Reklama

Jak matka z matką

Anna Malik, absolwentka krakowskiej ASP, maluje i rzeźbi w drewnie. Z ciężkich, często dużych kloców miękkiej lipy lub kruchej olchy spod dłuta Artystki wychodzą zastępy aniołów, monumentalne figury Matki Bożej, św. Franciszka, św. Antoniego i innych świętych… Anna na co dzień - jak mówi - jest przede wszystkim żoną i matką. Wraz z mężem Janem, muzykiem, również rzeźbiarzem, wychowali sześć córek. Zapytaliśmy Artystkę, jak potrafiła pogodzić życie rodzinne z twórczą pracą, o źródła inspiracji jej sztuki i najważniejsze realizacje.

Niedziela Ogólnopolska 21/2008, str. 24-25

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Andrzej Korab: - Artystce, która poświęciła się rodzinie i wychowaniu dzieci, na twórczość pozostaje niewiele czasu. Pani, mimo wielu wyrzeczeń, udowodniła, że można twórczo się realizować bez uszczerbku dla życia rodzinnego.

Anna Malik: - Jeszcze na studiach wyszłam za mąż, a studiowałam w krakowskiej ASP na wydziale rzeźby u prof. Hajdeckiego. Dyplom robiłam - będąc w ciąży z drugim dzieckiem - w czerwcu, a pod koniec czerwca urodziła się druga córeczka... Potem urodziłam jeszcze cztery córki... Mimo że mam dużą rodzinę, nie chciałam rezygnować z zawodu, postanowiłam więc pracować w domu. Pracowałam na tym, co było pod ręką - na szkle, desce, płótnie. Zaczęłam malować na szkle. To szybka technika. Pierwsze położenie jest ważne i już nic nie można poprawić... Potem malowałam na desce i płótnie, a nawet robiłam witraże… Podobnie jest z rzeźbą w drewnie. Drewno jest zawsze dostępne, więc zaczęłam w nim rzeźbić.

- Ale zaczynała Pani od ceramiki?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Początkowo rzeczywiście zajmowałam się ceramiką. Tu rzeźbę mogłam łączyć z kolorem. Jestem wrażliwa nie tylko na formę, ale i na barwę. To była moja pasja. Pierwszą moją pracą ceramiczną była dyplomowa płaskorzeźba w Szpitalu Pediatrycznym w Prokocimiu. Druga duża realizacja na całą ścianę to ceramiczna płaskorzeźba przedstawiająca drzewo życia w szpitalu kolejowym. Nadal do tego tematu powracam, często malując na szkle i rzeźbiąc różne drzewa życia czy raje. Kilka razy brałam udział w plenerach ceramicznych, ale nie udało mi się zorganizować własnej pracowni ceramicznej. Zostałam więc przy tym, co było bardziej dostępne.

- Ma Pani w swoim dorobku artystycznym realizacje sakralne. Jak to się zaczęło?

- Te realizacje powstawały, gdy dzieci były już odchowane. Mieliśmy bliski kontakt z Zakonem Pijarów. O. Eugeniusz Śpiołek SchP był przyjacielem mojego męża jeszcze z czasów turystyki. Mąż, będąc we władzach PTTK, pomagał uzyskiwać księżom i klerykom uprawnienia przewodnickie, bo duchowieństwu w tamtych czasach utrudniano ich wyrobienie. Potem Pijarzy zaprosili nas do swojego ośrodka rekolekcyjnego w Łapszach Niżnych na Spiszu, gdzie w ciągu lata przewijało się bardzo dużo młodzieży. O. Śpiołek blisko współpracował z ks. Franciszkiem Blachnickim i chciał w Łapszach stworzyć ośrodek podobny do Kopiej Górki. Ze stodoły zbudowaliśmy piękną kaplicę. Na dole była jadalnia, na górze kaplica. Ja wykonałam witraże do tej kaplicy, robiłam stół Pański, wyrzeźbiłam Ostatnią Wieczerzę i cały wystrój kaplicy. Teraz Ojcowie wybudowali nowy dom rekolekcyjny z prawdziwego zdarzenia i ten wystrój przenieśli do nowej kaplicy. Dorobiłam tylko witraże. Malowałam także Drogi Krzyżowe. Zajmowałam się też projektowaniem i wykonywaniem witraży. Zrobiłam m.in. 12 okien dla kościoła we Florynce k. Krynicy i 4 witraże do kaplicy w Czerminie.

- Jednym z głównych motywów Pani twórczości jest Matka Boża. Skąd to szczególne upodobanie?

Reklama

- Stąd, że sama jestem matką. Namalowałam wiele obrazów Matki Bożej na szkle. Zawsze staram się malować Maryję z Panem Jezusem, bo to było powołanie Maryi. Ona przyniosła nam Zbawiciela na ziemię. Zawsze tytułuję Maryję - Matka Boża. Nie używam określenia „madonna”. Dla mnie od dziecka Matka Boża jest Matką, która przynosi nam Jezusa.
W lipowym lub olchowym klocku wyszukuję postaci Matki Bożej Obleczonej w słońce - tytuł wzięty z Apokalipsy św. Jana, Matki Bożej w Promieniach… itp. Lubię także malować i rzeźbić piety. Maryja trzymająca Ciało Chrystusa… A my Ciało Chrystusa przyjmujemy w Eucharystii. Bliskie mi są uczucia macierzyńskie i dlatego jestem tu jak matka z Matką. Matka tuląca swojego Syna. To przytulenie nawet dla ludzi niewierzących jest gestem bardzo bliskim, ciepłym i serdecznym. A jednocześnie jest to ukazanie zmarłego Syna, a więc ukazanie macierzyństwa bardzo dojrzałego. I tu myślę o Eucharystii. Może to taka dawna tradycja z domu rodzinnego. Moja mama była osobą bardzo wierzącą, a moja babcia w okresie międzywojennym była prezeską w Arcybractwie Najświętszego Sakramentu. A i potem prowadziły stałe adoracje Najświętszego Sakramentu pod „Czarnym Chrystusem” na Wawelu. I ja chodziłam na Wawel pod czarny krucyfiks. Jako dziecko godzinami patrzyłam na ten krzyż i może stąd bierze się to zamiłowanie do takiej sztuki, do tych promieni Chrystusa… Jedną z moich ulubionych rzeźb jest Zwiastowanie, połączenie Matki Bożej i anioła.

- Anioły to drugi ulubiony Pani motyw...

- Bardzo często rzeźbię anioły. Pierwszego drewnianego anioła z jaskółką wyrzeźbiłam, gdy jeszcze byłam na studiach. Był to prezent ślubny dla mojej szwagierki. Chodziło mi o to, żeby ten anioł strzegł ich małżeństwa, rodziny. I strzeże ich do dzisiaj… Od tego czasu mam taki zwyczaj, że bliscy - z okazji chrztu dzieci czy ślubu - dostają ode mnie anioła, aby pamiętali o swoim Aniele Stróżu, którego każdy z nas ma. Zamawiają je rodzice na 18. urodziny swych dzieci i z innych okazji. Wiszą w domach nad łóżkami. Widać troskę rodziców o swoje dzieci, o to, co je spotka, co się dalej stanie, jak sobie poradzą w dorosłym życiu, chcą, aby ten anioł strzegł ich dziecka. Figurka ma przypominać o Aniele Stróżu. Chodzi o to, żeby oczy młodego człowieka, jak rano wstanie, napotkały tego anioła, żeby przypominał o innej rzeczywistości, żeby miał świadomość, że ten Boży duch, że Pan Bóg nad nim czuwa, jest przy nim. Ja się z tego cieszę, że moje anioły idą do różnych ludzi, i to w różnych zakątkach świata. Moim lipowym aniołom daję w ręce instrumenty, by grały radośnie na chwałę Bogu. Nie chcę pamiętać o tych, które niosą ogniste miecze zagłady i czary gniewu Bożego, bo mam nadzieję, iż powstrzyma ich muzyka i modlitwa anioła, błagająca o miłosierdzie…

Reklama

- Skąd Pani czerpie inspiracje dla swojej twórczości?

- W tej mojej snycerce w drewnie staram się wychodzić z naszej sztuki ludowej. Zawsze zachwycałam się sztuką ludową, która jest mi bliska. Wychowałam się na ziemi sądeckiej. Był tu nie tylko wspaniały pejzaż, przyroda, ale sztuka sakralna. Oglądałam drewniane kościółki, przydrożne kapliczki, w Niedzielę Palmową podziwiałam cudowne palmy w Podegrodziu, i to głęboko zapadło w moją duszę. A poza tym w zwariowanym świecie obecnej sztuki, gdy nie wiadomo, w co ręce włożyć, czego szukać, w jakim kierunku się skłonić, chciałam oprzeć się na czymś pewnym. A pewne było i jest to, co wyrosło na tej ziemi - nasza sztuka ludowa, która jest oparta na sztuce gotyku. Ludowi twórcy patrzyli na to, co mieli w tych starych kościółkach na Spiszu czy na Podhalu, gdzie są skarby sztuki gotyckiej i barokowej, z tego brali wzór i pod wpływem tego rzeźbili. Podobnie jest i z moim rzeźbieniem. Ja, siedząc w Łapszach, zachwycałam się tym, co tam jest, i potem rzeźbiłam. Nie to samo, ale na pewno patrząc na te rzeźby, np. na Matkę Bożą w takim pięknym skręcie, z takimi szatami, potem to w jakiś sposób oddawałam w swoich rzeźbach. Zachwycały mnie na Spiszu kapliczki, z daszkiem metalowym, więc zrobiłam taką kapliczkę…

- Ile czasu poświęca Pani sztuce?

Reklama

- Różnie to bywa, bo mam dużo obowiązków w domu. Każdą chwilę, którą wygospodaruję. Najwięcej w okresie wakacji. Kiedy moje córki były małe, miałam niewiele czasu, to więcej malowałam, bo technicznie to szybciej się robi. A w rzeźbie to trzeba każdą rzecz wymyślić i wyciąć, a i sama robota jest ciężka.

- Pani mąż Jan jest skrzypkiem w orkiestrze Opery Krakowskiej, kompozytorem, rysownikiem, fotografem, poetą i również rzeźbiarzem, który - w przeciwieństwie do Pani - wyspecjalizował się w rzeźbieniu misternych miniatur nawiązujących do dawnej ludowej rzeźby sakralnej. Czy istnieje - a jeśli tak, to jaki - wzajemny wpływ na Państwa twórczość?

- Tak, istnieje duży wpływ. Ja z wykształcenia jestem rzeźbiarką, a on muzykiem. Ja mu pomagałam w kwestiach formalnych, natomiast on mnie inspirował, żebym w natłoku zajęć domowych coś zawsze robiła. Nie jest mężem, który mówił: ty gotuj i pierz, ale mnie inspirował do twórczości. Tematy też mamy podobne, bo oboje wychodzimy ze sztuki ludowej. Ale jest to tylko punkt wyjścia. Dalej sami już to przetwarzamy.

- Pani rzeźby wędrują po całym świecie. Chętnie się Pani z nimi rozstaje?

- Cieszę się z tego rozstawania. Kilka lat temu miałam wystawę w Irlandii. Podczas wernisażu pokazałam swoje rzeźby, a Ewa Ziętek czytała nasze najpiękniejsze wiersze. Cała Europa oczekuje, żebyśmy te nasze wartości duchowe wnosili do kultury europejskiej. Przekazem tych wartości było to, co na ścianach - te moje Piety, te figury Matki Bożej, ten św. Antoni z Panem Jezusem i bułeczką w rękach, te nasze kapliczki i anioły. Rozstałam się z połową rzeźb, które wtedy zawiozłam, a było ich ponad 40, i większość poszła w ręce Irlandczyków.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Benedykt XVI: Moja pierwsza encyklika wiele zawdzięcza myśli św. Augustyna

2025-05-17 08:05

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Papież Leon XIV

Prevost

Pawia

© Vatican Media

22 kwietnia 2007 — Pawia. Nieszpory w bazylice św. Piotra «in Ciel d'Oro»

„Jestem synem św. Augustyna” tymi słowami Leon XIV przedstawił się światu z Loży Błogosławieństw Bazyliki św. Piotra, podkreślając swoją przynależność do zakonu założonego w 1244 r., który czerpie ze świętości i mądrości biskupa Hippony. Robert Francis Prevost złożył śluby zakonne w 1981 r., a w latach 2001 – 2013 był przełożonym generalnym augustianów. To pierwszy augustianin, który zasiadł na Stolicy Piotrowej. Jak wyznał kardynałowi Filoniemu, w pierwszej chwili chciał wybrać jako swoje imię papieskie – Augustyn, dopiero później zdecydował się na imię Leon XIV. W każdym bądź razie obecny Papież jest w szczególny sposób związany z duchowością św. Augustyna, jednego z największych myślicieli chrześcijańskich.
CZYTAJ DALEJ

Największa afera tej kampanii wyborczej

2025-05-16 12:59

[ TEMATY ]

komentarz

PAP/Łukasz Gągulski

Zaangażowanie środków spoza komitetów wyborczych pochodzących zza granicy to największa afera tej kampanii wyborczej. Za nielegalnym wspieraniem Rafała Trzaskowskiego stoi m. in. fundacja, która od lat aktywnie wspiera Platformę Obywatelską oraz organizację Campus Polska.

Afera, w którą zaangażowana jest m. in. Fundacja Akcja Demokracja to dopiero początek śnieżnej lawiny. Pozyskiwanie pieniędzy od zachodnich organizacji po to, by ingerować w kampanię wyborczą w Polsce ma długa tradycję i angażuje coraz więcej fundacji i stowarzyszeń. Dlatego też ta afera jest o wiele większa niż akcja medialna z kawalerką Karola Nawrockiego, bo po pierwsze dotycz o wiele większych pieniędzy, a po drugie dotyczy nielegalnego finasowania kampanii, za co Prawo i Sprawiedliwość ma odebrane pieniądze. Prezydencka rywalizacja miedzy Nawrockim i Trzaskowskim i tak jest nierówna ze względów budżetowych. Nie przeszkadza to ludziom związanym z PO i popierającymi Trzaskowskiego w korzystaniu z nielegalnych dopalaczy finansowych.
CZYTAJ DALEJ

Kim jesteś w oczach Boga? - 575 lat kościoła na Ołtaszynie

2025-05-17 19:22

ks. Łukasz Romańczuk

Parafia pw. Wniebowzięcia NMP we Wrocławiu - Oltaszynie świętuje 575 - lecie istnienie swojej świątyni. Uroczystości przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

Witając wszystkich zaproszonych gości, wiernych parafii, ks. Mariusz Sobkowiak zaznaczył, jak wyglądały początki kościoła na Ołtaszynie, przywołał troskę o powstanie tej świątyni na przestrzeni wieków, ale także podkreślił troskę obecnego metropolity wrocławskiego w budowanie wiary wspólnoty parafialnej na Ołtaszynie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję