Śmierć Ojca Świętego sprawia, że wracamy do spotkań z nim. Przytoczone refleksje zapewne zmotywują i nas do osobistych przemyśleń...
Kamil Giebał z parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Tarnowie: W czasie ŚDM w Krakowie papież Franciszek zachęcał młodych, aby wstać z kanapy, wziąć sprawy w swoje ręce. W moim przypadku ten apel sprawił, że zaangażowałem się w życie mojej diecezji, zostałem lektorem i dołączyłem do młodzieżowej telewizji Synaj.tv.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ojciec Święty zachęcał, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu, i przekonywał, że to nieważne, kim się jest, skąd się jest; że każdy może czynić dobro, angażować się w Kościele – być jego częścią i sprawić, by świat stawał się chociaż trochę lepszy. Myślę, że papież Franciszek zmarł tak jak żył – zawsze blisko wiernych. Dla mnie papież nigdy nie był odległy, był zawsze blisko, na wyciągnięcie ręki. Zapamiętam go jako papieża motywującego do aktywności. Wiem, że w niebie będzie się wstawiał za nami – młodymi.
Reklama
Dagmara Kumor – mieszka z mężem Tomaszem i córką Ewą w Dębicy. Należą do parafii Świętego Krzyża: Ze ŚDM w Krakowie zapamiętałam wielką radość i energię. Na Brzegach nasza grupa z Tarnowa była obok młodych z Włoch i Hiszpanii. Skandowali: „Papa Francesco...”. Papież zachęcał, żeby zejść z kanapy. Jego słowa bardzo mnie, wówczas 16-latkę pełną marzeń, zdopingowały do aktywności. Gdy usłyszałam, że Ojciec Święty zmarł, przypomniałam sobie to przesłanie ze zdwojoną siłą. Pomyślałam, jak te słowa są aktualne w otaczającym nas świecie marazmu i narzekania.
Reagując na to, co się działo na świecie, w Kościele, papież Franciszek potrafił mówić ewangeliczne: „tak, tak; nie, nie”. Podobnie jak Jan Paweł II pielgrzymował na krańce świata, często do ludzi, o których inni zapominali. Niósł im nadzieję i radość. Czas pontyfikatu Franciszka to epoka otwartości na wszystkich ludzi, ale też prostoty wypełnionej głęboką wiarą.
Ks. dr Łukasz Niepsuj, wykładowca na Wydziale Teologicznym Sekcja w Tarnowie, UPJPII w Krakowie: Osoba i nauczanie papieża Franciszka towarzyszą mi od początku posługi kapłańskiej. Dla mnie był wzorem nawiązywania relacji, bycia dla drugiego człowieka, dostrzegania najbiedniejszych i prostego, z serca do serca, przepowiadania Ewangelii. Zapamiętam jego przesłanie o bliskości i czułości Boga, o Jego miłosierdziu, że Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem nam. Franciszek przekonywał, że Bóg jest z nami w każdym naszym zranieniu i lęku, a my sami mamy promieniować nadzieją i radością. Zachwycała mnie jego relacja z Matką Bożą. Pamiętam, jak w Fatimie prosił, aby dotarło do nas Jej najsłodsze spojrzenie i abyśmy zyskali pocieszającą serdeczność Jej uśmiechu.
W czasie studiów na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie uczestniczyłem w spotkaniu Ojca Świętego ze studentami rzymskich uczelni kościelnych, zorganizowanym przez Dykasterię ds. Duchowieństwa. Gdy papież podszedł do mnie, poprosiłem o błogosławieństwo. Franciszek bez wahania położył dłoń na mojej głowie i przez chwilę modlił się nade mną. Niedawno, gdy uczestniczyłem w konferencji naukowej zorganizowanej przez Dykasterię ds. Kanonizacyjnych, mogłem także spotkać się z Ojcem Świętym. Jako postulator w procesie przyniosłem obrazek bł. Karoliny Kózkówny. Papież z uwagą słuchał jej historii i dopytywał o szczegóły. Każde ze spotkań było doświadczeniem ojca, dla którego ważny jest konkretny człowiek.