Reklama

Iść, biec, jechać - byle na Jasną Górę

Niedziela Ogólnopolska 35/2006, str. 10

Już są na mecie. Uczestnicy II Rowerowej Pielgrzymki z Ostrowi Mazowieckiej - 400 km w 4 dni
Margita Kotas

Już są na mecie. Uczestnicy II Rowerowej Pielgrzymki z Ostrowi Mazowieckiej - 400 km w 4 dni<br>Margita Kotas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pielgrzymować można na różne sposoby. Najprostszym sposobem jest wersja zmotoryzowana, ale najpopularniejszym nadal - piesza. To się jednak może zmienić, bo pątnicy coraz wyżej stawiają sobie poprzeczkę. Nie wystarczy iść - można ku chwale Pana biec, i to w sztafecie. Można też np. jechać na rolkach. Coraz bardziej popularny wśród Polaków rower także może stać się narzędziem ewangelizacyjnym. Bo czemu nie, skoro cel słuszny, a modlitewnemu skupieniu służy jazda na rowerze. Przeszkodą nie jest odległość ani fakt, iż na pokonanie dużej odległości pielgrzymi dają sobie kilka dni. Tak było w przypadku drugiej już rowerowej pielgrzymki, która wyruszyła z Ostrowi Mazowieckiej do Częstochowy. Dzielni pątnicy pokonali w ciągu 4 dni - bagatela - 400 km.
Pomysłodawcami, organizatorami i prowadzącymi pielgrzymkę byli: ks. Waldemar Grzeszczuk z Ostrowi, którego nazywano nie tylko lekarzem dusz, ale i lekarzem od rowerów, ks. Robert Sulich z Ostrołęki - doświadczony cyklista i ks. Zbigniew Pruszyński, także z Ostrołęki. Każdy dzień, w którym - jak łatwo obliczyć - pokonywano 100 km, rozpoczynała i kończyła modlitwa. Poranna Msza św. z prośbą o błogosławieństwo i wieczorny Anioł Pański - dziękczynienie za kolejny szczęśliwie przejechany dzień. Trasę dzielono na ok. 30-kilometrowe odcinki, a całą pielgrzymkę, liczącą 60 osób, podzielono na trzy grupy. Tyle z organizacyjnej strony przedsięwzięcia. Pozostaje jeszcze trud zmagania się z własnymi słabościami, awarie maszyn, niewielkie - na szczęście - kontuzje i odporność na kapryśną aurę - wszystko to w intencjach pielgrzymich. Nasz szacunek wzbudził senior grupy - brat Stanisław Świerżewski, który mimo ukończenia 69 lat doskonale radził sobie na trasie. Podziw należy się również dwójce niezmordowanych pątników - Markowi Czarnackiemu i Janowi Fidurze, którzy na rowerach postanowili także wrócić do domów. Wyjechali z Częstochowy o godz. 5.00, a w Ostrowi byli o 20.00.
Czy taki sposób pielgrzymowania ma przyszłość? Wydaje się, że tak - skoro w pierwszej edycji rowerowej pielgrzymki uczestniczyły 24 osoby, a w tym roku już 60.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty na piątkę!

Niedziela Ogólnopolska 33/2012, str. 21

[ TEMATY ]

św. Jacek Odrowąż

fot. s. Amata J. Nowaszewska CSFN

Św. Jacek. Witraż w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie

Św. Jacek. Witraż w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie

O kim mowa? O św. Jacku Odrowążu. A dlaczego na piątkę? Bo spośród wszystkich naszych rodaków w historii był piątym wyniesionym na ołtarze, no i bez wątpienia jest najbardziej znanym świętym poza granicami naszego kraju.

Liturgiczne wspomnienie św. Jacka Odrowąża obchodzimy 17 sierpnia, choć święty zmarł w Krakowie w samą uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej - 15 sierpnia 1257 r. Na kanonizację musiał czekać aż do 17 kwietnia 1594 r., kiedy to papież Klemens VIII ogłosił go świętym, ale przez ludzi za takiego był uważany zaraz po śmierci, ze względu na cuda za jego przyczyną.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jacku Odrowążu! Skąd czerpiesz ten swój życiowy dynamizm?

Dobre pytanie... Pewnie każdy ma w sobie wiele potencjału, lecz nie wszyscy umieją go wykorzystać. Akurat tak się złożyło, że mnie to się udało. Przyszedłem na świat na ziemi opolskiej pod koniec XII stulecia w bogatej i bardzo wpływowej rodzinie Odrowążów. Ukończyłem dobre szkoły, poczynając od szkoły katedralnej w Krakowie, gdzie miałem zaszczyt słuchać samego bł. Wincentego Kadłubka. Moja edukacja jednak nie ograniczyła się tylko do naszego kraju. Powszechnie wiadomo, że podróże kształcą. Dlatego też nie tylko z powodów naukowych byłem zarówno we Francji, jak i we Włoszech. W Wiecznym Mieście poznałem św. Dominika - założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. W każdym razie za namową swojego krewnego Iwo, który był biskupem Krakowa, wraz ze swoim bratem bł. Czesławem zostałem dominikaninem. Razem organizowaliśmy pierwsze klasztory dominikańskie nie tylko na naszych ziemiach. Mieliśmy na to pełne poparcie władz zakonnych, a przede wszystkim przychylność Stolicy Apostolskiej. Najsłynniejsze z nich to klasztory w Krakowie, Gdańsku i Kijowie. Ten ostatni zakładałem osobiście. Próbowałem też ewangelizować Prusy, lecz moje relacje z Krzyżakami nie układały się najlepiej. Żyłem bowiem w trudnych czasach XIII wieku, w których chrześcijaństwo dopiero zaczynało odgrywać dominującą rolę na terenach Europy Wschodniej. Ja zaś pomagałem mu rozkwitać. Wskazuje już na to moje imię, które pochodzi z języka greckiego (hyakinthos) i oznacza po prostu nazwę kwiatu - hiacynta. Może właśnie dlatego jestem osobą niezwykle twórczą, którą cechuje duży indywidualizm. Zwykle bywam człowiekiem pewnym siebie. Cenię sobie niezależność. Jestem osobą emocjonalną i energiczną, lecz, niestety, również wybuchową i apodyktyczną. Miałem jednak na tyle pociągającą i godną naśladowania osobowość, że doczekałem się sporego grona uczniów, których nie orientowałem na siebie, lecz na osobę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Moje relikwie spoczywają w Krakowie. Ogłoszono mnie świętym pod koniec XVI wieku. W sztuce przedstawia się mnie najczęściej w zakonnym habicie z monstrancją i figurą Maryi w dłoniach. Pięknie pozdrawiam nie tylko wszystkich moich imienników, lecz każdego chrześcijanina, który jest gotów poświęcić swoje życie dla Boga i bliźnich.
CZYTAJ DALEJ

Siódma pielgrzymka do Brzezinki

2025-08-17 21:19

mat. pras

Ponad pięćdziesięcioro pielgrzymów, w ponad trzydziestostopniowym upale, na piętnastokilometrowej drodze od Boguszyc osiedla do Brzezinki. W piątek 15 sierpnia odbyła się już siódma pielgrzymka do Brzezinki.

W tym roku pątnicy wędrowali pod hasłem "Król pragnie twego piękna". To słowa zaczerpnięte z psalmu 45, który jest śpiewany podczas mszy św. w uroczystość Wniebowzięcia NMP. Tegorocznemu wędrowaniu przewodził ks. Łukasz Dyktyński- moderator Wspólnoty Przymierza Rodzin Mamre. Podczas drogi nawiązał do hasła pielgrzymki i wskazał jakie piękno jest najważniejsze. - Bóg patrzy inaczej niż ludzie, dla niego najważniejsze jest serce i my też tak powinniśmy patrzeć na siebie i na innych. O piękno zewnętrze trzeba dbać - wygląd, strój, makijaż... - ale to wszystko przemija a najważniejsze co zostaje, to piękno serca- podkreślał ks. Dyktyński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję