Reklama

Goście na innych prawach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Księdzu to powiem, bo wiem, że ksiądz nie wyda, a może nawet coś zrobi" - usłyszałem nie tak dawno w słuchawce telefonu. Po dość długim komentarzu dowiedziałem się wreszcie o sedno sprawy: " Niech ksiądz przyjedzie do nas, mamy materiał do gazety jak się patrzy" . Potem usłyszałem imię, nazwisko mojego rozmówcy i adres oraz numer telefonu komórkowego. Zaraz zadzwoniłem, chciałem się upewnić. Wszystko się zgadzało. Materiał "kupiłem".

Miasteczko w majowy poranek

Jest majowa sobota. Mocne słońce mówi wszystkim, że będzie to kolejny iście upalny dzień. Po 40-minutowej podróży samochodem wjeżdżam do miasta położonego na południe od Łomży. Biała tablica z czarnym napisem informuje każdego, że wjechaliśmy do miasta Czyżew. Spokojnie mijam pierwszych ludzi niosących sobotnio-niedzielne zakupy. Porozbierane dzieciaki w kolorowych jak letnia łąka koszulkach nie mają wątpliwości: przyszło lato. Spoglądam na duży kościół, który swoim wyglądem i tajemniczością przyciąga wzrok każdego, kto widzi go pierwszy raz lub od czasu do czasu. Na dużym placu przed świątynią dostrzegam porozstawiane stragany: trafiłem - jarmark. Wysiadam z samochodu, zabieram ze sobą tylko torbę i mały dyktafon. Wiem, że się przyda. Obok mnie przechodzą jacyś młodzi ludzie. Spoglądają na samochód, na rejestrację, komentują: "Zobacz, nawet z Łomży ktoś do nas przyjechał". "Pewnie tylko przejazdem" - słyszę odpowiedź drugiej osoby. Rozglądam się wokoło. Znam ten krajobraz. Podobny jest do wielu naszych miasteczkowych pejzaży. Idę wolnym krokiem na minibazar. Mijam sklepy spożywcze, przechodzę obok młodych pijących piwo, narzekających, że żyje się im coraz gorzej. Z okna mieszkania dobiega mnie znana piosenka zagranicznego zespołu. Ot, po prostu życie codzienne małego, może trochę zaspanego miasteczka.

"Bazarek" kieruje się swoim prawem

Wchodzę powolnym krokiem na alejkę, po której rozstawione są stragany, stoiska z różnego rodzaju asortymentem. Zatrzymuję się przy pierwszym stoisku. Patrzę i analizuję ceny. Są podobne do tych w Łomży. Starsza pani nie dość miłym głosem zwraca mi uwagę: "Jak pan nie kupujesz, to idź dalej, bo towar dla innych niewidoczny". Uśmiecham się, ale nic nie mówię. Idę dalej. Mijam stragany z sałatą, rzodkiewką, różnokolorowymi kwiatami, sadzonkami warzyw. Jakiś starszy pan reklamuje miód. Podobno wspaniały. Napoje, słodycze, ogrodowe narzędzia, akcesoria do podlewania ogródków - to wszystko można kupić na czyżewskim "bazarku". Podchodzę do kobiety w średnim wieku, która łapczywie zajada suchą bułkę. Pytam o cenę małego obrazka z wizerunkiem Matki Bożej. Kobieta, niewiele myśląc, odpowiada pospiesznie: "dwadzieścia pięć złotych". "Drogi" - odpowiadam. Na moją wątpliwość słyszę słowo pełne wyrzutów: "Pan chyba niewierzący. Za Matkę Boską dwadzieścia pięć złotych to drogo?". Odchodzę spokojnie dalej. Za plecami słyszę jeszcze jeden komentarz: "Brodaty Belzebub, w Boga nie wierzy".

"A możet, panie, spirit ty pokupisz"

Kończę bardziej zwiedzanie jarmarku aniżeli chęć kupna czegokolwiek. Nie ukrywam, ceny są dość wysokie, może jeszcze za wcześnie, aby je opuszczać. Podobno dopiero blisko południa, kiedy nie ma żadnych szans na sprzedaż towaru, handlarze robią obniżki, bo nie opłaca się z towarem wracać do domu. W pewnej chwili czuję na moim ramieniu czyjąś dłoń. Odwracam się dość gwałtownie. Widzę za sobą czarnowłosą kobietę, która w brudnych jak komin rękach trzyma kilka paczek papierosów. " Ty, panie, nie chaciesz ty cygaretów? Tu u mnie tanio kupisz" - powiedziała wcale niecichym głosem. Spojrzałem na towar kobiety. Oczywiście papierosy były bez akcyzy. "Tyle, to za mało. Mnie interesuje większa ilość" - powiedziałem od niechcenia, żeby szybko się jej pozbyć. Za chwilę stała przy mnie druga kobieta, trzymając w ręku reklamówkę wypełnioną po brzegi "rosyjskim rarytasem". Podziękowałem. Kobieta nie dała za wygraną: "A możet, panie, spirit ty pokupisz". Powiedziała to i wyjęła tym razem zza pazuchy pokaźną butlę Balszoj wodki. Głupio mi się zrobiło. Poczułem się jak najgorszy menel, który dziś kupi Balszoj, a jutro nie stać go będzie na denaturat. Rozejrzałem się dokoła siebie. Nieopodal stał policyjny radiowóz, a w nim panowie policjanci. Niedowierzałem, że na oczach policji dokonuje się taki proceder. Dlaczego nikt nie interweniuje? Zapytałem o to jednego z handlarzy. Powiedział odważnie: "Pewnie sami kupują. A po drugie, oni rolnika złapią, bo koń światła stopu nie ma, a przestępcy są bezkarni". Wiadomość, że na bazarze jest dziennikarz rozniosła się błyskawicznie. Najbardziej była zdziwiona pani, która nazwała mnie Belzebubem. "Dziennikarze i tak są diabła warci" - skomentowała. I pewnie coś w tym jest.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: to w Polsce objawiło się Boże Miłosierdzie

2025-09-24 10:51

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

W dzisiejszej audiencji ogólnej wzięły udział dwie pielgrzymki diecezjalne z Polski: gdańska z okazji 100-lecia diecezji oraz drohiczyńska. Papież pozdrowił je w słowie do Polaków. Przypomniał, że to właśnie w Polsce objawiło się Boże Miłosierdzie.

„Serdecznie pozdrawiam Polaków, a szczególnie pielgrzymów z archidiecezji gdańskiej z arcybiskupem metropolitą i biskupami pomocniczymi, którzy dziękują za stulecie istnienia tej diecezji, jak również pielgrzymów z diecezji drohiczyńskiej z ich biskupem. W waszej Ojczyźnie objawiło się Boże Miłosierdzie. Niech ono nieustannie ożywia waszą wiarę, nadzieję i miłość, płynące ze spotkania z Panem w Misterium Paschalnym, zwłaszcza w sakramentach świętych. Z serca Wam błogosławię”.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

2025-09-24 08:52

[ TEMATY ]

ksiądz

Meksyk

Źródło: Parafia Jezusa z Nazaretu

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Meksyk: w trakcie celebracji Eucharystii, tuż po udzieleniu Komunii Świętej, w niedzielę 21 września w wieku 62 lat zmarł na zawał serca ojciec José de Luz Rosales Castañeda.

Według informacji udostępnionych przez ACI Prensa, diecezja Gómez Palacio, gdzie pełnił posługę ksiądz, poinformowała, że ​​„zmarł po udzieleniu Komunii. Puryfikował już kielich, gdy upadł”. Odnośnie do przyczyny śmierci, sprecyzowano, że „była to śmierć naturalna, zawał serca”.
CZYTAJ DALEJ

Przebaczył mordercy swoich rodziców

2025-09-24 16:20

[ TEMATY ]

pokój

przebaczenie

Balans Bieli

slonme/pl.fotolia.com

Kiedy miał pięć lat, brutalnie zamordowano mu mamę i tatę. Teraz biskup Mounir Khairallah często mówi, że przynosi z Libanu przesłanie przebaczenia.

Mówiąc o przebaczeniu maronicki biskup Mounir Khairallah nie porusza się jedynie w sferze pojęć - jest „praktykiem przebaczenia”. 13 września 1958 roku, mając niespełna pięć lat, stracił rodziców, którzy zostali brutalnie zamordowani. Stało się to w przededniu święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które obchodzone jest w Libanie w szczególny sposób. Był to ogromny dramat dla niego i trzech braci, gdzie najmłodszy miał niecały rok.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję