Reklama

W oczekiwaniu na kolejne Euro

Hiszpanie w wielkim finale Euro 2008 pokonali Niemców (1:0). Podopieczni Luisa Aragonesa po 44 latach przerwy sięgnęli po mistrzowski tytuł. Wywalczyli go zasłużenie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Emocje związane z mistrzostwami Europy w piłce nożnej już opadły. Zdecydowanie najgorzej wypadły w nich reprezentacje gospodarzy. Sportowo bowiem Szwajcarię i Austrię uznano za najsłabsze drużyny turnieju. Co prawda, nie można było odmówić zarówno Szwajcarom, jak i Austriakom woli walki i serca do gry. Niemniej inni przewyższali ich futbolowymi umiejętnościami.
Nie najlepiej zaprezentowały się takie piłkarskie potęgi, jak np. Francja czy Italia. Piłkarzom znad Sekwany zabrakło polotu. Sprawiali takie wrażenie, jakby w ogóle nie mieli pomysłu na sensowną grę. Zawodnikom zaś z Półwyspu Apenińskiego brakowało finezji i zgrania. Plejada ligowych gwiazd nie była w stanie zbudować błyszczącej wielką formą konstelacji. Wydaje się, że w obu jedenastkach zawiedli też trenerzy. Raymond Domenech (prywatnie zapalony... astrolog; ponoć nawet sugerował się znakami zodiaku przy powołaniach do reprezentacji) jest we Francji uznawany za ojca sromotnej przegranej, którą bez wątpienia było odpadnięcie już w fazie grupowej. Roberto Donadoni zaś nie poradził sobie z presją oczekiwań ze strony włoskich kibiców. Miał być złoty medal, a był zaledwie przegrany ćwierćfinał z późniejszym mistrzem.
Na szwajcarsko-austriackich mistrzostwach zachwycała swoją grą jedenastka z Holandii, którą dopiero zatrzymali świetnie grający Rosjanie pod wodzą menedżera z Kraju Tulipanów Guusa Hiddinka. „Sborna” nie dała jednak rady (aż dwa razy) Hiszpanom. Niemniej jej piłkarze zebrali bardzo pochlebne recenzje. Można mieć pewność, że większość z nich zmieni niebawem barwy klubowe. Wracając zaś do Holendrów, chyba zbyt szybko okrzyknięto ich czempionami. Dlatego też wracali oni do domu w minorowych nastrojach.
Zawiedli Portugalczycy. A miało być tak pięknie. Indywidualności odpadły z turnieju za sprawą Niemców (2:3). Po raz kolejny prorocze okazały się słowa słynnego byłego angielskiego piłkarza Gary’ego Linekera, że „piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Nie sprawdziły się one jednak w finale. Trzeba jednak podkreślić, że nasi zachodni sąsiedzi mają, jak zwykle zresztą, drużynę turniejową, którą naprawdę trudno pokonać. W każdym razie my jeszcze nigdy z nimi nie wygraliśmy.
Warto parę zdań napisać o Turcji. Mecze w ich wykonaniu to prawdziwe horrory. Gdybym był tureckim kibicem, z pewnością miałbym dziś wielkie kłopoty z sercem. Trzy razy bowiem podopieczni despotycznego Fatiha Terima ratowali się z opresji szaleńczymi zagraniami w ostatnich minutach. Wystarczy przypomnieć dramat Czechów, którzy przegrali z nimi 2:3, tracąc trzy gole w kwadrans. Nad Bosforem tureccy piłkarze traktowani są prawie jak narodowi bohaterowie.
Bez cienia wątpliwości są nimi futboliści z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpanie zazwyczaj na mistrzostwach zarówno świata, jak i Europy grali porywająco, lecz niczego wielkiego nie osiągali. Tym razem było inaczej. Siedemdziesięcioletni trener postawił na młodych napastników i nie pomylił się. Hiszpania została mistrzem Starego Kontynentu. Fiesta po tym sukcesie trwała dwie doby. Dzięki futbolowi kraj rządzony obecnie przez komunistów i borykający się z wieloma problemami zjednoczył się na nowo na kilka dni.
A co z nami? Cóż… Pisałem o tym przed dwoma tygodniami. Nie będę się więc powtarzał. Mogę tylko dodać, że nigdy nie będziemy piłkarską potęgą, jeśli wpierw nie zapewnimy warunków do uprawiania piłki nożnej. Przecież tak naprawdę pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy. W porównaniu z Hiszpanią czy Niemcami wypadamy bardzo blado. Niemniej mam nadzieję, że organizacja Euro 2012 na tyle nas zmobilizuje, że infrastruktura piłkarska ulegnie diametralnym zmianom (oczywiście, na lepsze). Nie chodzi tylko o boiska. Chodzi też o mentalność naszych działaczy. Niektórzy z nich za bardzo przywiązani są do tego, co było przed dziewiętnastu laty. Czas nie zatrzymuje się w miejscu. Wielu tego jednak nie dostrzega.

Kontakt: sportowa@niedziela.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa to najpiękniejszy prezent, o którym często się zapomina

2025-05-14 10:47

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 17, 1-2.9.14-26.

Czwartek, 12 czerwca. Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Nepal: Msza święta na „Dachu Świata”

2025-06-12 08:21

[ TEMATY ]

Msza św.

Ninian Allan Doohan FB

Pochodzący ze Szkocji 44-letni ksiądz Ninian Doohan 14 maja po raz pierwszy w historii odprawił Mszę świętą na wysokości 5364 metrów n.p.m. w obozie bazowym Mount Everestu w Dolinie Khumbu. Missa pro Pace, czyli „Msza o pokój”, sprawowana przy ołtarzu z ociosanego kamienia, zakończyła ośmiodniową wspinaczkę z Lukli i była spełnieniem obietnicy danej przewodnikowi Szerpie - Gele Biszokarmie, którego wcześniej ochrzcił w kościele św. Patryka w Edynburgu w Boże Narodzenie 2023 r. Obiecał mu wówczas, że „spotka się z nim na jego ojczystej ziemi i że spróbuje zasiać ziarno pod pierwszą wysoko położoną parafię w Nepalu”.

Ksiądz Doohan z diecezji Dunkeld w środkowej Szkocji przybył do Nepalu 2 maja z zaopatrzeniem medycznym dla kościoła św. Ignacego w stolicy - Katmandu, a następnie wraz z Biszokarmą, którego ochrzcił i małą grupą tragarzy wyruszył w stronę obozu bazowego Everestu. „Niebo znów zstąpiło na ziemię, tym razem w jej najwyższym punkcie” - powiedział współwspinaczom podczas wysokościowej Mszy św. „To z pewnością pierwsza Msza Święta tutaj za pontyfikatu Leona XIV” - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję