczość została nagrodzona. Wygrywał z uznanymi kompozytorami, a jego utwory są znane i cenione w Polsce i za granicą.
W międzyczasie, oprócz zatrudnienia w sanktuarium, podjął pracę w Instytucie Edukacji Muzycznej ówczesnej Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach, dziś Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Wykłada przedmioty teoretyczne, kompozycję i instrumentację. Aktywność na gruncie pedagogicznym zaowocowała dużą ilością koncertów, płytą z muzyką swoich studentów i trzema nagrodami Rektora uczelni za wybitne osiągnięcia artystyczne.
Przez cały czas komponuje współczesną muzykę klasyczną, elektroniczną, a także muzykę teatralną i baletową (np. „Zakochany Paryż” w reż. K. Jasińskiego i „Tajemnice wirtualnego świata” - wystawianego m.in. w tegoroczne mikołajki w KCK w Kielcach).
Szybko pojawiły się publikacje z jego muzyką, płyta „a piacere…”, prezentacje utworów w radiu i telewizji.

Wyzwania

Reklama

Jednym z nich było przygotowanie oprawy muzycznej do koronacji wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej. Stając przed tym trudnym zadaniem, powiedział sobie: „Komu napisać piękniej, jak nie Boskiej Matce…?”. Te słowa towarzyszyły mu nieustannie w trudnych chwilach podczas intensywnych przygotowań. Właśnie na potrzeby tej uroczystości skomponował i opracował wiele utworów, m.in. Hymn Ostrobramski, na dużą obsadę: solistów, chór i orkiestrę symfoniczną, Fanfary Ostrobramskie, czy Modlitwę Powszechną. Pamięta dzień koronacji. W uroczystości wzięło udział około 40 tys. wiernych. Te emocje, gdy pierwszy raz publicznie dyrygował orkiestrą i zachwyt wiernych, którzy wpatrzeni w koronowany obraz Matki Bożej, słysząc muzykę ze łzami w oczach bili brawa. Takich chwil się nie zapomina. Niedługo potem została wydana płyta CD z „muzyką koronacyjną”, a na pamiątkę uroczystości do dziś odsłonięciu i zasłonięciu obrazu w Kaplicy Matki Bożej towarzyszą Fanfary Ostrobramskie. W pamięci skarżyskiego sanktuarium zapisał się także w inny sposób. Prowadząc przez kilka lat Chór Ostrobramski, który wielokrotnie był prawykonawcą jego nowych utworów, pozostawił wiele kompozycji i opracowań na chór a cappella.
W międzyczasie pracował nad muzyką do widowiska taneczno-muzycznego „Pasja” reżyserowanego przez Kielecki Teatr Tańca. Wzięli w nim udział Justyna Steczkowska i Andrzej Piaseczny, tancerze KTT, Chór Fermata i Chór Instytutu Edukacji Muzycznej Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach oraz Filharmonia Świętokrzyska pod batutą Jacka Rogali. To był prawdziwy sukces! „Pasja” była wykonywana na scenach polskich teatrów. Była też wielokrotnie emitowana w Telewizji Polskiej.

Ludzka ręka, Boskie pióro

Reklama

Kompozycje Pawła Łukowca możemy usłyszeć między innymi w Kielcach. Jego fanfary, które były napisane z okazji rozpoczęcia peregrynacji kopii wizerunku Czarnej Madonny, towarzyszą odsłonięciu i zasłonięciu obrazu MB Kieleckiej Łaskawej w bazylice katedralnej do dziś. Fanfary przez niego napisane można usłyszeć m.in. w Suwałkach. Jego kolejna kompozycja wygrała w konkursie rozpisanym przez włodarzy tego miasta i grane są codziennie w południe z suwalskiego ratusza. Wydawać by się mogło, że krótka, bo czasami 30-sekundowa kompozycja jest bardzo łatwa do napisania. Jednak tak nie jest. Kompozytor musi zawrzeć właśnie w tym krótkim czasie symbole i charakter danego miejsca. A do tego trzeba się odpowiednio przygotować.
- Myślę, że Opatrzność prowadzi mnie za rękę i pomaga mi stworzyć dzieła. Ona wskazuje mi drogę, inspiruje, otwiera umysł na ciekawe współbrzmienia - mówi. Pewnego razu przypadkiem dowiedział się o konkursie kompozytorskim pod patronatem kard. Gulbinowicza na kompozycję związaną z pontyfikatem Jana Pawła II. Inspiracją do wzięcia udziału w tym konkursie były fragmenty homilii Ojca Świętego, które niegdyś przeczytał. Połączone wybrane fragmenty słów Papieża Polaka stworzyły pewną formę literacką, do której napisał muzykę. Efekt przerósł jego oczekiwania. Za ten utwór otrzymał wyróżnienie, a po przesłaniu partytury do Watykanu do Ojca Świętego otrzymał list gratulacyjny od Jana Pawła II. List ma do dzisiaj. Bardzo ciepły, osobisty, emanujący radością, w którym Ojciec Święty obiecał objąć modlitwą dziecko, które miało się narodzić w rodzinie Pawła. Niestety, nigdy nie spotkał się z Papieżem, ale ten list i obietnica duchowej opieki Jana Pawła II nad rodziną młodego kompozytora jest dla niego ważniejsza niż osobiste spotkania.

Muzyka łączy

Reklama

Nie uważa się za człowieka spełnionego i nie spoczywa na laurach, bo uważa, że sukcesy tak naprawdę nie są jego zasługą - utwierdzają go tylko w przekonaniu, że postępuje właściwą drogą twórczą. Jego pasją jest komponowanie i z tej pasji nigdy nie zrezygnuje, bo, jak mówi, jest jeszcze tak wiele pięknych dźwięków do ułożenia.
Wiele jego pieśni i opracowań jest wykonywanych przez chóry i zespoły śpiewacze podczas festiwali chóralnych i w wielu polskich kościołach. Planowane są też wykonania jego kompozycji w Meksyku, Nowym Jorku i Oslo. Kilkakrotnie otrzymał podziękowania od wykonawców jego utworów po nagrodzonych prezentacjach. Ostatnio mama pewnej dziewczynki poinformowała go z radością, że jej pociecha otrzymała Grand Prix na konkursie wykonawczym w Barletcie we Włoszech. Jedna ze szkół muzycznych już czwarty raz poprosiła o opracowanie kolędy na chór a cappella, bo trzy razy z rzędu otrzymali jedną z głównych nagród na konkursie wykonawczym. To wszystko przynosi satysfakcję i mobilizuje do dalszej pracy.
W ubiegłym roku wziął udział w konkursie kompozytorskim w ramach XXI Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumii. Do drugiego etapu, z wielu zgłoszonych utworów, przeszły jego dwie kompozycje - na cztery wytypowane. Okazało się, że pierwszą nagrodę otrzymała jedna z nich - pieśń pt. „Tak mało ciebie...” do tekstów Henryka Jachimowskiego, na chór mieszany a cappella. Paweł dedykował ją swojej dzielnej mamie. Znowu został doceniony.

W poszukiwaniu dźwięków

- Komponowanie to zawiły i skomplikowany proces, na który składa się wiele czynników. Ważnym elementem jest warsztat, który kształtuje się przez wieloletnie doświadczenie. Istotnym elementem jest wybór języka wypowiedzi, idea oraz odbiorca, do którego dzieło ma dotrzeć. Wiele podpowiada np. dobrze napisany tekst, który sam w sobie zawiera pewien ładunek emocjonalny, który należy wzbogacić właściwymi dźwiękami, rytmem, kolorem… - mówi.
Najlepsza pora na pisanie muzyki? - A jakże - noc, która jest wolna od zgiełku codzienności zamazującego dźwięki i wprowadzającego chaos w wyobraźni - wirtualnej pracowni kompozytora. W nocy dźwięk jest przejrzysty jak gwieździste niebo, z którego można wybrać najpiękniejsze gwiazdy.
Żyje intensywnie - takie czasy. Często pisze między wykładami, jeśli pojawi się jakiś pomysł (niezapisana myśl muzyczna jest ulotna, nietrwała), trzeba natychmiast naszkicować. Zawsze ma pod ręką jakiś papier nutowy, jeśli nie, to nawet zwykłą kartkę, którą można zapełnić prowizoryczną pięciolinią...
Własna kompozycja wtedy przynosi satysfakcję, jeżeli za każdym razem podczas jej słuchania przeżywa się ją na nowo, kiedy nie pozostaje obojętna percepcji, pomimo że zna się ją bardzo dobrze, w najdrobniejszych szczegółach. Tak jest np. z „Pasją” i „muzyką koronacyjną”.

Na co dzień

Na żywo można go usłyszeć w kościele pw. Ducha Świętego w Kielcach, gdzie pracuje jako organista. Prowadzi tamtejszy chór mieszany. A chór ten jako jeden z nielicznych posiada spory repertuar napisany przez Pawła specjalnie na jego potrzeby... Cieszę się, że ludzie chcą śpiewać. Ten zapał bezpośrednio przekłada się na dźwięki, które z ochotą układam.
Jest w trakcie przewodu doktorskiego, w ramach którego pisze oratoryjny utwór sakralny „Lamentationes...” do łacińskich tekstów na solistów, chór i wielką orkiestrę symfoniczną. W planach jest też prawykonanie wielkiej kantaty pt. „ Święta przy Tobie chwila...” do tekstów Henryka Jachimowskiego z udziałem solistów, chóru i orkiestry symfonicznej, którego prawykonanie ma mieć miejsce w sanktuarium MB Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej w przyszłym roku.

Post Scriptum

Zapyta ktoś: Co taki mały chłopiec przeżywał słuchając w tak młodym wieku Bacha? Może to jest odpowiedź? - Co za utwór przed chwilą Pan wykonał? Czy to był Bach? - Nie, to moja kompozycja. - A jak się nazywa? - Jeszcze nie wiem, przed chwilą go wymyśliłem…

W następnym numerze sylwetka ks. Krzysztofa Banasika - wicedyrektora Caritas Diecezji Kieleckiej i diecezjalnego duszpasterza sportowców

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Sutanna jako znak wyboru - obłóczyny w katedrze świdnickiej

2025-12-06 14:57

[ TEMATY ]

Świdnica

obłóczyny

wsd świdnica

Świdnica ‑ Katedra

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Nowoobłóczeni alumni, od lewej: kl. Łukasz Przetocki, kl. Szymon Makowski i kl. Wiktor Zychla.

Nowoobłóczeni alumni, od lewej: kl. Łukasz Przetocki, kl. Szymon Makowski i kl. Wiktor Zychla.

Ilekroć będziecie zakładać sutannę, pomyślcie, ile treści ona niesie – tymi słowami bp Marek Mendyk zwrócił się do alumnów podczas uroczystości obłóczyn w katedrze świdnickiej 6 grudnia. Jak podkreślił, strój duchowny nie jest jedynie zewnętrznym znakiem, lecz świadectwem wyboru drogi, która ma prowadzić ku służbie i oddaniu Chrystusowi.

W pierwszą sobotę miesiąca w katedrze świdnickiej odbyła się uroczysta liturgia pod przewodnictwem bp. Marka Mendyka, podczas której trzech alumnów III roku Wyższego Seminarium Duchownego w Świdnicy przyjęło strój duchowny. Był to moment szczególnej łaski, ich pierwsze publiczne wejście na drogę kapłańskiego świadectwa.
CZYTAJ DALEJ

Św. Ambroży obrońca Bożego Prawa

Niedziela łowicka 49/2002

[ TEMATY ]

święty

św. Ambroży

pl.wikiepdia.org

7 grudnia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie liturgiczne św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła, jedną z największych postaci Kościoła Zachodniego w IV w. Dane o wcześniejszym jego życiu są skąpe, natomiast biografia od chwili wybrania go na biskupa jest bardzo bogata.

Ambroży urodził się około roku 340 w Trewirze (dzisiejsze Niemcy), jako syn prefekta Galii. Otrzymawszy staranne wykształcenie w Rzymie, rozpoczął karierę państwową na terenie dzisiejszej Jugosławii. Około roku 370 został mianowany zarządcą - prefektem północnej Italii, mieszkając w Mediolanie. W roku 374 w Mediolanie zmarł tamtejszy biskup. Zapowiadał się burzliwy wybór nowego biskupa, gdyż dwie partie: jedna prawowierna, druga sympatyzująca z arianizmem, wysuwały swoich kandydatów, ale ponieważ głosy były równomierne, wybory się przeciągały. Ambroży, podejrzewając, że może dojść do zamieszek, nie chcąc do nich dopuścić, z urzędu udał się do katedry. Kiedy tam się znalazł, z tłumu jakieś dziecko zwołało: "Ambroży biskupem". Zebrani uznali to za znak opatrznościowy i mimo tego, że Ambroży - choć należał do rodziny chrześcijańskiej - nie był nawet ochrzczony i opierał się, wymogli na nim zgodę. Dla wybierających nie stanowiło to żadnej przeszkody. Wiedzieli, że jest człowiekiem sprawiedliwym i bardzo odpowiedzialnym, a to wystarczyło, by mógł być dobrym biskupem. Przyszłość potwierdziła, że mieli rację. W ciągu ośmiu dni Ambroży przygotował się, przyjął chrzest i pozostałe sakramenty, a 7 grudnia 374 r. został konsekrowany na biskupa Mediolanu. Nowy biskup wiedział, jak małe kompetencje posiada w zakresie znajomości Pisma Świętego i prawd objawionych, dlatego swoje duszpasterzowanie rozpoczął od gruntownego studiowania Biblii i literatury chrześcijańskiej. Miało to służyć jego przepowiadaniu. Wnet zasłynął jako kaznodzieja; podziwiał go św. Augustyn. Św. Ambroży żył i działał w okresie, kiedy dopiero zaczynały się kształtować stosunki Kościoła z państwem (władzą cesarską). Jego postawa i poczynania w tej dziedzinie miały znaczący wpływ na przyszłość tych stosunków. Inicjatywy biskupa Mediolanu były też próbą określenia miejsca Kościoła w społeczeństwie. Z tego też punktu widzenia należy oceniać słynne "potyczki" Ambrożego z władzą cesarską. Najgłośniejszym był konflikt Ambrożego z cesarzem Teodozjuszem. Powodem była rzeź dokonana z rozkazu cesarza w Tessalonikach. Podczas lokalnych zamieszek zginął tam jeden z oficerów rzymskich. W odwecie cesarz zarządził masakrę ludności; mieszkańców zgromadzonych w cyrku zaatakowali żołnierze. Zginęło prawie 700 osób. Wówczas biskup Ambroży nałożył na cesarza obowiązek odbycia pokuty. O dziwo, Teodozjusz uznał swój grzech i zgodził się na określoną przez biskupa pokutę, co było wyrazem wielkiego autorytetu biskupa Ambrożego. Za jego sprawą świat zrozumiał, że władca w Kościele jest tylko wiernym - niczym więcej - i obowiązują go te same zasady Bożego Prawa, które normują życie wszystkich. Sprecyzowane przez św. Ambrożego ustawienie władcy wobec Bożego Prawa, na straży którego stoi biskup, stało się normą w Kościele katolickim i obowiązuje do dziś. Potknął się o tę normę w XVI w. Henryk VIII, który po popełnieniu grzechu, nie chcąc pokutować, wolał oderwać cały Kościół angielski od biskupa Rzymu. Ten zaś, stając na straży Bożego Prawa, nie mógł przyjąć innego rozwiązania. Wspomnienie postaci św. Ambrożego przypomina bardzo trudne zagadnienie relacji Kościoła do państwa, zwłaszcza wtedy, gdy władzę w państwie sprawuje katolik. Ten bowiem jako wierzący musi się nieustannie liczyć z Bożym Prawem. Nie chodzi tu tylko o decyzje, ale i o zachowanie Bożego Prawa w życiu osobistym, które dla podwładnych jest niepisaną normą postępowania. Stąd do historii św. Ambroży przeszedł nie tyle jako teolog, ile jako odważny biskup, wzywający władców (dzisiaj sprawujących władzę na różnym szczeblu życia demokratycznego) do zachowania Prawa Bożego. Św. Ambroży zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Został pochowany w Mediolanie. Do dziś pozostaje postacią wręcz symboliczną dla tego miasta. Zdumiewała jego aktywność, co podkreślił biograf, notując z podziwem, że po śmierci Ambrożego, jego obowiązki katechetyczne musiały być podzielone między pięciu kapłanów.
CZYTAJ DALEJ

Aby dobro działo się na świecie

2025-12-07 14:37

Marzena Cyfert

Msza św. w paulińskiej parafii św. Mikołaja we Wrocławiu

Msza św. w paulińskiej parafii św. Mikołaja we Wrocławiu

Swoje patronalne święto przeżywała paulińska parafia św. Mikołaja we Wrocławiu. Uroczystej Sumie odpustowej przewodniczył o. Arnold Chrapkowski, generał Zakonu.

Proboszcz o. Tomasz Chmielewski zauważył, że ten dzień jest radosny dla wielu ludzi – tych, którzy cieszą się prezentami, ale i tych, którzy dziękują Bogu za dar św. Mikołaja, biskupa. – Nie mamy wątpliwości co do istnienia św. Mikołaja. Wiemy, że żył i żyje pełnią życia w królestwie niebieskim. Dla nas to oczywiste a nasza wiara podpowiada nam, że jest również pośród nas w tajemnicy świętych obcowania. To okazja, by dziękować Bogu za to, że czyni ludzi świętymi, że posyła takich jak Mikołaj, aby dobro działo się na świecie – mówił o. Tomasz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję