Reklama

13 grudnia 1981

Czas internowania

Niedziela małopolska 50/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czesław Szewczuk to w latach 80. robotnik i działacz związkowy w Nowej Hucie. Jeden z założycieli komitetu strajkowego na Zgniataczu, w ówczesnej Hucie Lenina. Potem oddelegowany do Komitetu Robotniczego Hutników (KRH), gdzie pracował w sekcji informacji i zajmował się organizacją kolportażu.
Dziś, po ponad 30 latach, nadal jest robotnikiem. Nie zrobił kariery politycznej, nie dorobił się majątku. Z dumą podkreśla, że ma cztery wspaniałe córki, że doczekał się wnuków i nie sprzeniewierzył się ideałom „Solidarności”. O sobie mówi, że jest ideowcem. Na spotkanie przyjeżdża tramwajem. Przywozi dokumenty i zdjęcia z tamtych lat. Gdy zaczyna wspominać, szybko rezygnuję z zadawania przygotowanych pytań i z uwagą wysłuchuję jego historii.

Aresztowali

Reklama

- Dwa dni przed stanem wojennym przeziębiłem się. Lekarz stwierdził zapalenie płuc. Poprosiłem o mocne lekarstwo. W nocy, z piątku na sobotę, byłem na dyżurze w siedzibie KRH. Przyszedł Staszek Handzlik i przekonał mnie, abym szedł do domu i wykurował się do poniedziałku. W domu położyłem się do łóżka. Radio, telewizor były wyłączone. W nocy z 12/13 grudnia, z soboty na niedzielę, do naszych drzwi zapukało 2 funkcjonariuszy SB i zapytali o mnie. Polecili żonie, aby mnie obudziła. Wymyślili historię z wypadkiem Handzlika. Przekonywali, że jestem bardzo potrzebny. Ubrałem się w to, co było pod ręką: cienkie spodnie, koszulka, półbuty, jakiś płaszcz. Coś jednak przeczuwałem, bo przekazałem żonie klucze do sejfu związkowego, za który byłem odpowiedzialny, i kazałem je oddać chłopakom z KRH, gdybym nie wrócił.
Gdy zeszliśmy piętro niżej, skuli mnie, wyprowadzili na zewnątrz i wsadzili do samochodu. Trafiłem do aresztu na os. Zgody. Tam w celi spotkałem innych zatrzymanych działaczy i dowiedziałem się, że jest stan wojenny. Trudno mi było zrozumieć, że Polacy wypowiedzieli wojnę Polakom. Idąc na przesłuchanie, zaliczyłem „ścieżkę zdrowia”, a gdy wszedłem, zobaczyłem… znajomego. I to właśnie wtedy zdecydowałem, że nie będę odpowiadać na żadne pytania. Byłem w tym konsekwentny przez cały czas internowania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szykanowali

Reklama

Nad ranem podjechały suki. Zapakowali nas skutych po dwóch. Trafiłem na przypadkowo zatrzymanego, który był mocno przestraszony. Jadąc, wywnioskowaliśmy, że kierujemy się na wschód. Nie muszę mówić, jaka atmosfera zapanowała w samochodzie. Dojechaliśmy do Wiśnicza Nowego. Tam czekał szpaler zomowców z psami. Scena jak z filmu wojennego. Wprowadzili nas do więziennego holu. Zobaczyłem wielu krakowskich działaczy „Solidarności”. Potem trafiliśmy do przepełnionych cel. Warunki straszne. Zero intymności. Ludzie zachowywali się różnie. Nie zapomnę przesłuchań, na które mnie wnoszono, bo nigdy nie szedłem dobrowolnie. Żadnego dokumentu tam nie podpisałem. Nawet depozytu. W pierwsze dni słuchaliśmy non stop przemówienia Jaruzelskiego.
Dziś wiele wydarzeń zlewa się w jedno. Niekiedy myli się ich chronologia, chociaż dokładnie pamiętam nocne śpiewanie. W celi usłyszeliśmy, że ktoś śpiewa. Podchwyciliśmy to. Przy otwartych oknach powstał niezwykły chór śpiewający pieśni patriotyczne i kolędy. A melodie niosło z wiśnickiego więziennego wzgórza na całą okolicę. Skutek był taki, że zarówno okoliczni mieszkańcy, jak również strażnicy pilnujący nas uświadomili sobie, iż nie jesteśmy ekstremistami, którzy szykowali się do mordowania władzy, tylko zwyczajnymi młodymi Polakami.
Znalazłem się w grupie internowanych, których wywieziono z Wiśnicza. Wsadzono nas do samochodu. Po paru godzinach jazdy w kierunku wschodnim pomyśleliśmy, że tym razem wiozą nas do Związku Radzieckiego. Byliśmy przerażeni. Gdy próbowaliśmy dopytać strażników, usłyszeliśmy stek wyzwisk i zapewnienie, że czeka nas szybka śmierć. Dopiero gdy rozhuśtaliśmy samochód, co groziło wypadkiem, usłyszeliśmy, że jedziemy do więzienia w Załężu.

Kościół pomagał

Ważną rolę w tym czasie odegrał Kościół. Bardzo dużo pomagał kard. Franciszek Macharski. Jego wstawiennictwo, starania sprawiły, że zaczęły do nas docierać informacje, paczki, a w niedzielę przyjeżdżali kapłani, którzy w więziennej świetlicy odprawiali Mszę św. Spowiednicy… pełnili dodatkowo rolę przekazujących wiadomości.
Podczas mojego internowania nasze mieszkanie wiele razy rewidowano. W tym czasie żona Ryszarda była w stanie błogosławionym. Czekaliśmy na trzecie dziecko. Zarobki żony nie zapewniały środków do życia dla niej i naszych dzieci. Pomagał Kościół, rodzina, koledzy. Gdy żona przyjechała z córeczkami w odwiedziny, starsza uciekła, bo mnie nie poznała. Zaczęła wołać, że to nie tatuś. W więzieniu dowiedziałem się, że urodziła nam się córka. Wówczas ks. Władysław Palmowski doszedł do wniosku, że to okazja, aby postarać się o przepustkę dla mnie. Gdy to się nie udało, ksiądz zaproponował, aby ochrzcić dziecko w więzieniu. Wtedy byłem już w Łupkowie. Przyjechało dużo osób, żona z dziećmi, rodzice, siostra… Podczas Mszy św. ks. Palmowski ochrzcił naszą córeczkę. Daliśmy jej imiona Jadwiga Wiktoria. Z okazji chrztu od więźniów recydywistów tam przebywających otrzymaliśmy przepiękne pamiątki, rzeźby w tym krzyż wykonany z przeżutego chleba. Na drugi dzień przez radio Wolna Europa zostały nam przekazane życzenia z Watykanu od Ojca Świętego Jana Pawła II...

Zapominają?

Z więzienia wyszedłem późno. Ten powrót to temat na osobną opowieść. Więzienną koszulę mam do dzisiaj. Do niedawna ubierałem ją w Wigilię, aby przypomnieć tamten czas. Chcę podkreślić, że nie byłem bohaterem. Odwagą wykazywali się ci, którzy mimo stanu wojennego aktywnie działali w podziemiu, drukując gazetki, ulotki, podtrzymując Polaków na duchu. Ale gdy patrzę na to, co się dziś dzieje, gdy Prezydent zaprasza Jaruzelskiego do udziału w naradach, to myślę, że zapomina się o tym, co w stanie wojennym przeżywali Polacy, na co zostali skazani.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wacław

Niedziela świdnicka 39/2016, str. 5

[ TEMATY ]

święty

Adobe.Stock.pl

św. Wacław

św. Wacław
Święty Wacław był Czechem. Jest głównym patronem naszych południowych sąsiadów, czczonym tam jako bohater narodowy i wódz. Był królem męczennikiem, a więc osobą świecką, nie duchowną, i to piastującą niemal najwyższą godność w narodzie i w państwie. Jest przykładem na to, że świętość życia jest nie tylko domeną osób duchownych, ale może być także zrealizowana na najwyższych stanowiskach społecznych. Nie mamy dokładnych danych dotyczących życia św. Wacława. Jego postać ginie w mrokach historii. Historycy wysuwają różne hipotezy co do jego życia. Jest pewne, że Wacław odziedziczył po ojcu tron królewski. Podobno był dobrym, walecznym rycerzem, co nie przeszkadzało mu być także dobrym i wrażliwym na ludzką biedę. Nie jest znana przyczyna jego konfliktu z bratem Bolesławem, który stał się jego zabójcą i następcą na tronie. Nie znamy też bliżej natury i rozwoju konfliktów wewnętrznych oraz ich związków z polityką wobec sąsiadów, które wypełniły jego krótkie rządy i które były prawdopodobnie tłem bratobójstwa. Śmierć Wacława nastąpiła 28 września 929 lub 935 r. w Starym Bolesławcu. Kult Wacława rozwinął się zaraz po jego śmierci. Ciało męczennika przeniesiono do ufundowanego przez niego praskiego kościoła św. Wita. Wczesna cześć znalazła wyraz w bogatym piśmiennictwie poświęconym świętemu. Kult Wacława rozszerzył się z Czech na nasz kraj, zwłaszcza na południowe tereny przygraniczne. Zadziwiające, że Katedra na Wawelu otrzymała jego patronat. Także wspaniały kościół św. Stanisława w Świdnicy ma go jako drugorzędnego patrona.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

2025-09-24 08:52

[ TEMATY ]

ksiądz

Meksyk

Źródło: Parafia Jezusa z Nazaretu

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Meksyk: w trakcie celebracji Eucharystii, tuż po udzieleniu Komunii Świętej, w niedzielę 21 września w wieku 62 lat zmarł na zawał serca ojciec José de Luz Rosales Castañeda.

Według informacji udostępnionych przez ACI Prensa, diecezja Gómez Palacio, gdzie pełnił posługę ksiądz, poinformowała, że ​​„zmarł po udzieleniu Komunii. Puryfikował już kielich, gdy upadł”. Odnośnie do przyczyny śmierci, sprecyzowano, że „była to śmierć naturalna, zawał serca”.
CZYTAJ DALEJ

Papież: całe narody żyją w nędzy przygniecione wojną i wyzyskiem

2025-09-28 11:13

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP

Około 35 tysięcy osób ze 115 krajów świata wzięło udział w niedzielnej papieskiej Mszy św. z okazji Jubileuszu Katechetów w ramach Roku Świętego. W homilii na placu Świętego Piotra Leon XIV przypomniał, że całe narody żyją w nędzy z powodu wojny i wyzysku.

Papież nawiązując do przypowieści o Łazarzu podkreślił: - U bram bogactwa znajduje się dziś nędza całych narodów, przygniecionych wojną i wyzyskiem. Zdaje się, że przez wieki nic się nie zmieniło: iluż Łazarzy umiera w obliczu zachłanności, która nie pamięta o sprawiedliwości; zysku, który depcze miłość; bogactwa ślepego na cierpienie ubogich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję