
- Ludzie są teraz jakby... księżycowi - jak Mistrz Twardowski, co się diabłu urwał i za pokutę zawisł pomiędzy niebem a ziemią... Do nieba im za daleko, a ziemię też jakby tracą z oczu i serca. O co więc oprzeć mają serce?
Opowiada się, że kiedyś św. Franciszek stanął z bratem Jałowcem nad jeziorem. Był wieczór, wiatr ucichł i woda była jak wielkie zwierciadło. Zamek, który stał nad wodą, zdawał się być jak wielka karciana figura - na ziemi i jednocześnie w wodzie, co zdawała się być niebem. „Patrz, Franciszku - szepnął Jałowiec, by nie spłoszyć ciszy i obrazu na wodzie - ten zamek w wodzie jest jak prawdziwy, choć odwrócony...”. Na to Franciszek: „Ten odwrócony jest prawdziwszy od tego na brzegu, bo co o niebo się opiera, trwalsze jest od wszystkiego, co budowane na ziemi, choćby po ludzku zdawało się, że nie ustoi”. A potem, gdy ruszyli w drogę, to co i raz stawali na głowie, by zobaczyć świat o niebo oparty, ludzi jak drzewa chodzące, kościoły na krzyżach... Patrzący na nich brali ich za pomyleńców...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jakoś tak jest, że ludzie, którzy mówią o sobie, że „twardo stoją na ziemi”, dość szybko tracą tę ziemię spod nóg, gdy przyjdzie jakieś nieszczęście czy klęska. A że o niebo się raczej nigdy
nie opierali, to wtedy też im do niego za daleko... Nie przeciwstawiam im lekko- czy pięknoduchów, egzaltowanych i sentymentalnych, bo tacy swoje niebo mają... barokowe, koronkowe czy kosmiczne na modłę
New Age.
Niebo to jest to, z czego wszystko, co jest, czerpie siłę istnienia, siłę wznoszenia się ponad dreptanie i pełzanie, ku czemu człowiek zwraca piękniejącą twarz i serce - jak mówią górale -
„ślebodne”.
Jasiek Mosięzny u Tetmajera mówił: „Na Boskom miarę ludzkie serce twozone - świat go nie pociesy. Ka skarb twój, hań serce twoje. Bo serce dał Pon Bóg cłekowi, coby nieba sukało”.
I dziwne jest to, i niepojęte, że ludzie z niebem w sercu, ku niebu je zwracający i w niebie zakorzeniający swoje sensy - są tak pięknie, twórczo i pożytecznie OBECNI NA ZIEMI, wśród ludzi, w rzeczywistości.
Oparci o niebo, nie zdradzają ziemi. Aż spełniwszy tu swą pracę, mówią może jak pewien stary góral: „Lecom moje lata, jak liście z olsyny, weź mnie z tego świata, mój Boze Jedyny”.