Toruń: ulicami miasta przeszedł Marsz dla Życia i Rodziny
- Ratujmy ginącą miłość – zaapelował bp Józef Szamocki podczas Mszy św. rozpoczynającej Marsz dla życia i rodziny w Toruniu. W pochodzie uczestniczyło blisko 2 tysiące osób, w tym duchowni i osoby konsekrowane. Licznie przybyły rodziny z małymi dziećmi oraz osoby niepełnosprawne ze swoimi opiekunami. W diecezji toruńskiej marsze przeszły także ulicami Brodnicy, Działdowa i Grudziądza.
Toruński Marsz dla Życia i Rodziny odbył się po raz siódmy. Rozpoczął się o godz. 12.30 Eucharystią w katedrze Świętych Janów.
W homilii biskup Józef Szamocki podkreślił, że życie ludzkie ma wyjątkową wartość. - Życie jest święte, ma swoją godność i żaden człowiek drugiemu człowiekowi nie może ani odbierać życia, ani jego godności – mówił hierarcha.
Zaznaczył, że Bóg wkracza w dzieje człowieka i świata, by ocalić nas od zagłady, od utraty życia, które On w nas zaszczepił w momencie stworzenia. To wkroczenie w dzieje świata dokonało się przez wcielenie Syna Bożego.
Jak wskazał bp Szamocki, wielkim dramatem współczesnego człowieka jest to, że boi się zaufać Bogu i zanurzyć się w oceanie Jego miłości. Ludzie wolą zanurzać się w brudach tego świata, które niszczą życie, jego godność i świętość.- Jezus także dzisiaj chce ratować ginącą miłość, ratować człowieka z jego lęków i niepewności, a czyni to posługując się nami. Razem z Nim ratujmy ginącą miłość – polecił toruński biskup pomocniczy.
Podczas Mszy św. wierni pragnący modlić się za poczęte, a nienarodzone i zagrożone śmiercią dzieci, mogli podjąć dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego.
Reklama
Po Mszy św. na Rynku Staromiejskim uformował się orszak, który z radosnym śpiewem animowanym przez grupę Promisja, przeszedł ul. Szeroką na Rynek Nowomiejski i tą samą trasą powrócił na Rynek Staromiejski. Tam uczestnicy marszu wysłuchali świadectwa Aliny ze Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar. Kobieta podzieliła się doświadczeniem miłości Boga, który pozwala pomimo zranień i kryzysów ocalić małżeństwo i wytrwać w wierności przysiędze sakramentalnej.
Następnie uczestnicy zostali zaproszeni do udzielania sobie błogosławieństwa nie tylko na marszu, ale w każdej chwili życia. - Dzieci błogosławcie rodziców, rodzice błogosławcie swoje dzieci, mężowie żony, a żony mężów. Niech fala błogosławieństwa odmienia nasze serca i świat, w którym żyjemy – mówił o. Jacek Aniszewski CSsR.
Na zakończenie marszu na uczestników bp Józef Szamocki udzielił błogosławieństwa. Zwieńczeniem wspólnego świętowania, był ogromny tort dla uczestników.
Głównym organizatorem Marszu dla Życia i Rodziny w Toruniu jest Diecezjalna Rada Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich Diecezji Toruńskiej. Marsz odbył się pod honorowym patronatem bp. Andrzeja Suskiego.
Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, który odbył się w Warszawie 13 grudnia 2014 r., pokazał, jak wielu Polaków uważa wynik wyborów samorządowych za wypaczony. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, według różnych szacunków: od 50 do 100 tys., przeszło spokojnie przez Warszawę. Wielkie media pokazały kilka zmanipulowanych obrazków, wycięły z kadru wszystkich ludzi młodych (czyli większość uczestników), a przede wszystkim zgryźliwie komentowały. Wiadomo od dawna – w obecnym systemie tylko marsze zgodne z intencjami władzy zasługują na poklask. Najlepiej widziane są te z różowymi balonikami i pod czekoladowym orłem. Inne, nieuzgodnione, są szczerze potępiane, a ich uczestnicy wyszydzani.
Czy zatem możemy uznać sprawę wyborów samorządowych za zamkniętą? Czy jak zwykle władza zrobiła swoje, a obywatele mogą sobie pogadać pod nosem? Nie. Sytuacja jest bardzo poważna, napięcie społeczne zbliża się do niebezpiecznego punktu. Jak łatwo o wybuch emocji, przekonaliśmy się tuż po wyborach: samorzutne, gniewne, zorganizowane bez konsultacji z główną partią opozycyjną wejście do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej błyskawicznie zgromadziło kilka tysięcy zdeterminowanych ludzi. Tylko i wyłącznie zdecydowana reakcja Jarosława Kaczyńskiego, stwierdzającego, że nie tak i nie teraz, zahamowała tamten protest. Tym razem jeszcze było to możliwe.
Słabnie bowiem wśród Polaków zainteresowanych sprawami publicznymi przekonanie, że demokratycznymi metodami da się coś w Polsce zmienić. W ostatnich tygodniach straciliśmy nawet pewność, że nasza kartka wyborcza ma jakąkolwiek moc. Zobaczyliśmy, że po wrzuceniu do urny zmienia się w jakiś śmieć, liczony na oko, przeliczany przez źle działające programy komputerowe, z których wyskakuje coś zupełnie innego. I nikogo to nie dziwi. Ponad 2 mln głosów nieważnych, niewiarygodnie wysoki wynik jednej z partii rządzących, setki skandali w komisjach nie przyniosły odpowiedniej reakcji. Nawet jeśli przyjąć, że to tylko bałagan, to odrzucenie wszelkich propozycji zmian w ustawach wyborczych pokazuje, że jest on komuś na rękę.
A przecież przed pewnością uczciwego liczenia głosu zabrano nam wiele innych rzeczy. Nie mamy wpływu na finansowanie z naszych podatków przedstawień teatralnych, filmów i programów telewizyjnych obraźliwych dla Polaków i katolików. Nie mamy elementarnej równowagi w mediach, tych prywatnych i publicznych. Bez naszej zgody zmusza się nasze dzieci do nauki o rok wcześniej, a do szkół wpycha demoralizatorów z bananami i prezerwatywami. Przekonuje się Polaków, że opozycja nigdy nie przejmie władzy. A wśród autorytetów pilnujących tego stoi Jerzy Urban. Rządzona od 8 lat Rzeczpospolita Polska coraz mniej jest państwem wspólnym, coraz rzadziej usiłuje się udawać, że szuka się kompromisu, bierze pod uwagę wszystkie opinie. Coraz częściej za to stosuje się nagą przemoc – medialną, policyjną, urzędniczą.
Wypaczenie wyniku wyborów zamyka ten proces. Władza sama pozbawia się legitymizacji demokratycznej. Bardzo mnie to martwi, bo scenariusz przesilenia ulicznego to scenariusz dla Polski bardzo bolesny. Czy ludzie demolujący polską demokrację, niszczący siłę kartki wyborczej zdają sobie z tego sprawę? Czy usłyszą spokojne ostrzeżenie, jakie wysłali im uczestnicy marszu? I
62-letni o. Francesco Rapacioli, misjonarz pracujący w Bangladeszu, został nowym przełożonym generalnym Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych (PIME). Został wybrany podczas XVI Zgromadzenia Ogólnego, które trwa od 22 czerwca w Rzymie, w Międzynarodowym Centrum Animacji Misyjnej (CIAM).
Dotychczasowy przełożony, o. Ferruccio Brambillasca, kierował PIME przez dwie kadencje, od 2013 r. Wraz z nowym przełożonym – informuje agencja PIME AsiaNews – wybrano również nowy zarząd generalny, który będzie pełnić obowiązki przez najbliższe sześć lat.
Zdaniem wielu, to wydarzenie historyczne – w Omanie uroczyście otwarto nowe centrum duszpasterskie dla katolików. To miejsce, położone przy parafii Ducha Świętego w Ghala, części stolicy kraju – Maskatu - ma służyć formacji chrześcijańskiej, katechezie oraz jako dom dla kapłanów. Inicjatywa ta została zrealizowana dzięki zaangażowaniu lokalnej wspólnoty i duchowieństwa z Wikariatu Apostolskiego Arabii Południowej.
„Otwarcie tego centrum to wydarzenie historyczne, które rozpoczyna nowy rozdział – powiedział biskup Paolo Martinelli, wikariusz apostolski Arabii Południowej, franciszkanin kapucyn. Jak zaznaczył, budowa była tego miejsca, przy kościele Ducha Świętego, była odpowiedzią na długo wyczekiwane pragnienie wiernych z Ghala i całego wikariatu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.