Reklama

z notatnika kapłana

Pamięć i zrozumienie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chodziłem wtedy do drugiej klasy liceum. To dużo, żeby pamiętać, za mało jednak, żeby wszystko rozumieć. Czytałem nawet gazety. Były tanie jak barszcz, choć trudno było je dostać. Szczególnie wydania sobotnie z programem telewizyjnym. W gazetach jednak zaglądałem tylko na strony sportowe. Na resztę człowiek tylko rzucił okiem, bo i tak wiedział, że to jedno wielkie kłamstwo. I to mało inteligentne, co z łatwością potrafił dostrzec nawet szesnastolatek. Dziś też w gazetach mijają się z prawdą nie bez udziału świadomości, naciągają fakty, ale - trzeba przyznać - znacznie inteligentniej.
Wracając do 13 grudnia 1981 r. Informacja o stanie wojennym dotarła do mnie w kościele. Nie było jeszcze w zwyczaju, żeby zaraz po wstaniu włączać telewizor, stąd człowiek nie słyszał przemawiającego generała. Radiowa „Trójka” - jedyne radio, którego dało się słuchać, ze względu na emitowaną muzykę - na mojej wsi miała bardzo słaby sygnał. Więc człowiek wstał, umył się, zjadł śniadanie, poszedł do kościoła i dopiero tam się dowiedział. Nie za bardzo wiedziałem, o co dokładnie chodzi, ale przygnębiająca atmosfera podpowiadała, że to coś poważnego. Cała Eucharystia była jedną wielką modlitwą za Ojczyznę. W domu przy obiedzie też dominowały rozmowy dorosłych o tym, czy „ruscy” wejdą.
Wtedy wszyscy byli opozycjonistami. Nawet w takiej wsi, choć chłopy i robotnicy władzy się bali. Na widok milicjanta, z białą pałką przy boku, człowiek się uśmiechał, przypominając sobie setki kawałów o ludziach w niebieskich mundurach. Przy ogniskach, w pociągach w drodze na wakacje, w góry czy nad jeziora, śpiewało się przy gitarach piosenki Kaczmarskiego, Stachury lub mniej znanych bardów. Ludzie chętnie słuchali, w pociągu bili brawo, jeżeli to było na biwaku, przychodzili do ogniska i taka była ta nasza „mała” opozycyjność. Pewnie był to jakiś kamyczek, który służył osłabieniu lęku przed władzą, choć taki młody człowiek nie mógł sobie zdawać sprawy z potęgi policyjnego państwa i jego funkcjonariuszy, ze skali inwigilacji i opresyjności całego systemu. Dopiero później się dowiedział.
Na jednej z parafii, kilka lat po roku 1989, spotkałem mężczyznę. Wtedy był pod sześćdziesiątkę. - Gdzie pan pracuje? - zapytałem. - Jestem na emeryturze - odpowiedział z uśmiechem. - A gdzie pan wcześniej pracował? - kontynuowałem zapoznawczą indagację. - W „Firmie” - odparł i widząc moje wyrażające niezrozumienie spojrzenie, dodał: - W SB. Trochę się wystraszyłem. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Pożegnałem się. Wyszedłem. Teraz czasem o nim myślę. Chciałbym nawet z nim pogadać. O tym, jak to było. O inwigilacji ludzi i Kościoła. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie będzie chciał, bo w tej służbie rządzi zasada „omerty”. Niczym w mafii. Nawet jeżeli gdzieś ktoś udziela wywiadu, to zapewne jest on jedynie stekiem kłamstw wyłącznie na użytek bieżącej sytuacji politycznej.
Nie korci mnie za to poznanie, kto ewentualnie na mnie donosił. Pewnie byli tacy. Do seminarium duchownego poszedłem w 1984 r., a więc wtedy, kiedy - jak dziś mówią historycy IPN - aktywność służb wobec duchownych sięgała apogeum. W tym roku przecież zamordowano ks. Jerzego Popiełuszkę. Pewnie i na mnie ktoś donosił tylko dlatego, że jako kandydat na duchownego byłem potencjalnym zagrożeniem dla systemu. Może sąsiad, może nawet jakiś kolega. Nie chcę tego wiedzieć. Niech oni sami, jeżeli tacy są, rozliczają się w swoim sumieniu z Panem Bogiem. Może wynika to z tego, że boję się, czy umiałbym wybaczyć, jeśli poznałbym, że ktoś - mówiąc kolokwialnie - „podkładał mi świnię”. Wolę nie próbować swojej mocy przebaczania, by przy okazji „ćwiczenia” nie pozostała w sercu jakakolwiek zadra, którą później ciężko usunąć.
Wrócę do tego byłego pracownika „Firmy”. Od jakiegoś czasu widzę go systematycznie w Kościele i się cieszę - jak to ksiądz - bo każdy człowiek ma prawo do nawrócenia. Na tym polega mądrość Ewangelii, która przed nikim nie zamyka drzwi. Że nie poniósł kary? Piotr też nie, choć może poniósł - to wymowne spojrzenie Pana Jezusa, które wywołało Piotrowy płacz, było chyba największą karą. Może i on nieraz w duszy płacze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przed Mszą św. z Papieżem Leonem XIV święto w Castel Gandolfo

2025-07-11 18:11

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

@Vatican Media

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Na dwa dni przed Mszą Świętą, której przewodniczyć będzie Papież w parafii św. Tomasza z Villanueva, ks. Tadeusz Rozmus, salezjanin i proboszcz świątyni, podkreśla duchowe i wspólnotowe zaangażowanie wiernych. „Za każdym razem, gdy Papież tu przyjeżdża, miasto zmienia się w miejsce świętowania” – mówi ksiądz proboszcz.

W centrum Castel Gandolfo znajduje się papieska parafia pod wezwaniem św. Tomasza z Villanueva, której patronem jest hiszpański augustianin. W czasie, gdy w miasteczku przebywa podczas letniego wypoczynku Papież Leon XIV, miejsc to staje się platformą spotkania, wiary i służby.
CZYTAJ DALEJ

W Kościele nikt nie jest sam

2025-06-13 13:25

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Piotr Drzewiecki

Serce Kościoła bije we wspólnocie

Serce Kościoła bije we wspólnocie

Rozważania do Ewangelii Mt 19, 27-29.

Piątek, 11 lipca. Święto św. Benedykta, opata, patrona Europy
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV bije rekordy popularności w mediach społecznościowych!

2025-07-12 12:44

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Papież Leon XIV

Red

Oficjalny profil papieski @Pontifex na platformie X (dawny Twitter) ma ponad 53 miliony followersów, natomiast @Pontifex – Pope Leo XIV na Instagramie - 14 milionów. Te dane zaskakują i wskazują, że wybór kardynała Prevosta na papieża stał się także wydarzeniem komunikacyjnym.

Pierwszy post w social mediach Leon XIV zamieścił już w piątym dniu pontyfikatu. Było to przesłanie pokoju: „Niech pokój będzie z wami wszystkimi!”, wypowiedziane z Loggii Błogosławieństw Bazyliki św. Piotra tuż po wyborze. Od tej pory papieskie wpisy (na X) opatrzone zdjęciami lub filmikami (na Instagramie) pojawiają się codziennie, niekiedy po kilka jednego dnia. Wprawdzie obecność Stolicy Apostolskiej na platformach takich jak X (dawniej Twitter) oraz Instagram była zapoczątkowana za pontyfikatu Benedykta XVI, a później kontynuowana przez papieża Franciszka, to jednak Leon XIV zdobył – zaledwie po dwóch miesiącach pontyfikatu! - rekordową, większą niż jego poprzednicy, liczbę obserwujących: na Instagramie jest to 12,6 mln, a na platformie X ponad 53 mln.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję