Reklama

Kościół

Bp. E. Dajczak: Pozwólmy ludziom pytać, zamiast zarzucać ich definicjami

„Kościół, który w pierwszym rzędzie ukazuje się wyłącznie jako formalny, nie pociągnie ludzi do Jezusa. Pytania otwierają, a definicje zamykają. Pytania zapraszają do dialogu. Jeśli wyjdziemy do ludzi z pytaniami to będą cuda… Jeśli pozwolimy ludziom pytać, zamiast zarzucać ich definicjami, to nie będą się czuli przymuszeni. Będą prowokowani do poszukiwań. Ja nie tracę nadziei” – powiedział bp Edward Dajczak, pasterz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w rozmowie z ks. Tomaszem Podlewskim.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Tomasz Podlewski: To nie pierwsza wizyta „ad limina” Księdza Biskupa za pontyfikatu Papieża Franciszka. Jakie są najbardziej widoczne różnice po ponad siedmiu latach od poprzedniej takiej wizyty?

Bp Edward Dajczak: Największa zmiana to odwrócenie pewnych ról. W czasie poprzednich wizyt dużo nam mówiono. Mniej było pytań, a więcej mówienia. Teraz jest inaczej, jest więcej słuchania. Ojciec Święty Franciszek powiedział swoim pracownikom: „Słuchajcie. Mniej mówcie, więcej słuchajcie. Niech mówią biskupi”. I rzeczywiście tak było. Pracownicy watykańskich dykasterii wsłuchiwali się w to, z czym tu przyjechaliśmy. Za każdy razem jeden z nas przedstawiał w dykasterii przygotowaną wcześniej relację, a później poszczególni biskupi zadawali własne pytania. Było więcej dialogu niż dawniej. To były bardziej otwarte sytuacje niż zamknięte sprawozdania. Było dużo miejsca na pytania i dialog. To jest zasadnicza zmiana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Tomasz Podlewski: Jest Ksiądz Biskup zaangażowanym duszpasterzem i od lat poświęca się dziełu nowej ewangelizacji. W ramach Episkopatu jest Ksiądz Biskup m. in. członkiem Komisji Duszpasterstwa i Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Jakie, zdaniem Księdza Biskupa, jest największe wyzwanie Kościoła, jeśli chodzi o duszpasterstwo młodzieży i ewangelizację?

Reklama

Bp Edward Dajczak: Największe wyzwanie jest jedno: wiara. Jak ludziom, zwłaszcza młodym, pomóc wierzyć, jak ich wybudzić do wiary. W jaki sposób głosić dzisiaj Ewangelię. A zatem: formy, język, sposób komunikacji z ludźmi.

Ks. Tomasz Podlewski: Czyli konkret.

Bp Edward Dajczak: O tak. To jest konkret. W tej części Polski, w której od lat żyję i posługuję, wiele osób nie uczestniczy w niedzielnych Mszach. Wielu młodych w wieku kandydowania do bierzmowania, nie uczestniczy nie tylko w Eucharystii, lecz także w lekcjach religii. Musimy więc nie tylko szukać przyczyn tego stanu, ale jednocześnie szukać ścieżek dotarcia do nich już teraz.

Ks. Tomasz Podlewski: Jak do nich dotrzeć?

Bp Edward Dajczak: Trzeba wejść w ich świat. Nieustannie mówi nam o tym Papież. Trzeba pójść na opłotki, na skraj. Trzeba ich znaleźć na drodze ich życia. Tam, gdzie są. Jest to na pewno nowy czas. Prowadziliśmy niedawno w mojej diecezji pewne badania. Poprosiłem jednego z kapłanów na etapie habilitacji, aby przygotował dla mnie najnowsze badanie dotyczące niewiary u ludzi. Wyniki otrzymałem praktycznie przed samym wyjadzem do Rzymu.

Reklama

Okazuje się, że ludzie, którzy odeszli, a są w przedziale wiekowym od 25 do 40 lat, są raczej ustabilizowani w swojej decyzji. Ich decyzja jest na ogół ugruntowana. Nie mówię, że absolutnie, ale na pewno znacznie. Natomiast osoby z przedziału od 19 do 25 lat to ludzie z pytaniami. Ci młodzi ludzie, nawet jeśli nie ma ich w kościołach, nie są jeszcze ugruntowani w niewierze. Ta niewiara nie jest stabilna. Tutaj jest więcej znaków zapytania niż decyzji o odejściu. I te osoby stoją jakby w przedsionku. Ich się nie spotka na niedzielnej Mszy, ale jeszcze tu są… Więc albo się do nich dotrze, albo się ich straci.

Ks. Tomasz Podlewski: Czyli „nieobecny” nie musi znaczyć „niewierzący”…

Bp Edward Dajczak: Oczywiście. Wielu z tych nieobecnych – wcale nie straciliśmy do końca. I tego nie można zaprzepaścić. Te osoby szukają wspólnoty. Więc Kościół, który w naszej polskiej rzeczywistości ukazuje się im w pierwszym rzędzie wyłącznie jako formalny i jurydyczny, niestety nie pociągnie ich do Jezusa. Jeśli natomiast znajdą się duszpasterze i świeccy, którzy stworzą im przestrzeń i zaakceptują ich pytania bez formatowania, to te osoby przyjdą. Młodzi boja się formatowania. Natomiast są bardzo otwarci na głoszenie Ewangelii w sposób Jezusowy.

Ks. Tomasz Podlewski: Co Ksiądz Biskup rozumie przez ten „Jezusowy sposób”?

Bp Edward Dajczak: W tym względzie otworzył mi oczy ojciec Ermes Ronchi, który niedawno głosił rekolekcje dla Papieża i pracowników watykańskich. On oparł te rekolekcje na pytaniach Jezusa. Zaczął od tego: „Kogo szukacie?”. Ojciec Ronchi pięknie określił pytania Jezusa mówiąc, że pytania otwierają, a definicje zamykają. Pytania zapraszają do dialogu. Jeśli poszlibyśmy tym tropem, to mamy dojście do młodych i sposób dotarcia do tego przedsionka, o którym mówimy.

Reklama

Młodzi nie znoszą autorytatywnego formatowania. To jest pokolenie przeczulone na obronę wolności. Oni mają wolność na swoich sztandarach. A to, że tę wolność czasem rozumieją błędnie, to wcale nie znaczy, że nie jest dla nich wartością. Oni czasem mylą wolność z samowolą czy nawet anarchią, ale ona jest dla nich wartością. Jeśli wyjdziemy do nich z pytaniami o tę wolność, tak jak to robi Jezus na kartach Ewangelii, to będą cuda… Tych pytań Jezusa jest chyba około 220. Jeśli pozwolimy ludziom pytać, zamiast zarzucać ich definicjami, to nie będą się czuli przymuszeni. Będą prowokowani do poszukiwań. Ja nie tracę nadziei. Ale trzeba sporo przerobić… Także w szkołach…

Ks. Tomasz Podlewski: Jakie troski przynosi Ksiądz Biskup Papieżowi jako pasterz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej?

Bp Edward Dajczak: Mam dwie takie troski. Pierwsza jest bardzo zdynamizowania. To rodzina. Prócz tego, że w każdym regionie Polski rodzina doznaje dziś osłabienia, to moja diecezja dodatkowo boryka się od lat ze specyficznym problemem: powojenne migracje, przewożenie ludzi na siłę… Te społeczności nigdy się do końca nie poskładały. Rodziny też. Czas komunizmu również nie sprzyjał integracji rodziny. To wszystko sprawiło, że także katolicyzm dość słabo się tutaj ukształtował. Przez to także rodzina jest słabsza. Bo tam, gdzie jest słabsza wiara, tam słabnie także rola sakramentów, w tym sakramentalnego małżeństwa. Poza tym dzisiaj wielu młodych nie chce w ogóle jakiejkolwiek formalizacji swoich związków. A związki nieformalne nie gruntują rodzin. Dlatego ruszyliśmy teraz w diecezji bardzo zdecydowanie z ewangelizacją w tej sferze…

Ks. Tomasz Podlewski: W jaki konkretnie sposób?

Reklama

Bp Edward Dajczak: Szukamy rodzin, które będą ewangelizowały rodziny. Zastanawialiśmy się dość długo, jak przybliżyć rodziny do Boga. Doszliśmy do jasnego wniosku: rola księdza nie zastąpi tutaj roli świadectwa innych rodzin. My, jako duszpasterze, mamy swoje zadania, natomiast otwarta na dialog rodzina, która sama przeszła niejedną próbę i odwołuje się do własnego doświadczenia, z pewnością dotrze do innych rodzin lepiej niż nawet najlepszy duszpasterz. Nikt nie lubi teoretyków. Dlatego trzeba angażować w duszpasterstwo rodzin głęboko wierzące osoby świeckie.

Ks. Tomasz Podlewski: A jaka jest druga pasterska troska Księdza Biskupa?

Bp Edward Dajczak: Druga troska to my: księża. Trzeba robić wszystko, aby się pogłębić…

Ks. Tomasz Podlewski: Czyli najpierw nie liczby, tylko duchowość.

Bp Edward Dajczak: Nie! Nie liczby! Absolutnie nie najpierw ilość. Bo my się możemy mnożyć w seminariach i parafiach, ale… co z tego, jeśli nie będzie w tym głębi? Czytałem kiedyś u Balthasara: ludzie muszą widzieć, że ksiądz przyszedł „stamtąd”. Bo ludzie to czują. I mają czuć. Tego się nie da udawać. Taka jest nasza misja: „być stamtąd”, od Jezusa. I to jest najważniejsze w kapłaństwie. Ludzie od razu wyczują, czy ksiądz był wystarczająco długo przed Panem, czy zdążył się napromieniować miłością… I albo się przyjdzie „stamtąd” i będzie mógł działać Bóg, albo się przyjdzie bez głębi i niewiele się zmieni…

Ks. Tomasz Podlewski: Na koniec zapytam: co w czasie tej wizyty osobiście ubogaciło Księdza Biskupa? Tak po prostu, jako chrześcijanina, jako człowieka.

Reklama

Bp Edward Dajczak: Dwie rzeczy… Pierwsza to jest relacja z Biskupami. Bo my co prawda znamy się od lat, ale na co dzień nie widzimy się zbyt często. Wpadamy szybko na sesje Episkopatu i każdy jedzie w swoją stronę. A tutaj mieszkamy w jednym domu, jesteśmy ze sobą prawie tydzień… I tak sobie pobyłem z chłopakami, pogadaliśmy. Pobyliśmy inaczej. I popatrzyliśmy na siebie znów inaczej. Niektórych odkryłem na nowo. I miałem okazję bliżej poznać nowych biskupów, z którymi nie mogłem jak dotąd dłużej porozmawiać. To jest dla mnie wielka wartość.

A druga sprawa to spotkania w kongregacjach. Bardzo chętnie słuchałem pracowników dykasterii, bo oni mają taką perspektywę, której my nie mamy. Oni spotykają ludzi z całego świata, są przy Papieżu, sami pochodzą z różnych stron. Oni oczywiście słuchali tego, co wpierw my mówiliśmy i odnosili się jakoś do naszych sprawozdań, ale przede wszystkim ubogacali nas także własnym spojrzeniem i tym, co w świecie. To była znowu bardzo fajna lekcja Kościoła.

Ks. Tomasz Podlewski: Dziękuję, Księże Biskupie. Jestem bardzo wdzięczny.

2021-10-15 10:36

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Koszalin: Biskup Edward Dajczak zakażony koronawirusem

Biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Edward Dajczak i biskup pomocniczy Krzysztof Włodarczyk są zakażeni koronawirusem – poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy Kurii Biskupiej w Koszalinie ks. Wojciech Parfianowicz.

Jak podał ks. Parfianowicz pozytywny wyniki testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 biskupi Dajczak oraz Włodarczyk odebrali w niedzielę wieczorem.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Symbol łez i krwi. Relikwiarz sióstr katarzynek

2025-05-30 08:34

[ TEMATY ]

beatyfikacja

relikwiarz

siostry katarzynki

©niedziela.pl

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Już 31 maja 2025 roku Braniewo stanie się miejscem szczególnej duchowej uroczystości. Po dwudziestu latach procesu beatyfikacyjnego, Kościół wyniesie na ołtarze piętnaście sióstr katarzynek, które oddały życie, trwając przy swoich podopiecznych w ostatnich miesiącach II wojny światowej. Zginęły z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, nie opuszczając szpitali, przytułków i domów opieki – miejsc, gdzie były najbardziej potrzebne.

Braniewska beatyfikacja to nie tylko akt wyniesienia do chwały ołtarzy, ale również głęboka lekcja wiary, odwagi i bezgranicznego oddania drugiemu człowiekowi. Męczeństwo sióstr długo nie było historią znaną powszechnie. Dziś mówi się o niej coraz głośniej. W lutym i marcu 1945 roku braniewskie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny wybrały pozostanie w mieście, przez które przetaczała się ofensywa Armii Czerwonej. Były świadome zagrożenia, jakie niosło ze sobą nadejście wojsk sowieckich, ale postanowiły zostać. Ich ofiara była cicha, lecz ogromna w znaczeniu. Wyniesienie ich na ołtarze to przypomnienie, że świętość rodzi się często z codziennej służby i z heroizmu w najtrudniejszych chwilach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję