Reklama

Polemika

W sprawie podręcznika"to lubię!" dla VI klasy

W numerze 17. "Niedzieli" zamieściliśmy krytykę nadesłaną w formie listu otwartego przez Stefanię Majsterkiewicz, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke w Jarosławiu. Krytyka ta dotyczyła podręcznika pt. "To lubię!" do języka polskiego dla kl. VI szkoły podstawowej. Autorzy listu zwrócili uwagę na znaczenie dobrego podręcznika, który powinien być dla ucznia kluczem do drzwi świata.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Historia naszego szkolnictwa zna co prawda fakty, gdy próbowano naginać system nauczania i wychowania do potrzeb ustroju, jednak mądrość pedagogów, wsparta roztropnością i prawym sumieniem, uchroniła nie tylko ich etos, ale i dobro młodego pokolenia. Dzięki takim pedagogom Polska zachowała dziedzictwo kultury narodowej, piękno języka, bogatą literaturę oraz nasze niepowtarzalne tradycje i obyczaje. Dziś możemy się szczycić tym bogactwem, z którego można i należy czerpać jak najpełniej także w programach nauczania.
Przedstawiciele Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke napisali w liście: "Uczeń ma poznawać prawdę o sobie i otaczającym świecie, zdobywać powszechne i uniwersalne wartości, bez których nie może osiągnąć celu swego życia, zasmakować dobra, zachwycić się pięknem i miłością. I wreszcie - zrozumieć, że na szczycie tych najwyższych wartości: Prawdy, Dobra, Piękna, Miłości jest sam Bóg - przyczyna sprawcza tego wszystkiego i cel życia każdego człowieka".
Takie cele stawiało sobie zawsze wychowanie chrześcijańskie, diametralnie różne od wychowania liberalnego, które przyjmuje tylko wartości oddolne i dlatego zatrzymuje się tylko na konsumpcji, a pomija potrzeby wyższego rzędu. Autorki listu nie mogą zaakceptować sytuacji, gdy szkoła, idąc w ślad za telewizją, serwuje nauczanie pełne agresji, przemocy, krwi; gdy w podręcznikach zamieszczane są teksty pełne przemocy i brutalności. Protestują przeciwko złu moralnemu, przeciwko któremu wypowiadała się również wybitna pedagog i patronka Towarzystwa - sługa Boża Anna Jenke. W swoich notatkach podkreślała ona, że należy poświęcić wszystko, aby dzieci dobrze wychować. Stwierdzała: "Dzieci - to troska naszych czasów. My, dorośli, których przyćmiło głuche cierpienie, przygniótł ciężar walki o byt. My, którym nieraz tak trudno pójść do ludzi z duszą bogatą w miłość, którzy w atmosferze walki o pieniądz zapominamy, gdzie wartość prawdziwa. Mamy dzieci - to prawdziwe bogactwo".
List ten stanowi ważny głos w dyskusji na temat współczesnej szkoły. Jedną z najcenniejszych myśli w tym liście jest podkreślenie potrzeby wychowywania polskiej młodzieży w duchu wartości chrześcijańskich, wartości, o których wprowadzenie do konstytucji Wspólnej Europy upominają się polscy biskupi.
List nadesłany przez Towarzystwo Przyjaciół Anny Jenke przypominamy, ponieważ otrzymaliśmy list od
Autorek podręcznika To lubię!, którą zgodnie z wymogami prawa prasowego publikujemy.

Redakcja

Do Redaktora Naczelnego "Niedzieli" list otwarty w sprawie manipulowania opinią publiczną

W 17. numerze Tygodnika Katolickiego Niedziela z 28 kwietnia 2002 r. ukazała się obszerna, dwuszpaltowa wypowiedź o tytule: Nowy potop zaprogramowanego zła. List otwarty do społeczeństwa polskiego, głównie do rodziców i pedagogów, sygnowana nazwiskiem mgr Stefanii Majsterkiewicz - prezesa Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke w Jarosławiu.
Treść tego prasowego wystąpienia w największym skrócie przedstawia się następująco: oto zagraża nam zło, a jego głównymi sprawczyniami są wymienione z imienia i nazwiska autorki To lubię! - podręcznika do języka polskiego dla klasy VI - Maria Jędrychowska i Zofia Agnieszka Kłakówna. Podręcznik należy wycofać - brzmi ostateczny wniosek.
Trudno ukrywać, że wobec ciężaru tak formułowanych zarzutów oraz nie znoszącej sprzeciwu tonacji emocjonalnej całego artykułu, łącznie z tytułową tezą, doznałyśmy przede wszystkim niebywałego zdumienia. Skąd taki oskarżycielski ton? Jakże to możliwe? Przecież podręczniki z serii To lubię! dla szkół podstawowych i gimnazjum, a ostatnio także dla liceum cieszą się od lat (od 1994 r.) wielkim powodzeniem. Sprawdzają się bardzo dobrze jako narzędzie kształcenia polonistycznego dzieci i młodzieży, na co wskazuje choćby uzyskana ostatnio przez uczniów wysoka punktacja podczas egzaminów-badań kompetencji. Wiele szkół w Polsce, w tym katolickich (!), chlubi się osiągniętymi, za sprawą programu i podręczników To lubię!, rezultatami wychowawczo - kształcącymi.
Zdziwienie nasze jest tym większe, że nie tak dawno przecież, w Niedzieli Warszawskiej z 30 sierpnia 1998 r., a więc wówczas, gdy podręcznik dla klasy szóstej funkcjonował już dwa lata, czytałyśmy krańcowo odmienne opinie. Oto niektóre z formułowanych tam sądów: "(...) istnieje szansa odnowy przez odpowiednie programy, przywiązujące wagę nie tylko do uczenia, ale i wychowania. Taki program proponuje z pewnością podręcznik do języka polskiego To lubię! (...) Wychowaniu przez podręcznik To lubię! służy dobór poruszanych tematów. Ich wspólną cechą jest poważne traktowanie dziecka, interesującego się różnymi, często "dorosłymi" sprawami. (...) Porusza się także problemy bolesne - brak domu, rodziny, samotność, ubóstwo. (...) jeśli program To lubię! będzie powszechnie wdrażany i realizowany przez odpowiednio przygotowanych nauczycieli, to za kilka lat doczekamy się pokolenia Polaków, którzy będą umieli posługiwać się własnym językiem, będą potrafili myśleć i będą osadzeni w świecie wartości"" Skromność nie pozwala nam na więcej przytoczeń.
Wobec powyższego powstają pytania: Którym opiniom zamieszczonym w Niedzieli dawać wiarę, tym z 1998 r. czy głoszonym aktualnie, w 2002 r.? Co się stało od tamtego czasu? Jedno jest pewne - podręcznik się nie zmienił.
Odpowiedzi na te zasadnicze wątpliwości daremnie by szukać w artykule Stefanii Majsterkiewicz. Jest to bowiem tego rodzaju wypowiedź prasowa, w której, owszem, wyraża się opinie pod adresem innych, i to druzgocące opinie, natomiast brak jest faktów. W której dominują wielkie emocje, natomiast brak rzeczowych argumentów. Która wreszcie operuje szlachetnymi ogólnikami w taki sposób, by dać do zrozumienia, że autorki podręcznika postępują nieszlachetnie, wręcz perfidnie. Czytelnicy powinni uwierzyć na słowo, że podręcznik jest "szkodliwy, zły", że szerzy "agresję, przemoc, krew", że "demoralizuje dzieci", zaś teksty są "dla pozoru zaczerpnięte nieraz z literatury klasycznej, znanych poetów i pisarzy". Taki kaliber oskarżeń i taki sposób wyrażania swojego stanowiska nie sposób inaczej nazwać, jak tylko "potopem zaprogramowanej demagogii". Jej celem głównym jest manipulowanie opinią społeczną, upowszechnianie mianowicie przeświadczenia, że oto pojawił się "wróg" czyhający na świat wartości.
Cóż można w takiej sytuacji uczynić? Jedyne, co pozostaje do zrobienia, to głośno protestować. Protest zaś dotyczy zasadniczej sprawy - etycznego nadużycia, jakiego dopuszczono się w artykule w stosunku do nas i do naszej wieloletniej pracy. Pozbawianie innych dobrego imienia trudno bowiem inaczej nazywać. Nadużycie to wynika z nierzetelności intelektualnej autorki. By móc kompetentnie zabierać głos, trzeba przede wszystkim poznać całość materiałów edukacyjnych. Przecież, w zgodzie z elementarną uczciwością, wystarczyło zadać sobie trochę trudu i przeczytać po prostu komentarze metodyczne w Książce nauczyciela, by prześledzić intencje autorskie i zrozumieć na podstawie detalicznych objaśnień, jakie funkcje dydaktyczne i wychowawcze przypisuje się zamieszczanym w podręczniku tekstom. Wystarczyło sięgnąć równocześnie po Program "To lubię!", w którym można przeczytać m.in. o naszej idei antropocentryzmu dydaktycznego (podmiotowości ucznia), która wynika z filozofii personalistycznej, o wprowadzaniu dzieci w świat dobra, prawdy, piękna, Sacrum. Jeśli to jest "liberalizm", a tak wyrokuje autorka artykułu, strasząc tym słowem czytelników, to doprawdy - nie ma szans na porozumienie.
A wiemy wszyscy, że należałoby rozmawiać i porozumiewać się. Dyskusję jednak czy wręcz polemikę merytoryczną można i trzeba podejmować przede wszystkim w kręgach fachowców, i to raczej na łamach czasopism specjalistycznych. A tak przy okazji - miło byłoby dowiedzieć się, jakimi polonistycznymi kwalifikacjami dysponuje autorka (autorzy) artykułu. A może przyjęto założenie, że skoro wszyscy mówimy po polsku, to wszyscy bardzo dobrze znamy się na nauczaniu języka polskiego w szkole, wobec czego poloniści są zbędni? Proponujemy, by jednak trochę zaufać wieloletnim, potrójnym doświadczeniom autorek podręcznika - doświadczeniom nauczycielskim, rodzicielskim i naukowym.
Warto by też obdarzyć nieco większym zaufaniem nauczycieli - polonistów, gdyż nie jest prawdą, jak głosi się w artykule, że są bezwolnymi wykonawcami odgórnych zaleceń, że z powodów koniunkturalnych lub "zastraszenia" wybierają To lubię! Ogromnie przykro brzmią takie słowa i wielce to krzywdząca charakterystyka szkolnego środowiska polonistycznego.
Wszystkim nam zależy na dobrym wychowaniu młodego pokolenia. Nie sposób jednak zapominać o tym, że proces wychowania nie odbywa się przez głoszenie uczniom nawet najszlachetniejszych deklaracji, zwłaszcza gdy brutalność otaczającej nas rzeczywistości budzi tyle niepokojów (o tym także piszemy w naszym programie nauczania!). Właśnie o takich trudnych sprawach uczniowie darzący nauczyciela zaufaniem bardzo pragną rozmawiać. Chcą uzyskać orientację moralną, upewniać się w swoich wyborach.
Pomocna w tym jest literatura, która choć z założenia jest fikcją, artystycznym zmyśleniem, pozwala uczniom rozumieć prawdę o człowieku, o jego wielkości, ale też o jego nędzy, ukazuje nie tylko blaski życia, lecz również cienie. Dzieci momentalnie wyczuwają fałsz tezy, że wszystko jest piękne i dobre, a zło nie istnieje. Naiwnością jest przeświadczenie, że jeśli o złu nie mówimy, a już w żadnym przypadku nie czytamy, to zła po prostu nie ma. Św. Paweł był w tych kwestiach wielkim realistą, wiedział, że zło i agresja panoszą się wśród ludzi, że o tych sprawach trzeba po prostu rozmawiać.
Jego właśnie słowa, które można przeczytać w podręczniku To lubię! dla kl. VI (zapewniamy - nie "dla pozoru" umieściłyśmy na jednej ze stron fragment Listu do Galatów św. Pawła i List do ludożerców Tadeusza Różewicza), dajemy na zakończenie pod rozwagę autorom brzydkiego ataku na autorki podręcznika To lubię! Oto te słowa: "Miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie" oraz: "A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli".

Dr hab. prof. AP Maria Jędrychowska
Dr Zofia Agnieszka Kłakówna
Instytut Filologii Polskiej
Akademia Pedagogiczna im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
Kraków, 19 czerwca 2002 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pornografia – trauma Pokolenia Z

2025-06-10 09:22

[ TEMATY ]

pornografia

pokolenie Z

trauma

Adobe Stock

Smartfony i algorytmy mediów społecznościowych wciągają dzieci w świat pornografii

Smartfony i algorytmy mediów społecznościowych wciągają dzieci w świat pornografii

Smartfony i algorytmy mediów społecznościowych wciągają dzieci w świat pornografii, niszcząc ich psychikę i zdolność do budowania relacji. „Zbyt długo przemysł wart miliardy wykorzystywał dzieci dorastające ze smartfonami w rękach, przy wsparciu celebrytów wychwalających wolność dorosłych. Teraz ujawnia się skala traumy” – pisze włoski portal Tempi.it. Serwis wspomina też o podjętych już pierwszych krokach prawnych wymierzonych w strony pornograficzne.

Pandemia pornografii w świecie cyfrowym
CZYTAJ DALEJ

El. MŚ 2026 - porażka Polski w Helsinkach, osiem goli Holandii

2025-06-10 22:59

[ TEMATY ]

sport

PAP

Polska przegrała w Helsinkach z Finlandią 1:2 w swoim trzecim meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Spotkanie było przerwane na ok. 40 minut z powodu zasłabnięcia jednego z kibiców. Występująca również w grupie G Holandia rozgromiła Maltę 8:0.

O ile zwykle bramkarze są pewną częścią polskiej reprezentacji, tym razem nie popisał się Łukasz Skorupski, który po 30 minutach gry sfaulował rywala i sprokurował rzut karny. "Jedenastkę" wykorzystał Joel Pohjanpalo (31.).
CZYTAJ DALEJ

Z pamiętnika pielgrzyma - dzień 4

2025-06-10 18:35

ks. Łukasz Romańczuk

Wczoraj zapomniałem powiedzieć o jednym ze świętych, który towarzyszył nam przez cala drogę. Gdy rozpoczynaliśmy wędrówkę z Sutri na placu była figura tego świętego. Podobnie w kościele, w którym sprawowaliśmy Mszę świętą tak żeby jego obraz i figura. Święty ten jest bardzo charakterystyczny ponieważ obok jego nóg jest świnia. Patrząc oddali na tę figurę myślałem że to Święty Roch a zwierzę pod jego stopami to pies. Przyjrzałem się jednak bliżej okazało się że jest to prosiaczek.

A wspomnianym świętym jest święty Antoni Opat, znany także jako Pustelnik. Swoje wspomnienie liturgiczne ma 17 stycznia a dlatego jest ukazywany z prosiaczkiem ponieważ według pewnej historii, gdy podróżował drogą morską pewna locha przyniosła do niego chory prosię, on uczynił na nim znak krzyża. Prosię wyzdrowiało. Co ciekawe dzisiejszy dzień, także jest z prosiakiem w tle. A związany jest on z sanktuarium, które mijaliśmy po drodze. Santuario Madonna della Sorbo. Swoje początki sakralne to miejsce ma w 1427 roku, kiedy to papież Marcin V przekazał to miejsce karmelitom. Według miejscowych opowieści krąży historia o objawieniu Matki Bożej i dlatego jest w tym miejscu kult maryjny Historia opowiada o człowieku z jedną ręką, który pasł świnie w dolinie Sorbo. Pewnego dnia, szukając jednej z zabłąkanych świń, znalazł ją w pobliżu jarzębiny, gdzie ukazała mu się Madonna. Maryja sprawiła, że ręka młodzieńca odrosła i powiedziała do niego: „Idź do wsi i przekonaj ich, aby zbudowali sanktuarium na tym wzgórzu. Każdy, kto przyjdzie tu w procesji, otrzyma moją łaskę. Jeśli ci nie uwierzą, pokaż im swoją rękę”. Nie znając tej historii, mogę powiedzieć, że Via Francigena pomaga, aby tę prośbę zrealizować. Do sanktuarium prowadzi 14 krzyży, na których znajdują się tabliczki z numerami stacji. Pierwszy krzyż czyli pierwsza stacja jest już około 3,5 km od sanktuarium. To idealny dystans, aby między poszczególnymi stacjami rozważać te ważne wydarzenia, związane z misterium naszego zbawienia. Idąc między stacjami była idealna przestrzeń, aby te 14 stacji odnieść do życia swojego oraz wydarzeń, które dzieją się obecnie w Kościele, świecie, czy też w sposób szczególny mnie dotykają. Takie myśli wypływające z serca i wlewające nadzieję. Żałuję tylko, że nie udało mi się ich nagrać, bo chętnie bym do nich jeszcze wrócił, a pamięć niestety bywa ulotna.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję