Reklama

Czy opłaca się prywatyzować kolej?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sejmik Województwa Mazowieckiego podjął decyzję o prywatyzacji Kolei Mazowieckich. Jest to jeden z polskich przewoźników najlepiej przygotowanych do konkurencji na otwartym rynku. Obsługuje on przewozy regionalne, które dowożą codziennie ludzi do pracy, szkoły itp. Pełnią ważną rolę społeczną. Jeżdżą nie tylko tam, gdzie się zarabia pieniądze, ale również tam, gdzie jest to potrzebne, aby zagwarantować spójność transportową regionu i kraju. Większość tych połączeń jest deficytowa i wymaga dofinansowania z budżetu województwa. Tak robi się na całym świecie. Powstaje więc pytanie, czy sprzedaż takiego przedsiębiorstwa prywatnemu właścicielowi ma sens? Czy z ekonomicznego punktu widzenia się to opłaca?

Kolej w służbie publicznej

Decydując się na wejście do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnotowych regulacji prawnych. Również w zakresie transportu kolejowego. W ramach tzw. Pierwszego pakietu kolejowego przepisy unijne zmuszają państwa członkowskie do rozdzielenia zarządzania infrastrukturą, czyli torami i elementami towarzyszącymi, od działalności przewozowej. Potem nakazano odłączyć dochodowe przewozy towarowe od deficytowych przewozów pasażerskich, aby uniknąć tzw. finansowania skrośnego, czyli pokrywania strat powstałych w wyniku przewożenia osób, zyskami z transportu towarów w ramach jednego przedsiębiorstwa. Chodziło o przejrzystość w przepływach finansowych. Wiadomo, że kolej musi wozić też pasażerów. Ale ważne jest, aby państwo dokładnie wiedziało, ile musi do ich biletów dopłacić, aby wyrównać kolei straty.
W ramach Trzeciego pakietu kolejowego użyto pojęcia „służba publiczna”. Dotyczy to przedsiębiorstw kolejowych, które wożą pasażerów na takich trasach i w takich godzinach, aby zapewnić płynność transportu. Region powinien być opleciony całą siecią komunikacyjną, tak aby każdy mógł wszędzie dojechać. W tę sieć powinny być zaangażowane autobusy, tramwaje, czasami trolejbusy i, oczywiście, kolej. Na niektórych trasach przychody z biletów pokrywają koszty, a na niektórych - nie. Aby więc nie doszło do zerwania sieci, bo przedsiębiorstwo samo nie będzie jeździć tam, gdzie ponosi straty, państwo za pośrednictwem samorządów dopłaca takiemu przewoźnikowi z budżetu. Przedsiębiorstwo, które wykonuje taką działalność i dostaje na nią pieniądze państwowe, pracuje w ramach służby publicznej. Taką firmą są m.in. Koleje Mazowieckie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Sprzedaż wobec widma bankructwa

Władze samorządowe Mazowsza, wywodzące się z PO i PSL, podjęły decyzję o sprzedaży spółki kolejowej, stojąc w obliczu bankructwa. Dochody z tej operacji miałyby ratować budżet. Co prawda, w oficjalnym uzasadnieniu mówi się, że ma to otworzyć nowy etap w rozwoju kolei regionalnych, ale w medialnych wywiadach nie kryje się rzeczywistych powodów.
Dużej firmy nie kupuje się z intencjami charytatywnymi. Niezależnie od tego, kto będzie nowym właścicielem, z zainwestowanych pieniędzy będzie chciał czerpać zyski. Przepisy unijne mówią, że przedsiębiorstwo wykonujące działalność w ramach służby publicznej ma prawo do „godziwego zysku”. Wylicza się go na 6 proc. rocznie od wartości zaangażowanych kapitałów. Przy obecnym kapitale Kolei Mazowieckich, który wynosi ok. 400 mln zł, kwota ta wyniesie ok. 24 mln zł rocznie. O tyle władze województwa będą musiały zwiększyć dotację. Dzisiaj, gdy spółka jest własnością samorządu, zysk ten nie jest naliczany. Ale trudno zakładać, że nowy właściciel nie wyegzekwuje tego, co mu się zgodnie z prawem należy. Kwota ta może wzrosnąć nawet kilka razy, jeśli będzie realizowany plan inwestycyjny i zostaną zakupione nowe pociągi. Ich wartość oscyluje wokół 18 mln zł za jeden. Zakup tylko 22 nowych pociągów sprawi, że należna kwota zysku zostanie podwojona.
Jeżeli zakup zostanie opłacony kredytem bankowym, dojdą jeszcze koszty jego spłaty i obsługi. Nowy właściciel nie będzie tego robił kosztem swojego zysku. Ciężar tych operacji przerzuci na władze województwa lub pasażerów. Albo wzrośnie dopłata z budżetu, albo wzrosną ceny biletów. Innej możliwości nie ma.
Zwolennicy prywatnej własności powiedzą, że nowy właściciel będzie lepiej gospodarował i obniży koszty. W przypadku Kolei Mazowieckich jest to mało prawdopodobne, gdyż spółka przeszła restrukturyzację i miała opinię dobrze zarządzanej. Ale zapewne można w tym zakresie jeszcze wiele zrobić. Problem w tym, że płynące z tego ewentualne korzyści finansowe zwiększą jedynie zysk nowego właściciela.

Trzeba szukać pieniędzy na inwestycje i rozwój

Polskie koleje są w opłakanym stanie przede wszystkim dlatego, że przez ponad ćwierć wieku nie przeprowadzono żadnych większych inwestycji. Gospodarowano tym, co zostało po PRL-u. Dlatego kluczowe jest pozyskanie środków na rozwój. W przypadku przewoźników pasażerskich chodzi przede wszystkim o odnowienie taboru. Obecnie, gdy Polska ma prawo do funduszy strukturalnych z UE jest to najlepsze i co najważniejsze - najtańsze źródło pozyskiwania pieniędzy na te cele. Są to bowiem bezzwrotne dotacje.
Gdy spółka należy do rządu lub samorządu, może z tych funduszy korzystać. Po przejściu w inne ręce, niepubliczne, traci taką możliwość.
Dodatkowo pieniądze ze sprzedaży przedsiębiorstwa nie będą przeznaczone na jego rozwój, ale trafią do budżetu samorządu. Zostaną więc „przejedzone”, nie tworząc żadnej wartości dodanej. Tak zresztą stało się z wpływami z dotychczasowych prywatyzacji w Polsce.
Można szukać pieniędzy na rozwój na przykład przez sprzedaż akcji na giełdzie. Ale powinny to być dodatkowe emisje akcji. Wtedy dochody z ich sprzedaży trafią bezpośrednio do przedsiębiorstwa i będą mogły finansować inwestycje. Rozważać to należy jednak po wyczerpaniu środków unijnych.
Zasady te dotyczą nie tylko Kolei Mazowieckich, ale także innych polskich przewoźników, którzy pełnią służbę publiczną i otrzymują pieniądze z budżetu, czyli Przewozów Regionalnych i PKP InterCity.
Ich sprzedaż może dać doraźny zastrzyk finansowy do budżetu, ale w przyszłości pociągnie zwiększone wydatki z publicznej kasy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję