Reklama

Prosto i jasno

Kiedy faworyt rozmija się z prawem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wydawało się, że sondażowy faworyt wyborów prezydenckich, Włodzimierz Cimoszewicz, niezagrożony dostanie się do drugiej tury wyborów. Przypomnę, że kiedy wiosną zapowiedział odejście z polityki - rozważał jedynie możliwość kandydowania na urząd prezydenta - już prowadził z ponad 30 proc. poparciem. Celowo odwlekana, a jednocześnie starannie już przygotowywana kampania prezydencka przynosiła mu wysoką premię. W czerwcu jeszcze bardziej wzrosło mu poparcie, gdy podczas pierwszego przesłuchania przed Sejmową Komisją Śledczą ds. Orlenu zachował się arogancko, demonstracyjnie wychodząc z sali. Pamiętamy, że arbitralnie zażądał wówczas wykluczenia z komisji aż 7 posłów, zarzucając im, że nie są bezstronni i reprezentują jego konkurentów do prezydentury. Być może lewicowemu elektoratowi, a także niezdecydowanym wyborcom spodobało się, że w ten sposób utarł nosa szczególnie zadziornym prawicowym członkom komisji. Ci jednak nie dali za wygraną. 30 lipca marszałek W. Cimoszewicz stanął powtórnie przed orlenowską komisją. Teraz najnowsze sondaże dają mu co najwyżej trzecie miejsce (dawne 35 proc., wg OBOP, spadło do 18 proc.). Co się stało, że „bezpartyjny kandydat”, ostatnia nadzieja SLD, „laleczka Barbie postkomunizmu” - jak nazwał W. Cimoszewicza Ludwik Dorn - traci powoli szansę na wejście do drugiej tury wyborów?
Społeczeństwo potrafi wybaczyć brak kultury, butę i arogancję, cynizm…, kiedy jednak idzie o pieniądze, wszyscy są zgodni: dość afer. A wygląda na to, że marszałek nie ma czystej hipoteki. Konkretnie, Prokuratura Okręgowa w Warszawie musi rozważyć doniesienie Sejmowej Komisji Śledczej ds. PKN Orlen w sprawie złamania prawa w obrocie akcjami przez marszałka Sejmu W. Cimoszewicza. O co chodzi? Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że marszałek zakupił w 2000 r. akcje Orlenu na zlecenie córki i zięcia mieszkających w USA. Oni przekazali mu ok. 100 tys. dolarów na zakup akcji, na resztę środków marszałek wziął kredyt bankowy. Cały zysk ze sprzedaży akcji w styczniu 2002 r. przekazał córce i zięciowi - wyjaśniał Cimoszewicz, nie przedstawiając komisji żadnych dowodów, że tak właśnie wszystko się odbyło.
Posłowie zastanawiali się, czy pieniędzy otrzymanych od rodziny nie należało traktować jako pożyczki? To wymagałoby rejestracji i uiszczenia opłaty skarbowej, czego Cimoszewicz nie zrobił. Co więcej, zbył akcje krótko przed zatrzymaniem prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego, co mogło skutkować spadkiem ich cen. Komisja dociekała, czy marszałek coś wiedział o planach zatrzymania prezesa koncernu? Marszałek starał się za wszelką cenę udowodnić nie tylko posłom, ale całemu społeczeństwu - przesłuchanie odbywało się przed kamerami telewizyjnymi - że można nie umieszczać w zeznaniach majątkowych akcji o wartości 500 tys. zł, jeśli pieniądze pochodziły z kredytu bankowego lub otrzymało się je od córki. Uważał również, że można nie wykazywać zysku o wartości ok. 100 tys. zł ze sprzedaży akcji, jeśli tylko cały dochód przekaże się swoim dzieciom przebywającym za granicą. Gdyby nawet te działania uznać za zgodne z prawem, to należałoby marszałkowi postawić zarzut braku uprawnień doradcy inwestycyjnego, skoro w cudzym imieniu dokonywał transakcji zakupu i sprzedaży akcji. Gdyby tak postąpił zwykły śmiertelnik, miałby dawno do czynienia z urzędem skarbowym. Marszałek Sejmu, były minister MSZ, były premier, doktor praw… chyba powinien wiedzieć, że postępuje niezgodnie z prawem! Dlatego komisja, nie dając wiary zeznaniom marszałka, złożyła doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - fałszywego wypełnienia deklaracji majątkowej.
Ale nie tylko tym „wsypał się” kandydat na prezydenta. Został złapany na niewiedzy o bezpieczeństwie energetycznym kraju. Na pytanie, ile procent ropy w Polsce pochodzi z Rosji, W. Cimoszewicz pomylił się o 45 proc. To tłumaczyłoby go, że będąc premierem, nie wiedział o budującej się na polskim rynku paliwowym dominującej pozycji spółki J&S, założonej przez dwóch ukraińskich muzyków. To oni przejęli niemal całość kontraktów na dostawę rosyjskiej ropy, odsuwając od tego państwowe przedsiębiorstwo CIECH. W. Cimoszewicz był też przez jakiś czas jako szef MSZ w radzie nadzorczej państwowej spółki BMC, handlującej także ropą (zbyt późno zrzekł się członkostwa w radzie nadzorczej tej spółki).
Takie postępowanie kandydata na prezydenta - kiedyś ministra sprawiedliwości w rządzie SLD kierującego akcją „czyste ręce”, oskarżającego innych o łamanie prawa - jest sygnałem alarmowym dla wyborców, czy jako prezydent będzie kierował się prawem. Żyjemy na szczęście w demokratycznym państwie prawa, i chociaż nasze życie publiczne pełne jest fałszu i hipokryzji, to jednak zawsze istnieje możliwość oczyszczenia go. Wyborcom daje ją udział w głosowaniach i mądry wybór. Należy więc nie tylko czytać wyniki sondaży, pytać polityków o programy, o stosunek do idei IV RP, o nowe instytucje, które trzeba powołać, o reformy, o sprawy międzynarodowe… Trzeba także poznać czyjś rodowód, dowiedzieć się, czy reprezentuje tradycję niepodległościową czy postkomunistyczną, jakie ma poglądy na rodzinę i ochronę życia, na sprawy gospodarcze oraz ideowe, jakie ma cnoty i wady, czy jest człowiekiem uczciwym, pracowitym i moralnym… Taka będzie Polska, jaką ją urządzimy. Nie musi to być Polska rozbita duchowo i fizycznie. Jest szansa, aby wybory parlamentarne i prezydenckie uładziły nasze życie gospodarcze, społeczne, polityczne, kulturalne, duchowe.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Symbol łez i krwi. Relikwiarz sióstr katarzynek

2025-05-30 08:34

[ TEMATY ]

beatyfikacja

relikwiarz

siostry katarzynki

©niedziela.pl

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Już 31 maja 2025 roku Braniewo stanie się miejscem szczególnej duchowej uroczystości. Po dwudziestu latach procesu beatyfikacyjnego, Kościół wyniesie na ołtarze piętnaście sióstr katarzynek, które oddały życie, trwając przy swoich podopiecznych w ostatnich miesiącach II wojny światowej. Zginęły z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, nie opuszczając szpitali, przytułków i domów opieki – miejsc, gdzie były najbardziej potrzebne.

Braniewska beatyfikacja to nie tylko akt wyniesienia do chwały ołtarzy, ale również głęboka lekcja wiary, odwagi i bezgranicznego oddania drugiemu człowiekowi. Męczeństwo sióstr długo nie było historią znaną powszechnie. Dziś mówi się o niej coraz głośniej. W lutym i marcu 1945 roku braniewskie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny wybrały pozostanie w mieście, przez które przetaczała się ofensywa Armii Czerwonej. Były świadome zagrożenia, jakie niosło ze sobą nadejście wojsk sowieckich, ale postanowiły zostać. Ich ofiara była cicha, lecz ogromna w znaczeniu. Wyniesienie ich na ołtarze to przypomnienie, że świętość rodzi się często z codziennej służby i z heroizmu w najtrudniejszych chwilach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama antyaborcyjna podczas finału Pucharu Portugalii. Twórca oskarżony o mowę nienawiści

2025-05-30 08:09

[ TEMATY ]

aborcja

zrzut ekranu/youtube.com

Środowiska katolików świeckich z Portugalii oraz działacze organizacji pro-life nie kryją w mediach społecznościowych zadowolenia z opublikowania reklamy antyaborcyjnej przez znanego przedsiębiorcę z tego kraju Miguela Milhão. Założyciel i prezes spółki Prozis, jednego z największych dostawców suplementów dla sportowców w Europie, przygotował i opłacił reklamę antyaborcyjną w formie muzyki z wideoklipem, która opublikowana została w przerwie niedzielnego finału piłkarskiego Pucharu Portugalii.

Reklama-piosenka zatytułowana „Dziękuję Mamo” (Obrigado Mãe) śpiewana przez Joelisę Campos opowiada historię 23-letniej Portugalki, która zdecydowała się na usunięcie ciąży. Teledysk zaprezentowany na zamówienie Milhão i wyświetlony w trzech portugalskich stacjach telewizyjnych kończy się ostatecznie happy endem. Kobieta zmienia decyzję i odstępuje od zamiaru poddania się aborcji.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję