Wyścigi F1 cieszą się ogromną popularnością. Na niektóre zawody przychodzi nawet 200 tys. ludzi. Przyciąga ich huk 700-konnych silników, zapach spalonej gumy i zawrotne prędkości osiągane przez bolidy (ponad 300 km/h). Sami zaś kierowcy traktowani są jak gwiazdy kina czy estrady. Niektórzy z nich zachowują się nawet właśnie w taki sposób, co niekoniecznie jest dobrze przyjmowane przez kibiców. Ciekawa rzecz, że wielu z pilotów (m.in. Robert Kubica) musi rygorystycznie przestrzegać ściśle określonej diety, by utrzymać odpowiednią wagę. W przeciwnym razie bolid będzie za ciężki.
Jeśli zaś chodzi o ten sezon, bez wątpienia należy on do teamu Brawn GP, który powstał dopiero w tym roku na bazie zespołu Honda Racing F1. Zmierza on pewnie po zwycięstwo zarówno w klasyfikacji konstruktorów, jak i indywidualnej. Złoto i srebro przypadnie w udziale kierowcom Brawn GP - Brytyjczykowi Jensonowi Buttonowi (l. 29) i Brazylijczykowi Rubensowi Barrichello (l. 37). Druga będzie ekipa Red Bulla, gdzie jeżdżą Niemiec Sebastian Vettel (l. 22) oraz Australijczyk Mark Webber (l. 33). Niewielu stawiało na te zespoły. Okazało się jednak, że pierwszy z nich (debiutant) i drugi (poprzednio nie odnosił większych sukcesów) dyktują warunki takim samochodowym tuzom, jak np. Ferrari czy McLaren. Wprowadzenie elementów poprawiających aerodynamikę (m.in. tzw. podwójne dyfuzory) sprawiło, że zespoły, które nic nie osiągnęły w tym sporcie, stają się obecnie światową potęgą. Po raz kolejny też okazało się, że w tym sporcie najważniejszą rolę odgrywa sprzęt, a nie człowiek. Jeśli ten pierwszy jest perfekcyjnie przygotowany i nie zawodzi, to i ten drugi rzadko kiedy się myli.
Gdzie jest miejsce BMW Sauber w świecie F1, którym wstrząsają różne afery (dyskwalifikacja Renault)? Właściwie już go nie ma. Zmienił nawet właściciela, o czym pisałem przed tygodniem. Poza tym od początku nie wiodło się jego kierowcom. Kraksy. Awarie, itp., itd. Zarówno Niemiec Nick Heidfeld (l. 32), jak i Polak nie mieli szczęścia. Słabo też spisywały się auta przygotowane na ten sezon. Ich osiągi były dalekie od oczekiwań. Innymi słowy - klapa na całego, a miało być tak pięknie. Przyznam, że jestem rozczarowany postawą stajni naszego rodaka.
Włodarze teamu Roberta Kubicy zapowiadają jednak walkę do końca. Chcą odejść z F1 z honorem i sukcesami w pojedynczych zawodach. Przed nami jeszcze trzy wyścigi o GP Japonii (4 października), GP Brazylii (18 października) oraz GP Abu Zabi (1 listopada).
Jaka będzie przyszłość jedynego Polaka w tych elitarnych wyścigach? On sam wypowiada się o niej bardzo powściągliwie. Nie chce niczego przesądzać przed zakończeniem sezonu. Na pewno będzie miał sporo ofert. Pytanie, czy wybierze tę najlepszą. Włodarze wiodących stajni F1 doskonale znają umiejętności naszego rodaka. Krakowianin już nieraz potwierdzał postawą na torze, że jest urodzonym zwycięzcą. Jego żelazne nerwy zarówno na torze, jak i poza nim oraz nienaganna postawa wobec kolegów, a także dziennikarzy (o kibicach nawet nie wspomnę) powodują, że będzie on łakomym kąskiem dla każdego z zespołów F1. Jak będzie? Przekonamy się już w najbliższym czasie. Ważne, by Robert Kubica był nadal obecny wśród najszybszych kierowców świata. Ważne, by walczył o najwyższe lokaty, dając kibicom powody do radości i dumy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu