Wspomnienia swoje rozpocznę od tego, że byliśmy rodziną dosyć liczną, było nas siedmioro rodzeństwa, a na początku wojny - w 1939 r. było nas w domu aż 11 osób, bo przebywały z nami dwie ciotki, kiedy nie były najęte do pracy u zamożniejszych rodzin. A przecież rodzice posiadali tylko nieco ponad hektar (2 morgi) kamienistej, nieurodzajnej podgórskiej ziemi. Na szczęście Tatuś był we wsi kowalem, posiadał kuźnię i trochę potrzebnych narzędzi. Dzięki temu zimą była praca: naprawiał zamki, kłódki, a bliżej wiosny to i narzędzia rolnicze. W czasie okupacji trójka najstarszego rodzeństwa pracowała w Austrii i Niemczech.
Ostatniego grudnia 1941 r. umarł nasz Tatuś. Mamusia została z nami sama. Najmłodszy brat miał 5 lat. Warunki życia stały się ciężkie, ale pracowita, oszczędna i wierząca Matka nie poddała się rozpaczy ani nie narzekała. Wierzyła w Opatrzność Bożą i modliła się dużo razem z nami. O opiekę Bożą prosiliśmy nie tylko w doraźnej potrzebie, ale bardzo często we wspólnie odmawianym Różańcu, śpiewanych Godzinkach i innych pieśniach, szczególniej o Męce Pańskiej. W każdą niedzielę uczestniczyliśmy we Mszy św. i zapalaliśmy w południe świecę lub jakiś lampion swojego wyrobu w kapliczce zbudowanej w 1815 r. na naszym polu.
Mama, choć uboga, nie odmówiła pomocy jeszcze bardziej potrzebującym. Pamiętam, jak pewnego razu przyszedł do nas w odwiedziny sąsiad i żalił się z płaczem, że nie ma co dać jeść swoim głodnym dzieciom. Mamusia zaproponowała mu wówczas drobne ziemniaki, jakie przy wykopkach odkładało się zwykle dla prosiaka. Ponieważ wtedy nie mieliśmy prosiaka, ziemniaki były odłożone w specjalnym pomieszczeniu. Sąsiad na klęczkach dziękował.
Po zakończeniu wojny musieliśmy opuścić dom rodzinny na stałe. Najwięcej ofiary kosztowała Mamę, jak sama wyznała, zgoda na wstąpienie do sióstr zakonnych jedynej córki Jadwigi. Mama liczyła, że ona pozostanie przy niej do końca życia, a tymczasem zamierzała wstąpić do klasztoru. Mamusia zwróciła jej tylko uwagę na to, że nie może liczyć na otrzymanie posagu, który był dawniej potrzebny przy wstępowaniu do zgromadzeń żeńskich. Gdy ta konieczność odpadnie, Mamusia się zgodzi.
Przy decyzji trzeciego z nas - brata Andrzeja (najmłodszego) o wstąpieniu do klasztoru - miejscowy proboszcz radził mu wstąpienie raczej do seminarium diecezjalnego. Ewentualne koszty studiów zgodził się pokrywać on sam, a jako jedną z korzyści takiego rozwiązania widział możliwość opieki nad Mamusią na jej starsze lata. Gdy Mama miała podjąć decyzję w tej sprawie, pozostawiła mu zupełną swobodę wyboru. Brat wybrał klasztor. Kiedy ukończył nowicjat i wszystko wskazywało, że wytrwa na swej drodze powołania, Mamusia wyraziła wdzięczność Bogu za to, że aż czworo z jej dzieci Bóg powołuje do swojej wyłącznej służby. Powiedziała też: „Teraz mogę już umierać w spokoju, bo nie zostawię sieroty wymagającej mojej specjalnej opieki. Wszyscy bowiem są już pod dobrą Bożą opieką”.
Jakby spełnieniem jej gotowości na odejście z tego świata było jej faktyczne bliskie już odejście. W ostatnim liście, przesłanym do nas - do Seminarium w Tarnowie, wspomniała, że miała ostatnio dosyć dużo cierpień moralnych związanych z sytuacją w domu, ale - jak pisała - z miłości ku Bogu chętnie chciałaby cierpieć i więcej. To były jej ostatnie zdania skierowane do nas przed śmiercią. To „więcej” spełniło się jej w tym, że umarła, nie doczekawszy naszych święceń - dwa miesiące przed naszymi święceniami (Władysława i Stanisława), czyniąc już przygotowania do parafialnych i domowych uroczystości prymicyjnych.
Nam, jej dzieciom, smutek i żal rozstania się przed tak wspaniałą uroczystością osłodzone zostały niezwykłym podziękowaniem, jakie otrzymaliśmy za pośrednictwem Ojca Pio. Ukazał mi się w naszym domu seminaryjnym w Tarnowie po kilku tygodniach od śmierci Mamusi, przedstawił się, kim jest, oraz powiedział, że niebo dziękuje nam za postawę, jaką zachowaliśmy wobec faktu śmierci Mamusi. Za to, że przyjęliśmy ten „krzyżyk” bez szemrania, bez żalu do Pana Boga, bez narzekań i płaczu. Na koniec Ojciec Pio powiedział: „Możecie się cieszyć, Mama wasza jest już w niebie”. Jak się nie cieszyć takim zapewnieniem?!
W związku z uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa przypadającą w Kościele katolickim w piątek 27 czerwca katolików nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Mimo uroczystości wierni nie są zobowiązani do udziału we Mszy świętej.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów w Kościele katolickim należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku, chyba że w danym dniu przypada uroczystość. Wstrzemięźliwość i post obowiązują w Środę Popielcową i w Wielki Piątek.
Do ogłoszenia przez Piusa IX 8 grudnia 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu przyczynił się niewątpliwie kult Serca Najświętszej Maryi Panny. Rozwijał się równolegle z kultem Najświętszego Serca
Jezusa, a swymi początkami sięgał czasów średniowiecza. Już w XIV wieku pojawiły się obrazy i rzeźby przebitego siedmioma mieczami serca Bolesnej Matki Zbawiciela. W połowie XVII wieku św. Jan Eudes rozpowszechniał
obrazy Matki Bożej, ukazującej - na podobieństwo Jezusa - swe Serce. Na „cudownym medaliku”, rozpowszechnianym po objawieniach, jakie w 1830 r. miała św. Katarzyna Laboure,
pod monogramem „M” widnieją dwa serca: Jezusa i Maryi. Także założone w Paryżu w 1836 r. Bractwo Matki Bożej Zwycięskiej szerzyło cześć Serca Maryi. W XIX wieku powstały liczne zgromadzenia
zakonne pod wezwaniem Serca Maryi lub Serc Jezusa i Maryi.
Do zaistnienia kultu i nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi najbardziej przyczyniły się objawienia, jakie miały miejsce w 1917 r. w Portugalii. Kiedy 13 maja troje dzieci: Łucja (lat 10),
jej brat cioteczny Franciszek (lat 9) i jego siostra Hiacynta (lat 8) pasły niedaleko od Fatimy owce, ujrzały w południe silny błysk jakby potężnej błyskawicy, który powtórzył się dwa razy. Zaniepokojone
dzieci zaczęły zbierać się do domu, gdy ujrzały na dębie postać Matki Bożej i usłyszały Jej głos: „Nie bójcie się, przychodzę z nieba. Czy jesteście gotowe na cierpienia i pokutę, aby sprawiedliwości
Bożej zadośćuczynić za grzechy, jakie Jego majestat obrażają? Czy jesteście gotowe nieść pociechę memu Niepokalanemu Sercu?”.
Matka Boża poleciła dzieciom, aby przychodziły na to miejsce 13. dnia każdego miesiąca. W trzecim objawieniu, 13 lipca, prosiła, aby w każdą pierwszą sobotę miesiąca była przyjmowana Komunia św. wynagradzająca.
Podczas tych objawień Matka Boża wielokrotnie sama nazwała swe serce „niepokalanym”.
W piątym objawieniu, 13 września, poleciła dzieciom, aby często odmawiały Różaniec w intencji zakończenia wojny. Ostatnie zjawienie się Matki Bożej - 13 października oglądało ok. 70 tys. ludzi.
Od samego rana padał deszcz. Nagle rozsunęły się chmury i ukazało się słońce. Z tłumu dały się słyszeć okrzyki przerażenia: bowiem słońce zaczęło zataczać koła po niebie i rzucać strumienie barwnych promieni...
Objawienia fatimskie stawały się coraz bardziej sławne i wywoływały coraz żywsze zainteresowanie, m.in. ze względu na zapowiedziane w nich wydarzenia, a zwłaszcza na tzw. tajemnicę, która została
przekazana wyłącznie do wiadomości papieża. Dziś znamy jej treść. Matka Boża zapowiadała nadejście jeszcze straszliwszych wojen niż ta, która się kończyła. Zapowiadała nowe prześladowanie Kościoła, zamach
na papieża, rewolucję w Rosji. Prosiła, aby Jej Niepokalanemu Sercu poświęcić cały świat, a zwłaszcza Rosję.
Krwawa bolszewicka rewolucja wybuchła, kiedy jeszcze trwały objawienia. Jej ofiarą stał się również Kościół w Meksyku (1925 r.) oraz w Hiszpanii (1936 r.). A mimo to ostatnie z fatimskich
poleceń Maryi nie zostało szybko spełnione. Dopiero kiedy wybuchła II wojna światowa, przypomniano sobie „tajemnicę fatimską” i 13 października 1942 r., w 15-lecie objawień, papież Pius
XII drogą radiową ogłosił całemu światu, że poświęcił rodzaj ludzki Niepokalanemu Sercu Maryi.
Pius XII polecił, aby aktu poświęcenia dokonały poszczególne kraje. Pierwsza, z udziałem prezydenta państwa, uczyniła to Portugalia. 4 maja 1944 r. papież ustanowił dzień 22 sierpnia świętem
Niepokalanego Serca Maryi. W Polsce zawierzenia naszego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał dopiero po zakończeniu wojny - 8 września 1946 r.
- Prymas Polski kard. August Hlond w obecności całego Episkopatu i około miliona pielgrzymów zgromadzonych na Jasnej Górze przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Do tego zawierzenia nawiązał
kard. Stefan Wyszyński, kiedy w latach 1956, 1966 i 1971 oddawał naród polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła w ojczyźnie i na całym świecie. W następnych latach akty te były ponawiane.
Kościół w Polsce zawierzał także Maryi Jan Paweł II za każdym swym pobytem na Jasnej Górze.
Niby życzeniu Matki Bożej stało się zadość, ale trudno w akcie papieża Piusa XII dopatrzyć się wyraźnego zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi Rosji. Niebawem też czerwony smok rozciągnął panowanie
nad wieloma krajami, a na jego krwiożerczą służbę oddało się wielu intelektualistów całego świata. Wydawało się, że wkrótce rzuci do swych stóp całą ludzkość.
Wobec wciąż szalejącego bezbożnictwa wielu biskupów postulowało dokładne spełnienie prośby Fatimskiej Pani. W latach 1950-55 figura Matki Bożej Fatimskiej pielgrzymowała po wielu krajach. Wprawdzie
na zakończenie Soboru Watykańskiego II (1964 r.) Paweł VI ogłosił Matkę Jezusa Matką Kościoła i posłał do Fatimy złotą różę, nie doszło jednak do postulowanego zawierzenia świata i Rosji Jej Niepokalanemu
Sercu.
Dopiero wydarzenia z 13 maja 1981 r. - zamach na Papieża na Placu św. Piotra - przypomniały fatimską przepowiednię. Ojciec Święty Jan Paweł II spełnia wreszcie prośbę Matki Najświętszej
i 7 czerwca 1981 r. zawierza ponownie całą ludzką rodzinę i Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Na owoce tego zawierzenia nie trzeba było długo czekać. Jesteśmy zobowiązani dawać świadectwo faktom, które
dokonały się na naszych oczach.
Reforma liturgii w 1969 r. przeniosła święto Niepokalanego Serca Maryi na pierwszą sobotę po uroczystości Serca Pana Jezusa. W tym roku przypadnie ono 19 czerwca. Odprawiane zaś we wszystkie
pierwsze soboty miesiąca nabożeństwa wynagradzające przypominają nam obowiązek podejmowania pokuty i zadośćuczynienia za grzechy współczesnego nam świata i za nasze grzechy.
Po raz 7. odbyło się Łódzkie Jerycho, czyli modlitwa podczas jazdy na rowerze. Jak podkreślali organizatorzy, główną intencją było to, aby Jezus zamieszkał w każdym łódzkim sercu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.