Reklama

Po szczycie NATO, po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego

Zupełnie inna rzeczywistość

Niedziela Ogólnopolska 1/2011, str. 28

Marian Miszalski
Dziennikarz „Niedzieli”, publicysta i komentator polityczny, stale współpracuje z paryskim „Głosem Katolickim” i tygodnikiem „Najwyższy Czas!”; autor kilku powieści i wielu przekładów z literatury francuskiej

Marian Miszalski<br>Dziennikarz „Niedzieli”, publicysta i komentator polityczny, stale współpracuje z paryskim „Głosem Katolickim” i tygodnikiem „Najwyższy Czas!”; autor kilku powieści i wielu przekładów z literatury francuskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na listopadowym lizbońskim szczycie NATO została nakreślona nowa strategia Paktu Północnoatlantyckiego wobec Rosji: NATO od konfrontacji ze Związkiem Sowieckim jeszcze w latach 80. XX wieku przechodzi zatem teraz do współpracy z Rosją, a sekretarz generalny NATO mówi wprost, że „celem NATO jest strategiczna współpraca z Rosją”.
Co leży u podstaw tej przełomowej zmiany? Bynajmniej nie zmiany polityczne w samej Rosji, którą - w demokratycznych dekoracjach - rządzi po staremu KGB. Najwidoczniej obecne władze amerykańskie przekalkulowały, że utrzymanie najważniejszego amerykańskiego stanu „politycznego posiadania” we współczesnym świecie wymaga współpracy z Rosją, nawet kosztem poważnych koncesji politycznych na jej rzecz. Innymi słowy mówiąc - Rosja dopuszczona zostaje do współudziału w „dzieleniu tortu”, jakim w warunkach globalizacji stał się cały, wielobiegunowy dzisiaj świat. Wolno przypuszczać, że owo „dopuszczenie” nie jest ze strony amerykańskiej całkowicie dobrowolne, ale żelazna konsekwencja polityki rosyjskiej (ciągle jeden i ten sam ośrodek władzy...) odniosła sukces. Z pewnością strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie zaważyło także na tej decyzji Waszyngtonu.
Oficjalnie - nawiązana współpraca NATO z Rosją tłumaczona jest koniecznością wspólnej „walki z terroryzmem”, ale wydaje się, że to tylko eufemizm, slogan. Chodzi raczej o wspólną, uzgadnianą dominację nad Trzecim Światem zamiast rywalizacji na tym polu.
W związku z tym zmienia się także sytuacja polityczna krajów Europy Środkowo-Wschodniej, byłych demoludów, z Polską włącznie. Gdy NATO i Związek Sowiecki były w stanie politycznej konfrontacji - kraje te mogły liczyć na amerykańskie wsparcie wbrew interesom Rosji. Obecnie - gdy Amerykanie deklarują jako cel „strategiczne partnerstwo NATO z Rosją” - interesy b. demoludów będą najprawdopodobniej podporządkowywane temu celowi, mimo że niektóre z nich - jak Polska - są w NATO.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że od chwili zjednoczenia Niemiec i nawiązania strategicznego partnerstwa między Niemcami a Rosją powraca stare niemiecko-rosyjskie marzenie polityczne o podziale Europy Środkowo-Wschodniej na strefy wpływów, co wymagałoby ponownego zwasalizowania i politycznego ubezwłasnowolnienia leżących tam państw, zwłaszcza Polski.
Wszystko wskazuje na to, że Rosja podbija cenę swej współpracy z NATO: domaga się już włączenia jej do strefy wolnego europejskiego handlu, a strategiczne partnerstwo z Niemcami, realizowane już od kilku lat, jest dobrą podstawą do dalszego wypychania amerykańskich wpływów z Europy: czy aby nie dla zastąpienia ich „współpracą niemiecko-rosyjską”?
Tymczasem polski Trybunał Konstytucyjny wydał kuriozalne orzeczenie, mające niewiele wspólnego z faktycznym stanem prawnym, za to niemal wszystko - z polityczną służebnością. Uznał mianowicie, że Traktat Lizboński jest zgodny z polską Konstytucją, chociaż mocą tego Traktatu powstało w Europie nowe państwo - Unia Europejska - którego Polska jest już tylko częścią składową i której ustawodawstwo musi być uzgadniane z ustawodawstwem unijnym. Do roku 2014 chroni nas jeszcze zapis lizboński o podejmowaniu decyzji w Radzie Europy w sposób podwójnie kwalifikowany, ale po tym terminie już nas chronić nie będzie. Przypomnijmy, że Niemcy - przecież także formalnie „część składowa” nowej UE - orzeczeniem swojego Trybunału Konstytucyjnego zastrzegły sobie pierwszeństwo niemieckiej Konstytucji przed ustawodawstwem unijnym. A jednak przypilnowały swej klasycznej suwerenności, która warszawskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu, z sobie tylko wiadomych względów, wydała się w uzasadnieniu... „przestarzała”! W tymże uzasadnieniu Trybunał miał czelność posunąć się tak daleko, iż uznał nawet, że Traktat Lizboński... „wzmacnia polską suwerenność” - gdy właśnie otwiera szeroko wrota do jej stopniowej likwidacji.
Niemal jednocześnie z tym orzeczeniem - jakby realizując z góry ustalony plan - nowy lokator Pałacu Prezydenckiego Bronisław Komorowski skierował do Sejmu projekt zmian w Konstytucji polskiej, wychodzących naprzeciw tej likwidacyjnej tendencji. Swoistym kuriozum prawnym tych proponowanych zmian jest pusta deklaracja, że „Unia Europejska szanuje polską suwerenność państwową”... Mniejsza już o logiczną i prawniczą absurdalność tego zapisu - warto przecież przypomnieć zapis Traktatu Lizbońskiego, zawarty w art. 3 punkt 3: „Państwa członkowskie (...) powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnianiu celów” tego nowego teraz państwa, jakim jest Unia Europejska.
Tymczasem art. 277-g proponowanej przez Komorowskiego nowej Konstytucji polskiej głosi: „Rzeczpospolita Polska podejmuje działania niezbędne dla skuteczności prawa Unii Europejskiej w krajowym porządku prawnym”.
Już tylko do tego sprowadza się zatem „suwerenność państwowa” w tym projekcie, który przypomina żywo poprawki do Konstytucji PRL wniesione w 1976 r., legitymujące „przewodnią rolę partii” i „trwały sojusz z ZSRR”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Z perspektywy wieży

2025-09-02 09:26

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Krzywa Wieża w Pizie

Krzywa Wieża w Pizie

Jeśli na wydziałach architektury ktoś dziś jeszcze mówi o budowaniu wież, ogranicza się raczej do zagadnień konstrukcyjnych. To zresztą zrozumiałe. Źle skonstruowana lub postawiona na grząskim gruncie wieża może budzić odczucia romantyczne, których nie brakuje turystom odwiedzającym Pizę, jednak wcale nie zapewnia im bezpieczeństwa.

Jezus, choć był obeznany przynajmniej z podstawami architektury (zobacz przypowieść o budowaniu na skale), twierdzi, że warto zwrócić także uwagę na aspekt ekonomiczny: „Któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Patrzcie, ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć!”(Łk 14,28-29).
CZYTAJ DALEJ

Święty z fajką – patron studentów kanonizowany

2025-09-06 06:00

[ TEMATY ]

kanonizacja

Piotr Jerzy Frassati

święty z fajką

patron studentów

Vatican Media

Piotr Jerzy Frassati

Piotr Jerzy Frassati

Wspinaczki po Alpach, studia inżynierii górniczej, zaangażowanie politycznie, a w sercu ciągła służba ubogim. Piotr Jerzy Frassati to patron ludzi gór, Akcji Katolickiej, a przede wszystkim studentów, w tym członków Duszpasterstwa Akademickiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Już w najbliższą niedzielę, 7 września papież Leon XIV ogłosi go świętym.

Postać – jeszcze błogosławionego – Piotra Jerzego Frassatiego w pierwszym momencie może nie pasować do typowego obrazu świętego. Umarł wcześnie, miewał kłopoty z nauką, palił fajkę i cygaro, lubił spotkania z przyjaciółmi w towarzystwie wina, a wraz z nimi założył nieformalne towarzystwo, które już z nazwy nie brzmi zachęcająco – „Ciemne Typy”. Jednak we wszystkich jego działaniach przejawiała się niezwykła autentyczność. To ona doprowadziła Frassatiego nie tylko do chwały ołtarzy, ale przede wszystkim stała się inspiracją dla wielu osób.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przewodniczy kanonizacji Frassatiego i Acutisa

2025-09-07 10:14

[ TEMATY ]

Pier Giorgio Frassati

Papież Leon XIV

Carlo Acutis

Vatican News

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Na placu Świętego Piotra rozpoczęła się w niedzielę rano msza kanonizacyjna, podczas której papież Leon XIV ogłosi świętymi dwóch młodych, świeckich błogosławionych: Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925) i Carlo Acutisa (1991-2006). We mszy uczestniczy prezydent Włoch Sergio Mattarella.

Na mszę kanonizacyjną przybyły dziesiątki tysięcy osób z całych Włoch oraz wielu krajów świata, w tym z Polski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję