Reklama

Między gospodarką a środowiskiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ochrona środowiska stanowi jedno z ważniejszych wyzwań cywilizacyjnych, przed którymi staje współczesny świat. Czyste powietrze i czysta woda to podstawy życia. Ale utrzymanie otoczenia człowieka w należytym stanie kosztuje. Obciąża gospodarkę, która musi wprowadzać kosztowniejsze technologie, aby zmniejszać zanieczyszczenia. A to podnosi ceny produkowanych dóbr. Na końcu tego łańcucha zależności jest konsument, który za to wszystko płaci. Musimy więc zachować równowagę między potrzebami ochrony środowiska - a możliwościami przemysłu. Dlatego cieszy wygrana Polski w sporze z Komisją Europejską o limit emisji gazów cieplarnianych.

Jak działa ten system?

Aby skłonić przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe do ograniczania zanieczyszczania środowiska, państwo stosuje różne metody działania. Są to najczęściej kary i dodatkowe opłaty, różnego rodzaju regulacje administracyjne oraz dotacje na wprowadzanie nowych, przyjaznych dla środowiska technologii. Co do ochrony powietrza przyjął się system ustalania limitów i obrotu zbywalnymi zezwoleniami. Najpierw przez wiele lat z dobrym skutkiem stosowany był w USA. Potem został przyjęty przez inne kraje, w tym przez Unię Europejską.
Przez akty prawne określa się minimalne normy czystości powietrza i wprowadza się kontrolę emisji zanieczyszczeń przez poszczególnych trucicieli. Każdy, kto emituje mniej niż określa limit, otrzymuje zaświadczenie o zmniejszeniu emisji, które może odsprzedać innemu trucicielowi, chcącemu przekroczyć swój indywidualny dopuszczalny pułap zanieczyszczeń.
Całkowita ilość zanieczyszczeń przekazywanych do powietrza podlega zatem regulacji. Lecz przedsiębiorstwom, które są w stanie niewielkim kosztem zmniejszyć tę ilość, opłaca się to zrobić i sprzedać swoje zaświadczenie innym, dla których zmniejszenie emisji jest bardziej kosztowne. W ten sposób przybliżamy się do efektywnego ekonomicznie rozwiązania, kiedy uzyskujemy czystsze powietrze po najniższym możliwym koszcie. Jeżeli w skład przedsiębiorstwa wchodzi wiele zakładów, polityka osłony ekologicznej polega na stosowaniu kontroli w tych przedsiębiorstwach jako całości. Wtedy przedsiębiorstwa takie mogą zmniejszyć emisję zanieczyszczeń przede wszystkim w tych zakładach, w których jest to najtańsze.
Wprowadzenie tych przepisów wydatnie ograniczyło zanieczyszczenie środowiska. Ale ciągle pozostają kontrowersje, czy wprowadzone normy nie są zbyt surowe, tak że w pewnych przypadkach koszty związane z ich przestrzeganiem przewyższają uzyskiwane korzyści. W tej konkretnej sprawie chodzi o wysokość limitów dopuszczalnego zanieczyszczenia powietrza w poszczególnych krajach UE.

Precedensowy proces

Konflikt między Polską a Komisją Europejską powstał w związku z ustalaniem ilości dwutlenku węgla, jaką do atmosfery będzie mogła przekazywać nasza gospodarka w latach 2008-2012. Opierając się na prognozie wzrostu polskiej ekonomii w tym czasie i wynikających stąd potrzebach produkcyjnych w branżach najbardziej zanieczyszczających powietrze (energetyka, hutnictwo, cementownie, przemysł chemiczny) - nasz rząd wystąpił z propozycją ustalenia limitu na poziomie 284 mln ton CO2 rocznie. Brukselscy urzędnicy stwierdzili jednak, że nasze wyliczenia były fałszywe, i zmniejszyli nasz przydział aż o 27 proc. - do poziomu 208,5 mln ton CO2.
Nie mogąc się z tym zgodzić, Polska skorzystała z jedynej możliwości w tej sytuacji i zaskarżyła tę decyzję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Po ponad dwu latach Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał Polsce rację i unieważnił decyzję KE, stwierdzając, że ta przekroczyła swoje kompetencje. Chociaż wyrok ten nie jest ostateczny i Bruksela może jeszcze się odwoływać, to jednak ma on przełomowe znaczenie. Przede wszystkim pokazuje, że nie tylko kraje członkowskie mogą łamać prawo europejskie, ale skłonność taka istnieje też w Komisji Europejskiej, która czasami uzurpuje sobie prawa, jakich nie ma, i przekracza swoje kompetencje. To jest przypadek precedensowy, pokazujący, że w sprawach wątpliwych można przed sądem wygrać też z urzędnikami Komisji. Jest to tym bardziej istotne, że Polsce w tej kwestii nie dawano większych szans i namawiano nas, aby z Brukselą się nie spierać. Jest to wielki sukces poprzedniego ministra środowiska - prof. Jana Szyszki, który podjął decyzję o skierowaniu sprawy do sądu i przygotował stosowny pozew.

Czy zyska na tym polska gospodarka?

Zgodnie z mechanizmem opisanym na początku, polskie firmy, uzyskując wyższe limity dopuszczalnej emisji zanieczyszczeń, będą mogły albo zrezygnować z kosztownych technologii ograniczających wydalanie dwutlenku węgla, albo odsprzedać część własnych zezwoleń firmom zagranicznym. Według aktualnych cen na rynku obrotu tymi pozwoleniami, prawo do wypuszczenia jednej tony szkodliwego gazu rocznie kosztuje ok. 14 euro. Całe zwiększenie naszego limitu, czyli ok. 76 mln ton CO2, ma wartość okrągłego 1 mld euro rocznie. To są duże pieniądze, które uzyskane w taki czy inny sposób poprawiają konkurencyjność najbardziej dymiących branż przemysłowych. Dla zwykłych obywateli może to oznaczać, że ceny energii elektrycznej wzrosną trochę mniej, a ceny materiałów budowlanych lub artykułów metalowych nie wzrosną w ogóle. Z odtrąbieniem takiego sukcesu trzeba jednak jeszcze trochę poczekać. Bruksela może się odwołać i postarać się udowodnić przed sądem drugiej instancji, że miała prawo obniżyć polski limit w takiej wysokości, jak to zrobiła. A jeśli nawet i tam przegra, to automatycznie nie będzie powrotu do pierwszej polskiej propozycji. Negocjacje muszą rozpocząć się od nowa i nie wiadomo, czym się zakończą. Ale jest raczej pewne, że uzyskamy coś więcej, niż nam dawano.
Po cichu myślimy też, że być może i los polskich stoczni potoczyłby się inaczej, gdyby obecny rząd zdecydował się zaskarżyć decyzje Brukseli w tej sprawie. Ale na tę wątpliwość odpowiedzi już nie otrzymamy. Dlatego tym bardziej cieszmy się z sukcesu w sprawie CO2.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Koniec roku szkolnego, koniec wartości?

2025-06-14 20:21

[ TEMATY ]

rok szkolny

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Zakończenie roku szkolnego to zwykle czas podsumowań i planów na przyszłość. Ale dziś coraz trudniej mówić o przyszłości edukacji z nadzieją. Zmiany, które zachodzą, nie są reformą – są demontażem. A szkoła przestaje być miejscem kształcenia i wychowania, a staje się placówką usług społecznych bez tożsamości.

Czerwiec w szkole zawsze miał w sobie coś z ulgi – zmęczeni nauczyciele odliczają dni do wakacji, uczniowie zerkają w dzienniki z nadzieją, a rodzice pytają: czy to był dobry rok? Ten rok szkolny – 2024/2025 – dobrym nie był. Nie chodzi tylko o prace domowe, które MEN uznało za zbędne. Nie chodzi jedynie o eksperymenty z ocenianiem kształtującym czy chaos wokół edukacji „obywatelskiej”. Chodzi o coś głębszego – o „utraconą misję szkoły", która coraz bardziej traci swój wychowawczy, kulturowy i aksjologiczny fundament.
CZYTAJ DALEJ

Dziś uroczystość Najświętszej Trójcy

[ TEMATY ]

Trójca Święta

Adobe.Stock

Tradycyjnie w niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego przypada jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich – uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Jej źródła sięgają IV i V wieku, kiedy to trwały spory teologiczne dotyczące bóstwa i pochodzenia Chrystusa, a na soborach formułowano ortodoksyjne definicje tej doktryny i Credo. Liturgiczne święto powstało dopiero w XI w., a w całym Kościele wprowadził je papież Jan XXII w 1334 r.

Św. Rupert, opat z Ottobeuren (zmarł ok. 1180) tłumaczy, dlaczego święto Najświętszej Trójcy umieszczono w kalendarzu liturgicznym w najbliższą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego: "Albowiem wkrótce po Zstąpieniu Ducha Świętego prawda Chrystusowa i chrzest przez Niego nakazany w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego były udzielane po całym świecie. Tak przeto uroczystość dzisiejsza jest najpiękniejszym zamknięciem cyklu zbawienia".
CZYTAJ DALEJ

Święto patronalne Caritas AK

2025-06-15 23:49

Biuro Prasowe AK

    - Caritas stanowi tak szczególną twarz Kościoła w Polsce, że w jakiejś mierze jest nietykalna, bo zawsze jest z potrzebującymi, czy to w kraju czy za granicą, i działa od razu nie patrząc na zbędne procedury administracyjne, które niekiedy niesioną pomoc opóźniają o miesiące i lata – mówił abp Marek Jędraszewski w Zakrzowie z okazji święta patronalnego Caritas Archidiecezji Krakowskiej w 35. rocznicę jej reaktywacji.

Na początku liturgii dyrektor krakowskiej Caritas ks. Mariusz Słonina przywitał abp. Marka Jędraszewskiego i wszystkich gości. Poprosił metropolitę o modlitwę w intencji wszystkich pracowników i podopiecznych Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję