Bp Zadarko podkreślił, że dylemat ws. migrantów na polsko-białoruskiej granicy jest zrozumiały, ponieważ „sytuacja jest nowa, przerasta wielu, jeśli chodzi o zrozumienie z czym mamy do czynienia”. Dodał jednak, że „mamy jedną narrację, która eksponuje śmiertelne zagrożenie dla ludzi, dla państwa, ale z drugiej strony mamy obraz ludzi, którzy potrzebują pomocy”.
- Mam pretensję do rządzących, że używając tylko narracji niechęci, buduje się w społeczeństwie ogólną niechęć i utwierdza się ludzi w przekonaniu, by ich nie przyjmować, bo są podejrzani – twierdził duchowny. Jego zdaniem do dyskusji na temat kryzysu na granicy „niepotrzebnie wprowadzamy dużo ideologii, a bardzo potrzebna jest pomoc humanitarna”. Podkreślił, że nie ma alternatywy: albo obrona granic albo pomoc humanitarna, bo trzeba realizować i jedno i drugie dobro.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gość Radia Zet stwierdził, że naszą wspólną sprawą jest pomóc tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Powiedział też, że kapelani poszczególnych służb zapewniają pomoc duchową i psychologiczną wobec funkcjonariuszy potrzebujących takiego wsparcia. „Nie mam żadnych wątpliwości, że ludzie, którzy strzegą naszej granicy są otoczeni opieką” – stwierdził duchowny.
Reklama
Pytany o to, na co zostaną przeznaczone pieniądze z niedzielnej zbiórki przed kościołami zarządzonej przez przewodniczącego Episkopatu bp Zadarko powiedział, że celem jest przede wszystkim pomoc doraźna, pakiety pomocowe i wyposażenie „Namiotów Nadziei”, które stanęły na granicy z inicjatywy Caritas. Dodał, że każdy, kto potrzebuje wsparcia, może przyjść i zaopatrzyć się w podstawowe zestawy pomocy, w których znajdują się m.in.: żywność, odzież, koce termiczne czy batony energetyczne.
- Druga rzecz to pomoc do ośrodków dla cudzoziemców. Tam też trzeba spieszyć z pomocą, bo najczęściej ludzie przybywają z jedną koszulą, jednym swetrem i kurtką. Dzieciom też trzeba dać jakieś zabawki – mówi bp Zadarko. Dodał, że zbiórka przeznaczona jest również dla tych, którzy będą te ośrodki dla cudzoziemców opuszczać. To jest, jak zaznaczył, pomoc, której ośrodki kościelne dotąd nie udzielały, bo do tej pory tego typu zjawiska po prostu nie było.
Gość Radia ZET podziękował też tym, którzy zdecydowali się pomóc – jak zaznaczył - „mimo głosów sprzeciwu”. - Niektórzy pisali, że nie będą zbierać na uchodźców, tylko na wojska polskie – powiedział biskup. Mówienie, że trzeba zająć się tylko wojskiem, a migranci nas nie interesują jest tworzeniem niepotrzebnie złych dylematów moralnych i fałszywej alternatywy – dodał duchowny. Jednocześnie podkreślił: „Wojsko, Policja, Straż Graniczna muszą czuć moralne wsparcie całego społeczeństwa”.
Reklama
- Oskarżania się nawzajem, że ja jestem prawdziwym patriotą, a ten drugi jest zdrajcą jest szkodliwe, ale widać, że politycznie przynosi to zyski w poparciu, czy mobilizacji swoich elektoratów – ocenił bp Zadarko. - Mam gigantyczną pretensje, że w mediach jesteśmy świadkami stygmatyzowania tych, którzy pomagają [migrantom – red.]. Oskarżanie kogoś, że jest V kolumną, pożytecznym idiotą Putina czy Łukaszenki jest tak nieodpowiedzialne… To przyłożenie ręki do jeszcze gorszej sytuacji, niż mamy” – komentował Gość Radia Zet.
Bp Zadarko ocenił, że najnowsze stanowisko Episkopatu ws. konieczności pogodzenia obrony granic z działaniami humanitarnymi jak i wcześniejsze sygnały, w tym list Prymasa Polski do szefa MSWiA, są jasne. „To jest do pogodzenia i moralnie i prawnie, natomiast wola polityczna jest w tym momencie jednoznaczna” – powiedział delegat KEP.
Wyraził też ubolewanie z powodu odrzucenia przez polski rząd prośby Episkopatu o zgodę na zorganizowanie korytarzy humanitarnych, dzięki którym można byłoby sprowadzić do Polski jakąś grupę najbardziej potrzebujących uchodźców przebywających w Grecji czy we Włoszech.
„Ci ludzie żyją w obozach dla uchodźców w warunkach naprawdę skrajnych, uwłaczających ludzkiej godności. Jakakolwiek partycypacja w uwolnieniu stamtąd zwłaszcza tych, którzy są w najgorszej sytuacji zdrowotnej, a wręcz zagrażającej życiu jest moralnym obowiązkiem” – powiedział bp Zadarko. Prośby Kościoła kierowane w tej sprawie do rządu zostały jednak odrzucone, ale, jak dodał duchowny, sprawa jest wciąż aktualna, bo obozy na południu Europy są wciąż przeludnione.
Reklama
Delegat Episkopatu ds. Imigracji zaznaczył, że Kościół nie jest zapraszany przez rządzących do żadnych rozmów, które dotyczą problemu migracji. - Nie jesteśmy zapraszani do rozmów na przykład w jaki sposób Kościół, czy organizacje pozarządowe mogłyby stanąć obok instytucji rządowych, żeby ogarnąć temat migrantów i uchodźców i odpowiedzieć adekwatnie – powiedział bp Zadarko.
- Apelujemy, prosiliśmy o zalegalizowanie pobytu pomocy humanitarnej i medycznej w strefie stanu wyjątkowego. Usłyszeliśmy odpowiedź, która jest jednoznaczna, że nie potrzeba takiej pomocy. A ta pomoc jest absolutnie potrzebna – stwierdził duchowny. – Prosiliśmy, ale nic więcej nie możemy zrobić. Tu rządzą reguły rządzących. Nasza wrażliwość humanitarna jest jednoznaczna - dodał.
Ddlegat KEP podkreślił, że w społeczeństwie buduje się niechęć do migrantów, również za pomocą mediów. - Przedstawianie jednostronnie uchodźcy jako potencjalnego terrorysty, odhumanizowanie zjawiska i sprowadzenie tego do nieludzkich mechanizmów. Skoro nasze oficjalne media publiczne, plus CNN, plus BBC pokazują takie obrazy, to mamy jeden wielki chaos wśród ludzi, którzy naprawdę chcieliby i powinni mieć szansę okazać swoje serce – komentował Gość Radia ZET.
Jego zdaniem przyjęcie 5-10 tys. migrantów w 38-milionowym kraju nie jest problemem. - Nie powinno być problemem, wręcz powinno być inspiracją, byśmy wzięli na tapet temat migrantów i uchodźców w społeczeństwie – powiedział Delegat KEP ds. Imigracji.
Reklama
Według biskupa Zadarki wobec wzrastającego w Polsce wyzwania migracyjnego należy dziś stawiać pytania o to, gdzie mogliby oni zamieszkać. „To jest m.in. zadanie dla nas, dla Kościoła: budować pewną mentalność społeczeństwa, w którym będziemy otwierali serca nie tylko humanitarnie, doraźnie ale również znajdować dla tych ludzi miejsce w naszej społeczności” – zaznaczył duchowny.
Zauważył przy tym, że do tej pory nie ma dokumentu dotyczącego polityki migracyjnej państwa polskiego, który określałby kto, w jaki sytuacjach i za co odpowiada przy budowaniu społeczeństwa z udziałem obcokrajowców. Dodał, że 2 miliony cudzoziemców, którzy pracują w Polsce, już teraz pokazuje, że jest to poważne wyzwanie.
„Potrzeba nam polityki społecznej, która obejmowałaby udział obcokrajowców, obecność ludzi innych kultur i religii” – ocenił bp Krzysztof Zadarko.