Reklama

Odsłony

Przeciw pokusie łatwizny

Niedziela Ogólnopolska 44/2009, str. 24

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Pamiętaj, do nieba czeka cię trudna wspinaczka; do piekła jedzie się łatwo - autostradą.

*

Przywykliśmy być kuszeni łatwizną. Wszystko ma nam ułatwiać życie. Łatwość stała się prawie wartością. Ideałem byłoby (w domyśle) życie, w którym można byłoby spełniać sobie bez najmniejszej trudności każdy kaprys… Jedną z cech „małpiego wychowania” jest właśnie chronienie dziecka przed przykrościami i trudnościami. W efekcie mamy dzieci (czasem już dorosłe), które na jakąkolwiek przeszkodę życiową reagują obezwładniającym ich stresem, frustracją lub histerią. W utrwalaniu przekonania: „ma być łatwo” - królują reklamy. Kto jednak uczy czegoś przeciwnego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

*

Fynn (autor książki „Anna i Czarny Rycerz”) wspomina, że jedyną oznaką dorosłości na uliczce jego dzieciństwa, było wspięcie się na trzymetrowy mur z cegły. Wszyscy chłopcy chcieli to osiągnąć. Uprawniało to jakby do dorosłości - do zarabiania pieniędzy, późnego wracania i własnej dziewczyny. Ta „próba muru” wiązała się z rytuałem: głośnego współczucia obserwujących po nieudanej próbie lub rzadkiej owacji, gdy ktoś zdobył wierzchołek muru. Były różne sposoby na jego zdobycie, ale w pogardzie były te łatwe. Uznanym było rozpędzenie się i skok na mur w nadziei, że się uchwyci krawędzi… Zwykle jednak z hukiem spadało się na ziemię. Fynn nawet nie liczył, ile razy atakował mur i ile razy wyrżnął o ziemię. Nikt jednak nie śmiał się z tego. Matka, widząc jego krwawiący nos, nie dramatyzowała. Po jednej takiej próbie, spadając jak kłoda, Fynn ujrzał nad sobą nauczyciela wymarzonej przez niego szkoły, który drwiąco oznajmił: „Tylko bohaterowie nie mówią: «Nie». I głupcy.”
Gdy Fynn zdawał egzaminy do tej szkoły i szybko uporał się z łatwiejszymi zadaniami z matematyki, porwał się na to, o którym dopiero potem dowiedział się, że nikt tego nie próbował. Nie rozwiązał go, ale to go jakoś pocieszyło. I gdy pierwszy raz wychodził do tej szkoły zapytał matkę, czy całym sensem chodzenia do szkoły jest to, by się nauczyć więcej. Ona odpowiedziała mu: „Musisz nauczyć się więcej, by obronić siebie samego przed tym, co już wiesz”.

*

W życie Fynna i wspomnianego nauczyciela wtargnęła mała Anna, która nie tylko niejako wywróciła ich świat, zadając pytania jakby w poprzek wszelkim ustalonym regułom i budowanym przez nich „Himalajom umysłu”, to jeszcze swoją dobrocią i nieustannym dopytywaniem się o Pana Boga, doprowadziła owego nauczyciela, zapiekłego niedowiarka, do utraty przekonania, że Boga nie ma.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Norbercie Biskupie! Czy Ty nie lubisz Polaków?

Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie. Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji. Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich. Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło. W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja. Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
CZYTAJ DALEJ

Toruń: Ingres bp. Arkadiusza Okroja do katedry

2025-06-06 20:16

[ TEMATY ]

ingres

Toruń

bp Arkadiusz Okroj

Pawluk/CMDT/flickr.com

- W Kościele nieustającej pomocy możemy stworzyć program duszpasterski, którego istotą będzie to, że wszyscy razem nie będziemy krążyć wokół siebie, błąkać się wokół spraw nieistotnych, ale będziemy krążyć wokół Słońca, wokół Jezusa zmartwychwstałego - powiedział bp Arkadiusz Okroj. W ingresie nowego biskupa toruńskiego do katedry uczestniczyło ponad 20 biskupów, kilkuset kapłanów, osoby konsekrowane i liczni świeccy.

W uroczystości uczestniczyli m.in. nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi, kard. Ladislav Nemet z Serbii, prymas Polski abp Wojciech Polak oraz przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda. Obecni byli też przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, władze uczelni wyższych, a także reprezentanci Kościoła prawosławnego i ewangelicko-augsburskiego.
CZYTAJ DALEJ

"Akcent" na mądre słowo

2025-06-07 09:44

Archiwum rodzinne

Kwartalnik będzie istniał, dopóki będzie chciało mi się zadawać pytania i zachować ciekawość dla świata – mówi Bogusław Wróblewski.

Półki księgarskie obecnie są zawalone tandetnymi, bezwartościowymi czytadłami. Ambitne wydawnictwa, wymagające refleksji i dobrego smaku, należą do rzadkości. Pod tym względem nasz region może być dumny, że w każdym kwartale do rąk czytelników trafia dwieście znakomitych stron pisma „Akcent”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję