Reklama

Moje spotkania z Janem Pawłem II

Dziękuję Bogu, że dane mi było w młodości być blisko Lolka. To dzięki niemu doceniłem wartość piękna, dobra rodziny, życia doczesnego. Dzięki niemu łatwiej było znosić cierpienia. Mogłem liczyć na wsparcie duchowe i modlitwę. Lolek odpisywał na każdy list, co nas krzepiło, dodawało otuchy. Gdybym go nie spotkał, moje życie byłoby o wiele uboższe” -mówił Eugeniusz Mróz podczas rekolekcji dla młodzieży w Kolbuszowej

Niedziela rzeszowska 18/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Iwona Kosztyła: - Kiedy poznał pan Karola Wojtyłę?

Eugeniusz Mróz: - Mój ojciec był urzędnikiem skarbowym i w styczniu 1935 r. został przeniesiony z Limanowej, gdzie się urodziłem, do Wadowic. Zamieszkaliśmy w tej samej kamienicy, co Karol Wojtyła. Od półrocza piątej klasy zacząłem uczęszczać do wadowickiego Gimnazjum. W tej samej klasie uczył się Lolek, jak nazywaliśmy Karola. Odtąd zaczęło się 70 lat trwające koleżeństwo i przyjaźń.

- Karol Wojtyła chodził z Panem do jednego gimnazjum i mieszkał w tym samym domu. Jakim był kolegą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Chodziliśmy do gimnazjum neoklasycznego, gdzie uczyliśmy się łaciny, greki oraz języka niemieckiego. Lolek był znakomitym uczniem. Otrzymywał najwyższe noty. Miał zasadę, że nie dawał odpisywać i nie podpowiadał. Mówił, że jeżeli mamy kłopoty z nauką, to żebyśmy przychodzili do niego, a on nam pomoże. Nasza klasa była zżyta, wszyscy bardzo się lubiliśmy. Ale Lolek wyróżniał się spośród nas. Przy nim my byliśmy „zwykłymi chłopcami”, a Karol zawsze był dla nas wzorem i autorytetem. Lolek miał ustalone zasady, których konsekwentnie przestrzegał. Wszystkie zajęcia miały swoją określoną porę. Uprawiał sport jak my wszyscy, bardzo lubił grać w piłkę nożną. Kiedy zbliżała się godzina nauki, zostawiał grę w piłkę i wracał do domu, myśmy jeszcze długo uganiali się za piłką. Był dobry, szlachetny, silny wewnętrznie i bardzo głęboko wierzący. Ale nigdy nie dawał nam tego odczuć.

- Dojrzała wiara musiała mieć silne podstawy...

- Rodzice Lolka byli bardzo religijni. Ojciec wychowywał go twardą ręką, ale przy tym bardzo go kochał. Dzień zaczynali i kończyli modlitwą, także przed jedzeniem i po jedzeniu. Rano śpiewali Godzinki. Przy wyjściu z mieszkania znajdowała się kropielniczka, gdy wychodzili, czynili znak krzyża. Lolek, idąc do szkoły, zawsze po drodze wstępował do kościoła. Klęczał najczęściej w kaplicy Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Był też ministrantem, należał do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i do Sodalicji Mariańskiej.

- Czy już wtedy dał się poznać jako aktor?

- Teatr był jego pasją. Grał w wielu sztukach klasycznych z repertuaru Sofoklesa. Wcielał się w role stworzone przez Słowackiego, Fredrę, Wyspiańskiego. Uwielbiał poezję Norwida, którą często recytował. Nas ona męczyła, bo była niezrozumiała. Pamiętam, że w „Balladynie” grał Kirkora, tuż przed premierą jeden z kolegów, który odtwarzał rolę von Kostryna, zachorował. To groziło klapą, więc Lolek zgłosił się do reżysera, że on odegra także i tę rolę, bo nauczył się jej podczas prób. I rzeczywiście odegrał. To pokazuje jego pasję i talent.

- Do ostatnich szkolnych dni tworzyliście dobrą, zgraną „szkolną paczkę”.

Reklama

- Ostatni raz w szkolnych ławach spotkaliśmy się 15 maja 1938 r. Otrzymaliśmy świadectwa dojrzałości i rozeszliśmy się w różne strony. 21 kolegów otrzymało powołanie do odbycia służby wojskowej w szkołach podchorążych. Pozostali rozpoczęli studia wyższe lub podjęli pracę. 22 brało udział w wojnie obronnej w 1939 r.: 12 - w walkach na Zachodzie, 5 - pod Monte Casino, pozostali w kraju w AK. 10 kolegów oddało swe młode życie za wolność Polski. Była to największa danina krwi spośród wszystkich roczników maturzystów założonego w 1886 r. wadowickiego gimnazjum. Lolek we wrześniu 1938 r. przeniósł się do Krakowa, gdzie zaczął studiować na Wydziale Filozoficznym polonistykę.

- Jednak szkolna przyjaźń przetrwała?

- Pierwsze nasze spotkanie po wojnie nastąpiło w 10-lecie matury w lipcu 1948 r. z inicjatywy Lolka. Nie wszystkie szkolne ławy się zapełniły. Sama uroczystość nasuwa w mej pamięci piękne obrazy: Msza św., wizyta w szkolnych murach, wspólny obiad, spacer nad Skawę. Te wspólne spotkania stały się odtąd tradycją. Początkowo spotykaliśmy się co trzy lata, później co dwa, zazwyczaj w ostatnią niedzielę grudnia. W końcu Lolek powiedział: „Chłopcy, starzejemy się. Trzeba spotykać się co roku.” Gdy został biskupem, zapraszał nas do swej rezydencji - Pałacu Biskupów w Krakowie. W 1966 r. w 100. rocznicę powstania wadowickiego gimnazjum, mieliśmy mieć zjazd wszystkich żyjących absolwentów szkoły.

- W jakich okolicznościach dowiedział się Pan, że szkolny kolega został papieżem?

- 16 października 1978 r. byłem na działce u syna Jerzego, gdy usłyszałem w radio informację, że kolegium kardynalskie wybrało papieża Polaka. Łzy napłynęły mi do oczu. Wróciłem do domu. Rozdzwoniły się telefony. Między przyjaciółmi wymieniliśmy się swymi odczuciami. Ogromnie radowaliśmy się, że jeden z nas, nasz przyjaciel, zaszedł tak wysoko, stając się namiestnikiem Chrystusa.

- Kiedy Karol został papieżem nie zapominał o kolegach?

Reklama

- Z następcą św. Piotra Janem Pawłem II po raz pierwszy spotkaliśmy się w czerwcu 1979 r., w Wadowicach, podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny. Poza oficjalnym programem Ojciec Święty wymknął się swoim strażom i spotkaliśmy się na zapleczu miejscowej plebanii. Byliśmy bardzo usztywnieni, bo spotkaliśmy się z najwyższym autorytetem świata. Daliśmy mu bukiet biało-czerwonych róż. Wspominaliśmy dawne lata. Powiedział do nas: „Chłopcy, przyjeżdżajcie do mnie, macie zapewniony wikt i kwaterunek”. Więc we wrześniu 1979 r. pojechaliśmy do Watykanu.
Na koleżeńskich spotkaniach maturzystów z 1938 r. wspominaliśmy naszych wspaniałych profesorów, kolegów, śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki harcerskie, góralskie, a ja przygrywałem na harmonijce.

- I było to ostatnie spotkanie…

- Ostatni raz spotkaliśmy się w sierpniu 2002 r. w Krakowie podczas 8. pielgrzymki naszego Wielkiego Rodaka do ojczystego kraju. Przy wspólnej wieczerzy siedział na wózku. Spotkanie z udziałem 14 osób było jak zawsze ciepłe, serdeczne. Ale nie było już jak dawniej radosnej atmosfery. Nie śpiewaliśmy naszych piosenek z lat młodości, nie grałem na harmonijce. Ze smutkiem zdawaliśmy sobie sprawę, że odchodzi od nas na zawsze, że to ostatnie już z nim spotkanie. Powiedziałem wówczas: w 2006 r. minie 65 lat od naszej wadowickiej matury i że byłoby miło spotkać się w Krakowie, w Wadowicach czy w Watykanie. Lolek odpowiedział wyraźnie zadowolony: „Zobaczymy. Jak Bóg da”.… Dał mu coś zupełnie innego…

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W środę rozpocznie się konklawe, trzecie w ciągu ponad 20 lat

2025-05-06 07:46

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

Kardynał William Goh Seng Chye

Kardynał William Goh Seng Chye

W środę rozpocznie się oczekiwane z wielkim zainteresowaniem konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka. To trzecie konklawe w ciągu ponad 20 lat. Poprzednie odbyły się w 2005 roku po śmierci Jana Pawła II i w 2013 roku po rezygnacji Benedykta XVI. W obecnym udział weźmie rekordowa liczba 133 elektorów.

Pracom konklawe będzie przewodniczyć dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin jako najstarszy pod względem nominacji kardynał-biskup uprawniony do udziału w wyborze papieża.
CZYTAJ DALEJ

Profanacja i oburzenie! Michał Szpak naśladuje ukrzyżowanego Jezusa

2025-05-03 23:25

[ TEMATY ]

profanacja

Autorstwa Silar - Praca własna/commons.wikimedia.org

Michał Szpak

Michał Szpak

Michał Szpak posunął się za daleko. Jego zdjęcie przypominające ukrzyżowanego Jezusa to nie „artyzm”, a profanacja!

Szpak na zdjęciu pozuje z nagim torsem i rozłożonymi rękami w sposób wyraźnie przywodzący na myśl wizerunek ukrzyżowanego Jezusa.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję