Reklama

Wiarygodność prognoz wyborczych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W mediach pojawia się coraz więcej nierzetelnych prognoz wyborczych, które nie spełniają podstawowych wymagań stawianych im przez socjologię. Wiele z nich nie ma charakteru naukowego, ale raczej komercyjny i marketingowy. Pozbawione obiektywności, a nieraz i profesjonalizmu, stają się narzędziem w rozgrywkach politycznych, w których ceną jest władza i duże pieniądze.

Narzędzie demokracji czy manipulacji

Nieprzypadkowo rozkwit badań ankietowych w Polsce nastąpił po 1956 r. Społeczeństwo widziało w sondażach narzędzie demokracji i instrument wolności, a władze komunistyczne dzięki sondażom kontrolowały społeczeństwo, poznając jego przekonania, potrzeby i opinie. Badania sondażowe, mające być swoistego rodzaju formą konsultacji z narodem, bardzo szybko zaczęto wykorzystywać do celów politycznych. Również dzisiaj opinia publiczna jest adresatem licznych wyników sondaży. Często stają się one narzędziem medialnych manipulacji, a także są używane przez rywalizujące partie jako argumenty w sporach politycznych oraz traktowane jak amunicja w wojnie propagandowej. Wyniki badań, opracowane przez różne ośrodki i prezentowane w mediach, znacznie różnią się między sobą, mimo że odpowiadają na takie same lub podobne pytania. Rozbieżności te sprawiają, że zwykli obywatele czują się zdezorientowani i nie rozumieją właściwie, co oznaczają podawane liczby.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Próba badawcza

W mediach przemilcza się niewygodną prawdę, że badania sondażowe zawsze są obarczone różnymi, nieraz istotnymi błędami. Popełnienie błędu wiąże się nie tylko z określoną techniką zbierania informacji od osób ankietowanych, ale może wystąpić już na etapie wcześniejszym, jakim jest dobór próby reprezentacyjnej (typowanie respondentów). Tzw. próbę badawczą, która w przypadku ogólnopolskich prognoz wyborczych z reguły wynosi ok. 1000 osób, można dobrać i zrealizować w sposób tendencyjny. Wówczas wśród respondentów znajdzie się nieproporcjonalnie dużo osób, które mają cechy sprzyjające udzieleniu odpowiedzi zgodnych z oczekiwaniami i interesami badacza lub ośrodka zlecającego badania.
Ostatnio szczególnie popularny staje się telefoniczny kontakt z respondentami. Jednak podstawową wadą doboru tzw. próby telefonicznej jest jej ograniczona reprezentatywność, zwłaszcza dla jakiejś większej populacji. Przecież nie wszyscy wyborcy posiadają telefony, część nie używa telefonu stacjonarnego, gdyż korzysta jedynie z komórkowego. Istotny wpływ na poziom błędu ma również wielkość badanej próby, a także teren badań. Powszechnie wiadomo, że w Polsce mieszkańcy różnych regionów reprezentują odmienne preferencje wyborcze i dlatego poparcie okazywane partiom politycznym jest zdecydowanie różne np. wśród mieszkańców województwa podkarpackiego i mazowieckiego.

Reklama

Ankieterzy

Istotny wpływ na wyniki sondaży mogą mieć zatrudniani przez ośrodki badawcze ankieterzy, reprezentujący określone poglądy polityczne i system wartości etycznych (lub jego brak). Ludzie ci dokonują selekcji respondentów, aranżują wywiady, decydują o sposobie zadawania pytań i zapisywaniu odpowiedzi. Jeśli więc działania ankieterów uwzględniają oczekiwania i nastawienia ośrodków badawczych lub mediów zlecających sondaże, wówczas pojawia się stronnicze oddziaływanie ankieterów na badanych w kierunku zgodnym z nastawieniem instytucji prowadzącej lub zlecającej badania. Proceder ten jest niemal niemożliwy do wykrycia przez czynniki zewnętrzne, gdyż ze względu na anonimowość osób ankietowanych nie da się sprawdzić, jak rzeczywiście respondenci odpowiadali na pytania ankietera.
Stronnicze oddziaływanie ankieterów na wyniki sondaży może mieć wpływ zwłaszcza na mniejsze badania (prowadzone przez niektóre gazety, rozgłośnie radiowe czy stacje telewizyjne). Wówczas badacz nie zawsze korzysta z istniejących sieci ankieterskich, ale dobiera sobie ankieterów sam, np. spośród swoich kolegów, znajomych, studentów czy pracowników, co nie pozostaje bez wpływu na obiektywność badań. Przecież sympatie i kręgi towarzyskie często kształtują się na bazie wspólnych wartości, poglądów na świat oraz orientacji politycznych. W takiej grupie badawczej nietrudno o identyfikację ankieterów z poglądami i przekonaniami instytucji zlecającej, a zwłaszcza finansującej badania.

Kwestionariusze

Analizując wpływ badacza i ankieterów na wyniki sondaży, należy przyjrzeć się również kwestionariuszowi ankiety, będącemu narzędziem badawczym. Powszechnie wiadomo, że odpowiedzi respondentów zależą nie tylko od ich opinii, ale także od pytań, za pomocą których chce się je ustalić. Istotna jest więc treść pytania, sposób jego sformułowania, miejsce w kwestionariuszu, a także zawarty w nim ładunek emocjonalny. Informatorów powinno się pytać o sprawy, w których mają dostateczne rozeznanie. Pytania stawiane ankietowanym nie mogą z góry sugerować odpowiedzi. Sposób formułowania pytań i dobór ich treści pod kątem utajonej krytyki lub aprobaty badanego faktu społecznego może w znaczący sposób wpływać na wyniki sondaży.
Odpowiedzi respondentów będą się znacznie różniły przy pytaniach dotyczących tego samego problemu, ale opisanego innymi słowami, np. „Czy jesteś za dopuszczalnością przerywania ciąży?” lub „Czy jesteś za dopuszczalnością zabijania dzieci nienarodzonych?”.
Okazuje się więc, że przygotowanie wartościowych, czyli bezstronnych i wiarygodnych, prognoz wyborczych wymaga zachowania określonego kodeksu etycznego oraz autonomii wobec sporów ideologicznych. Niezbędne jest również posiadanie przez badacza solidnego przygotowania teoretycznego i dużego doświadczenia praktycznego. Dlatego badań sondażowych nie powinni prowadzić ludzie niekompetentni i przypadkowi, choćby nawet pracowali w redakcjach najbardziej znanych i poczytnych gazet czy rozgłośni i stacji telewizyjnych.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Była sumieniem pielęgniarek

Niedziela rzeszowska 19/2018, str. IV

[ TEMATY ]

bp Kaziemierz Górny

Hanna Chrzanowska

Jerzy Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie, s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie,
s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Katarzyna Czerniawska: – Ksiądz Biskup był świadkiem życia bł. Hanny Chrzanowskiej. W jakich okolicznościach miał Ksiądz Biskup okazję poznać Hannę Chrzanowską?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty w Czerwieńsku

2024-04-29 09:23

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Parafia Czerwieńsk

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty

Waldemar Napora

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Ruch Światło-Życie w ramach jubileuszu 50-lecia istnienia w diecezji zaprosił byłych oazowiczów na spotkanie w ramach Jubileuszowego Dnia Wspólnoty.

Jedno z kilku takich zaplanowanych spotkań odbyło się 27 kwietnia w parafii pw. św. Wojciecha w Czerwieńsku. Rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym pod przewodnictwem ks. Jana Pawlaka, wieloletniego uczestnika i moderatora Ruchu. Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła. Przybyły także rodziny zainteresowane formacją w grupach oazowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję